Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 12 maja. Imieniny: Dominika, Imeldy, Pankracego
01/03/2021 - 09:40

Lokalni przedsiębiorcy na dnie rozpaczy. Bunt przeciw lockdownowi [ZDJĘCIA]

W porównaniu z ubiegłym rokiem obroty spadły mi o osiemdziesiąt procent. Nie chcemy antykryzysowych tarcz. My chcemy otwarcia gospodarki – mówił z rozpaczą limanowski przedsiębiorca Ryszard Wilk, który razem z właścicielami innych lokalnych firm protestował przeciw lockdownowi.

Lokalni przedsiębiorcy Beskidu Wyspowego, których pandemiczne obostrzenia doprowadziły na skraj bankructwa połączyli siły za przykładem Podhala i ogłosili„ limanowskie veto”. Ten lokalny bunt przeciwko locdownowi przybrał polityczne barwy Konfederacji. To właśnie działacze tej partii zorganizowali protest na limanowskim rynku.

– Gdzie jest Prawo i Sprawiedliwość, które powinno bronić narodu? Gdzie jest Platforma Obywatelska, która powinna bronić obywateli? Gdzie jest Lewica, która powinna bronić tak zwanej klasy robotniczej? Gdzie jest Polskie Stronnictwo Ludowe, które powinno bronić ludu? Odpowiem wam: te formacje siedzą cicho, bo są współodpowiedzialne za to, co się w Polsce dzieje – grzmiał działacz Konfederacji Bartłomiej Górka. -  Głosowały za ustawami  covidowymi i najzwyczajniej w świecie nie interweniują.

Czytaj też Zrobili pod Limanową wielką imprezę w restauracji. Wymyślili jak obejść lockdown 

- Jako jedyni w kraju przedstawiliśmy projekt ustawy antylockdownowej, jako jedyni postawiliśmy veto. Dzisiaj mówimy to w Limanowej. Górale już to zrobili. Czas na Limanową – mówił Górka.

Na rynku swoją rozpacz wykrzyczeli przedstawiciele branż najbardziej dotkniętych rządowymi obostrzeniami. O dramatycznej sytuacji mówił przedstawiciel limanowskiej branży fitness Marcin Miśkowiec.

Rząd na każdym kroku powtarza, że strzela pieniędzmi do przedsiębiorców, ale w przypadku naszej branży, tylko 15 procent firm może z tej pomocy skorzystać – zaznaczał biznesmen. - Specyfika naszej branży polega na tym, że każdy trener pracuje na umowę zlecenie, dlatego ciężko nam skorzystać z tarczy antykryzysowej Polskiego Funduszu Rozwoju.

Jesteśmy zamknięci od października, a w moim przypadku rząd wspiera nas kwotą 2 tys. złotych miesięcznie. To nam wystarcza jedynie na opłacenie rachunków za prąd. Jest ciężko i z każdym dniem walczymy przetrwanie.

Czytaj też I znowu lockdown? Wszystko przez „rebelię i warcholstwo” na Krupówkach [WIDEO]

W nie lepszej sytuacji jest Ryszard Wilk, który prowadzi zakład fotograficzny.  - W porównaniu z ubiegłym rokiem moje obroty spadły o osiemdziesiąt procent. Rząd cały czas ratuje nas tarczą, ja to rozumiem, ale nie da się tak robić w nieskończoność, a pieniądze na tarczę są brane z pieniędzy podatników. My nie chcemy tarcz. My chcemy otworzyć z powrotem gospodarkę – mówił przedsiębiorca.

 O swoim dramacie opowiadał też właściciel domu weselnego. – Rozmawiam z przedsiębiorcami z innych branż, między innymi właścicielami stacji paliwowych, którzy mówią do mnie: „my dostaliśmy pieniądze, ciebie zamknęli”. Teraz czekają pod płotem, kiedy my sprzedamy się za 20 procent wartości – powiedział z rozpaczą.

Limanowscy przedsiębiorcy zgodnie podkreślali, że najgorsza jest niepewność. Jak mówili, nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy to wszystko się skończy. 

- Dla hoteli, gastronomii i restauracji najtrudniejsze jest to, że nie wiemy w jakim miejscu się  znajdujemy, nie mamy żadnego punktu zaczepienia – podkreślała Małgorzata Łęcka z hotelu Limanova .- Nie wiemy, jak to będzie dalej wyglądało, co możemy zrobić, jak się przygotować na najbliższe miesiące. Oczekujemy informacji od rządzących, żebyśmy mogli zacząć pracować.  

Zdaniem polityków Konfederacji wprowadzone przez rząd obostrzenia są nielegalne, a lockdown uderza w trzy naczelne wartości: wolność, własność i sprawiedliwość.

- Wolność już jest nam odebrana. Nie mamy możliwości prowadzenia działalność gospodarczej,  musimy przestrzega obostrzeń, które są nielegalne – stwierdził  Bartłomiej Górka . -Własność też jest nam zabierana, bo nie mamy możliwości zarabiania na siebie, przez co tracimy swoją własność. Sprawiedliwości w naszym kraju w tym momencie nie ma. 

Górka wystosował apel do policji i sanepidu. - Rozumiem, że musicie wykonywać polecenia, które przychodzą z góry, ale wstrzymajcie się z nachodzeniem restauratorów, przedsiębiorców, którzy już wystarczająco dużo wycierpieli przez lockdown. Jaka jest w tym wszystkim niekonsekwencja. Restauratorzy muszą przygotowywać jedzenie na wynos, a kasyna są otwarte. Do kasyna koronawirus nie wejdzie, a do restauracji wchodzi? – pytają z ironią działacze Konfederacji i dodają, że  to kompletny brak logiki. ([email protected]) Fot. Urszula Sikoń

Limanowscy przedsiębiorcy protestowali przeciw lockdownowi




Do kasyna koronawirus nie wejdzie, a do restauracji wchodzi? - pytali z ironią






Dziękujemy za przesłanie błędu