Kupować nie kupować... Policzyli opłacalność fotowoltaiki po zmianie przepisów
Koniec darmowego prądu coraz bliżej. Sejm przyjął projekt nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. Wszystko poszło w błyskawicznym tempie – pisze wprost.pl.
Pierwotna wersja ustawy została opracowana jakiś czas temu, ale ponieważ Komisja ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, której przewodzi Marek Suski, zaczęła dodawać zbyt wiele poprawek, wnioskodawczyni Jadwiga Emilewicz wycofała ustawę – podaje serwis. To nie przeszkodziło posłom i posłankom PiS, ponieważ jeszcze tego samego dnia, 28 października, wieczorem, pojawił się tożsamy projekt zmian dotyczących odnawialnych źródeł energii i w ekspresowym tempie przeprowadzono jego dwa czytania.
Ostatecznie ustawa po niecałych dwudziestu czterech godzinach trafiła pod głosowanie i została przyjęta przy 225 głosach „za”. 212 posłów i posłanek było „przeciw”, jeden się wstrzymał, a 22 nie głosowało. Teraz ustawa trafi do Senatu.PiS wysadził w powietrze fotowoltaikę: prężną branżę, niezbędna do obniżania cen energii, grzmi na Twitterze Jarosław Gowin, były minister rozwoju.
Wg polityków PiS stać nas na płacenie bezsensownej kary za Izbę Dyscyplinarną (ok.150 mln miesięcznie). Ale brak środków na modernizację sieci przesyłowych. Dlatego wczoraj PiS wysadził w powietrze fotowoltaikę: prężną branżę,niezbędną do obniżania cen energii.
— Jarosław Gowin (@Jaroslaw_Gowin) October 30, 2021
Nowe przepisy mają wejść w życie z początkiem kwietnia przyszłego roku. Wedle nowych zasad instalacje fotowoltaiczne zaczną funkcjonować na wolnym rynku producentów energii. Tę wyprodukowaną będą zużywać od razu, nadwyżkę będą odsprzedawać, a brakującą kupować. Problem w tym, że za nadwyżkę wyprodukowaną w słoneczny dzień dostaną mniej, niż będą musieli zapłacić za prąd w nocy i wieczorem, kiedy panele już nie będą produkować energii.
Czytaj też Szturm po jeszcze darmowy prąd na sądeckie firmy fotowoltaiczne
Jak to będzie z tym inwestowaniem w panele słoneczne po nowemu? Na zlecenie Polskiego Alarmu Smogowego eksperci przygotowali analizę, z której wynika, że opłacalność instalacji fotowoltaicznych w naszych domach drastycznie się obniży.
Wedle wyliczeń byłego prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska Jana Rączki, inwestycja w fotowoltaikę spłaci się dopiero po 16 latach, zakładając, że dostawcą jest Enea. U innych dostawców energii nie będzie lepiej - czas zwrotu waha się od 12,5 do 14,5 roku. Dla porównania: w obecnym systemie wsparcia instalacja zwróci się po 6,5 do 9,5 roku.
Obniżona opłacalność to nie jedyne mankamenty nowych zasad. - To bardzo zły moment na zmianę systemu rozliczeń energii elektrycznej. Inwestycja we własną instalację fotowoltaiczną może być skutecznym antidotum na bardzo wysokie ceny energii elektrycznej i innych nośników energii. One rosną gwałtownie od początku 2021 roku. Ceny hurtowe energii elektrycznej w rocznych kontraktach terminowych wzrosły o 70 proc. między wrześniem 2020 roku a wrześniem 2021 roku – argumentuje Rączka i dodaje, że przyszłych prosumentów zaskoczono zmianą systemu rozliczeń.
- Przez wiele lat rząd zachęcał gospodarstwa domowe do aktywności w tym obszarze. Nawet jeżeli zmiany mają nastąpić, to z odpowiednio długim vocatio legis, liczonym raczej w latach niż w miesiącach – mówi ekspert.
Zdaniem Jana Rączki, w rządowym pomyśle na fotowoltaikę obywatel będzie handlował wyprodukowaną przez siebie energią i skazany będzie na wahania na rynku cen energii. - Zwiększy to ryzyko inwestycyjne, ponieważ gospodarstwa domowe nie są w stanie przewidzieć, jak będą kształtowały się ceny prądu w najbliższych latach. Niepewność nie sprzyja inwestycjom. Swoimi działaniami rząd powinien redukować niepewność, a nie ją zwiększać – podkreśla Rączka.
Ponieważ ci, którzy już w fotowoltaikę zainwestowali, jeszcze przez 15 lat będą mogli działać na starych zasadach, mieszkańcy Sądecczyzny, którzy do zainwestowania w darmowy prąd dopiero się przymierzali, teraz rzutem na taśmę próbują to zrobić, przypuścili szturm na lokalne firmy zajmujące się montowaniem paneli słonecznych.
Czytaj też Drogowcy uwinęli się z nowym rondem przed terminem. Koniec z korkami? [ZDJĘCIA]
Ile trzeba czekać w kolejce po jeszcze darmowy prąd ze słońca? Wszystko zależy od tego, ilu fachowców montujących fotowoltaiczne instalacje ma firma.
W firmie Solsum ze Świniarska to minimum miesiąc. - Jeśli w grudniu będą złe warunki pogodowe nie wszystkich zdążymy obsłużyć, choć zwiększamy liczbę monterów, więc jeśli komuś zależy na czasie to zapraszamy do kontaktu – mówił w rozmowie z „Sądeczaninem” prezes spółki Paweł Gumulak.
Krótsze terminy ma sądecka firma Sezam. – Mamy piętnastoosobową ekipę techników, więc na razie sobie radzimy – informował Maciej Wiejaczka.
To wzmożone prawo popytu i podaży zamienia się nie tylko w kolejki. W górę idą też ceny usługi. Jak tłumaczył prezes Solsum dzieje się tak, bo na rynku brakuje surowców do produkcji modułów. Do tego dochodzą globalne problemy z logistyką i brakiem fachowców, co powoduje, że rosną też ceny komponentów i samej usługi.
- W porównaniu z ubiegłym rokiem cena instalacji fotowoltaicznej poszła średnio w górę o pięć, dziesięć procent. Teraz trzeba zapłacić średnio około 25 tys. złotych. W porównaniu z ubiegłym rokiem wychodzi więcej o blisko 2 tys. złotych. Mimo, że cena jest wyższa, to sprawność modułów i gwarancja są w tym roku również wyższe co sprawia, że wzrost ceny instalacji nie jest tak odczuwalny.
Maciej Wiejaczka z firmy Sezam mówił, że ceny materiałów poszły w górę średnio o 20 procent, w porównaniu z ofertami jeszcze dwa miesiące temu. Podrożały nie tylko panele. Blisko trzydzieści, czterdzieści procent podrożały też konstrukcje, o sto procent podrożały przewody, bo w górę poszły ceny miedzi.
Czy ten koniec darmowego prądu ze słońca oznacza też koniec prosperity dla biznesu związanego z fotowoltaiką? - Przepisy zmieniają się głównie po to, aby odciążyć sieci i więcej energii magazynować bezpośrednio w miejscu produkcji głównie w domach. Systemy magazynowania również są zabezpieczeniem przed awarią sieci publicznej – wskazywał Gumulak.
Jak podkreśla, podobnie jak w Niemczech, po rozwoju domowych instalacji sieciowych polski rynek otwiera się na systemy magazynowania energii, więc zyskają firmy, które tak jak Solsum, mają doświadczenie i możliwości montowania systemów magazynowania energii. Firma ze Świniarska zajmuje się tym już od sześciu lat.
Czytaj tez Nowe dowody osobiste z odciskami palców. Już je trzeba wyrabiać
- Klienci zyskają niezależność energetyczną i swoje własne źródło magazynowania energii, które ma żywotność przynajmniej kilkanaście lat – mówił prezes Solsum i podkreśla, że wszystko zależy od planowanych dotacji z programu „Mój prąd 4,0” z budżetem wynoszącym blisko miliard złotych, który ma wystartować na początku przyszłego roku.
- Jeśli dotacje będą na wysokim poziomie, opłaci się dokupić magazyn energii, nawet jeśli rozliczenie z operatorem okaże się mniej korzystne. Jeśli dotacje będą niskie, wtedy nie każdego będzie stać na zakup akumulatorów i zainteresowanie domową fotowoltaiką będzie mniejsze niż teraz – dodawał Paweł Gumulak i zaznacza, że zmiana przepisów nie dotyczy większych instalacji dla firm. To projektowane i budowane tak zwane farmy fotowoltaiczne.
Rząd przekonuje że zmiany są konieczne, bo system energetyczny niedługo zacznie mieć problemy z utrzymaniem rozwijającego się fotowoltaiki. ([email protected]) fot.pixaby