Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
03/11/2021 - 07:15

Kupować nie kupować... Policzyli opłacalność fotowoltaiki po zmianie przepisów

To już przesądzone? Sejm przyjął nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii, która wprowadza koniec darmowego prądu ze słońca. Teraz zajmie się tym Senat. Czy po zmianie przepisów, które mają obowiązywać z początkiem kwietnia, montaż paneli słonecznych będzie się jeszcze opłacać? Po ilu latach inwestycja się zwróci?

Koniec darmowego prądu coraz bliżej. Sejm przyjął projekt nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. Wszystko poszło w błyskawicznym tempie  – pisze wprost.pl.

Pierwotna wersja ustawy została opracowana jakiś czas temu, ale ponieważ Komisja ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, której przewodzi Marek Suski, zaczęła dodawać zbyt wiele poprawek, wnioskodawczyni Jadwiga Emilewicz wycofała ustawę – podaje serwis. To nie przeszkodziło posłom i posłankom PiS, ponieważ jeszcze tego samego dnia, 28 października, wieczorem, pojawił się tożsamy projekt zmian dotyczących odnawialnych źródeł energii i w ekspresowym tempie przeprowadzono jego dwa czytania.

Ostatecznie ustawa po niecałych dwudziestu czterech godzinach trafiła pod głosowanie i została przyjęta przy 225 głosach „za”. 212 posłów i posłanek było „przeciw”, jeden się wstrzymał, a 22 nie głosowało. Teraz ustawa trafi do Senatu.PiS wysadził w powietrze fotowoltaikę: prężną branżę, niezbędna do obniżania cen energii, grzmi na Twitterze Jarosław Gowin, były minister rozwoju.

Nowe przepisy mają wejść w życie z początkiem kwietnia przyszłego roku. Wedle nowych zasad instalacje fotowoltaiczne zaczną funkcjonować na wolnym rynku producentów energii. Tę wyprodukowaną będą zużywać od razu, nadwyżkę będą odsprzedawać, a brakującą kupować. Problem w tym, że za nadwyżkę wyprodukowaną w słoneczny dzień dostaną mniej, niż będą musieli zapłacić za prąd w nocy i wieczorem, kiedy panele już nie będą produkować energii.

Czytaj też  Szturm po jeszcze darmowy prąd na sądeckie firmy fotowoltaiczne

Jak to będzie z tym inwestowaniem w panele słoneczne po nowemu? Na zlecenie Polskiego Alarmu Smogowego eksperci przygotowali analizę, z której wynika, że opłacalność instalacji fotowoltaicznych w naszych domach drastycznie się obniży.  

Wedle wyliczeń byłego prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska Jana Rączki, inwestycja w fotowoltaikę spłaci się dopiero po 16 latach, zakładając, że dostawcą jest Enea. U innych dostawców energii nie będzie lepiej - czas zwrotu waha się od 12,5 do 14,5 roku. Dla porównania: w obecnym systemie wsparcia instalacja zwróci się po 6,5 do 9,5 roku.

Obniżona opłacalność to nie jedyne mankamenty nowych zasad. - To bardzo zły moment na zmianę systemu rozliczeń energii elektrycznej. Inwestycja we własną instalację fotowoltaiczną może być skutecznym antidotum na bardzo wysokie ceny energii elektrycznej i innych nośników energii. One rosną gwałtownie od początku 2021 roku. Ceny hurtowe energii elektrycznej w rocznych kontraktach terminowych wzrosły o 70 proc.  między wrześniem 2020 roku a wrześniem 2021 roku – argumentuje Rączka i dodaje, że przyszłych prosumentów zaskoczono zmianą systemu rozliczeń.

- Przez wiele lat rząd zachęcał gospodarstwa domowe do aktywności w tym obszarze. Nawet jeżeli zmiany mają nastąpić, to z odpowiednio długim vocatio legis, liczonym raczej w latach niż w miesiącach – mówi ekspert.

Zdaniem Jana Rączki, w rządowym pomyśle na fotowoltaikę obywatel będzie handlował wyprodukowaną przez siebie energią i skazany będzie na wahania na rynku cen energii. - Zwiększy to ryzyko inwestycyjne, ponieważ gospodarstwa domowe nie są w stanie przewidzieć, jak będą kształtowały się ceny prądu w najbliższych latach. Niepewność nie sprzyja inwestycjom. Swoimi działaniami rząd powinien redukować niepewność, a nie ją zwiększać – podkreśla Rączka.

Ponieważ ci, którzy już w fotowoltaikę zainwestowali,  jeszcze przez 15 lat będą mogli działać na starych zasadach, mieszkańcy Sądecczyzny, którzy do zainwestowania w darmowy prąd dopiero się przymierzali, teraz rzutem na taśmę próbują to zrobić, przypuścili szturm na lokalne firmy zajmujące się montowaniem paneli słonecznych.

Czytaj też Drogowcy uwinęli się z nowym rondem przed terminem. Koniec z korkami? [ZDJĘCIA] 

Ile trzeba czekać w kolejce po jeszcze darmowy prąd ze słońca? Wszystko zależy od tego, ilu fachowców montujących fotowoltaiczne instalacje ma firma.

W firmie Solsum ze Świniarska  to minimum miesiąc. - Jeśli w grudniu będą złe warunki pogodowe nie wszystkich zdążymy obsłużyć, choć zwiększamy liczbę monterów, więc jeśli komuś zależy na czasie to zapraszamy do kontaktu – mówił w rozmowie z „Sądeczaninem” prezes spółki Paweł Gumulak.

Krótsze terminy ma sądecka firma Sezam. – Mamy piętnastoosobową ekipę techników, więc na razie sobie radzimy – informował  Maciej Wiejaczka.

To wzmożone prawo popytu i podaży zamienia się nie tylko w kolejki. W górę idą też ceny usługi. Jak tłumaczył prezes Solsum dzieje się tak, bo na rynku brakuje surowców do produkcji modułów.  Do tego dochodzą globalne problemy z logistyką i brakiem fachowców, co powoduje, że rosną też ceny komponentów i samej usługi.

- W porównaniu z ubiegłym rokiem cena instalacji fotowoltaicznej poszła średnio w górę o pięć, dziesięć procent. Teraz trzeba zapłacić średnio około 25 tys. złotych. W porównaniu z ubiegłym rokiem wychodzi więcej o blisko 2 tys. złotych. Mimo, że cena jest wyższa,  to sprawność modułów i gwarancja są w tym roku również wyższe co sprawia, że wzrost ceny instalacji nie jest tak odczuwalny. 

Maciej Wiejaczka z firmy Sezam mówił, że ceny materiałów poszły w górę średnio o 20 procent, w porównaniu z ofertami jeszcze dwa miesiące temu. Podrożały nie tylko panele.  Blisko trzydzieści, czterdzieści procent podrożały też konstrukcje,  o  sto procent podrożały przewody, bo w górę poszły ceny miedzi.

Czy ten koniec darmowego prądu ze słońca oznacza też koniec prosperity dla biznesu związanego z fotowoltaiką? - Przepisy zmieniają się głównie po to, aby odciążyć sieci i więcej energii magazynować bezpośrednio w miejscu produkcji głównie w domach. Systemy magazynowania również są zabezpieczeniem przed awarią sieci publicznej – wskazywał Gumulak.  

Jak podkreśla, podobnie jak w Niemczech,  po rozwoju domowych instalacji sieciowych polski rynek otwiera się na systemy magazynowania energii, więc zyskają firmy, które tak jak Solsum, mają doświadczenie i możliwości montowania systemów magazynowania energii. Firma ze Świniarska zajmuje się tym już od sześciu lat.

Czytaj tez Nowe dowody osobiste z odciskami palców. Już je trzeba wyrabiać 

 - Klienci zyskają niezależność energetyczną i swoje własne źródło magazynowania energii, które ma żywotność przynajmniej kilkanaście lat – mówił prezes Solsum i podkreśla, że wszystko zależy od planowanych dotacji z programu „Mój prąd 4,0” z budżetem wynoszącym blisko miliard złotych,  który ma wystartować na początku przyszłego roku.

- Jeśli dotacje będą na wysokim poziomie, opłaci się dokupić magazyn energii, nawet jeśli rozliczenie z operatorem okaże się mniej korzystne. Jeśli dotacje będą niskie, wtedy nie każdego będzie stać na zakup akumulatorów i zainteresowanie domową fotowoltaiką będzie mniejsze niż teraz – dodawał Paweł Gumulak i zaznacza, że zmiana przepisów nie dotyczy większych instalacji dla firm. To projektowane i budowane tak zwane farmy fotowoltaiczne.

Rząd przekonuje że zmiany są konieczne, bo system energetyczny niedługo zacznie mieć problemy z utrzymaniem rozwijającego się fotowoltaiki. ([email protected]) fot.pixaby







Dziękujemy za przesłanie błędu