Co ma "Rzeczpospolita" do nowosądeckiego Newagu?
Dlaczego zakład przetrwał i dziś pędzi jak lokomotywa? Bo znaleźli się twardzi ludzie, którzy nie pozwolili go rozszabrować. To dzięki nim i wszystkim, którzy uwierzyli w ich wizję Newag zdobywa teraz nagrody za innowacyjność, współpracuje z największymi na świecie i sprzedaje lokomotywy i składy pociągów w całej Europie. Prezes zarządu Newagu, przytomnie uznany przez radnych Honorowym Obywatelem Nowego Sącza mówi jasno: Nikt nie dołożył do Newagu ani złotówki. To, co dziś mamy, zawdzięczamy sami sobie. Całej załodze.
Mimo tego „Rzeczpospolita” pisze, że Newag „za rządów PiS, czerpie z państwowej kasy coraz większymi garściami”. Co zdaniem „Rzeczpospolitej” jest tego dowodem? Ano to, że wygrywa przetargi… I wygrywa je „nawet z państwową Pesą”. Hmm… Byłoby dobrze, gdyby przetargi przegrywał? No i skoro Pesa jest państwowa, to chyba właśnie ta bydgoska firma na owym „państwowym garnuszku” jest już do tego stopnia, że bardziej być nie można.
Ale autorzy tekstu nie silą się nawet na pozory logiki. Co naprawdę ich boli? To, że większościowy udziałowiec Newagu doradza marszałkowi Senatu. I jakże to tak? On sobie doradza Grodzkiemu, a związana z nim firma śmie wygrywać przetargi? Ba! Ma nawet wśród udziałowców największe spółki Skarbu Państwa… Autorzy niepodpisanego tekstu w „Rzeczpospolitej” wprawdzie jeszcze nie wzywają, by w odwecie Nowy Sącz jak Kartaginę zburzyć, zaorać i solą posypać. Zadowalają się docinkami, niedopowiedzeniami, zadziwieniami, ze Newag sprzedaje tabor do PKP i do utrzymujących kolejowe połączenia samorządów województw (o tym, że w kilku z nich rządzi Platforma nikt nie wspomina).
Dziwne, prawda? Firma produkująca lokomotywy sprzedaje te lokomotywy PKP… A co, ma je sprzedawać McDonald’s, jako zabawki do Happy Meal w obawie, żeby „Rzeczpospolita” nie uznała tego za „państwową przyjaźń”?
Ale dlaczego ja o tym wszystkim piszę? Bo po prostu trzeba reagować na takie - motywowane biznesowymi wojenkami - wybryki, bo tekst jest nie fair wobec Newagu. Bo trzeba bronić swego, choćby przyszło się bić na piąchy, jak mawiał Kamil Durczok, jeden z najlepszych, acz niemodnych już dziś felietonistów. ([email protected])