Świerad był pierwszym apostołem Sądecczyzny
Fragment rozdziału "Bardzo jest pięknie w Tropiu nad Dunajcem"
(...) Jedni przyjeżdżają do Tropia dla malowniczego położenia miejscowości, inni dla zabytków architektury i sztuki. Są też pobożni pielgrzymi chcący pokłonić się miejscu, gdzie przebywał jeden z najpierwszych polskich świętych. Powyżej kościoła, już pośród lasu, znajduje się przytulona do skały murowana kaplica. Historycy sztuki nie ustalili daty budowy, tradycja głosi, że jest to budowla bardzo stara. Tam mieszkał świątobliwy pustelnik Świerad, który przyjął zakonne imię Andrzej.
O św. Świeradzie i jego uczniu, św. Benedykcie, pisał Jan Długosz: „Dwaj mężowie, wyróżniający się w owym czasie przykładnym życiem i obyczajami, [mianowicie] Świrad, który nad rzeką Dunajcem w pobliżu miasta Czchowa, w diecezji krakowskiej, zamieszkiwał pustelnię pod skałą, którą jeszcze dziś oglądamy i w której przez wiele lat trudził się dla Chrystusa, i Benedykt, obydwaj prowadzący życie pustelnicze, wyszedłszy z Polski, udali się do Panonii. […] Świrad, zwany też Zorardus, dzięki umartwieniom zasłużył sobie na chwałę wyznawcy, a Benedykt, przelawszy krew, został uwieńczony koroną męczeństwa”.
Stefan Żeromski też pisał o Świeradzie, jego postać dla pisarza była kamieniem milowym na drogach polskiej historii. „Pieczara pustelnicza świętego Świerada przy ujściu bujnych Dunajca wód, schronienie niewygasłą otoczone klechdą, gdzie w zaraniu jedenastego stulecia przebywał ów człowieczy cud, apostoł słowiański wyrosły spośród owoczesnego chłopstwa polskiego, jako róża spośród cierni, anachoreta, który przez trzy dni tygodnia nic nie jadł, a na post wielki idąc w głębszą puszczę, brał ze sobą na czterdzieści dni czterdzieści orzechów – w ciągu dnia modlił się lub brał siekierę i rąbał lasy dookoła pustelni – zamiast łoża miał pień, płotem z ostrej trzciny otoczony, aby go kłuła, gdyby się we śnie na bok przechylał – na głowę zasię kładł koronę drewnianą obwieszoną głazami, aby go biły po czaszce, gdyby znużona przechyliła się w którą bądź stronę”.
Historycy przypuszczają, iż pierwszymi misjonarzami w Dolinie Dunajca byli zakonnicy i pustelnicy irlandzcy, Iroszkoci, przybywający tutaj z południa poprzez Bawarię, Karyntię, Morawy. Być może im zawdzięczamy też grecką nazwę Tropie, znaczącą to samo, co poprzednia, polska nazwa – Zawrót, nawiązująca do biegu Dunajca, który silnie tutaj zmienia swój kierunek. Nazwa Tropie to najpewniej ślad ich bytności, greka była im bliska i dobrze znana. Czy Świerad był ich uczniem? Bardzo to możliwe. (...)
Świerad był pierwszym apostołem Sądecczyzny, a było to bardzo, bardzo dawno, bo chociaż nie wiadomo, w jakim roku się urodził, już w 998 roku spotykamy go daleko od Tropia, po drugiej stronie grzbietu Karpat, w opactwie św. Hipolita w naonczas węgierskiej, a dzisiaj słowackiej Nitrze. Tam właśnie wstąpił do zakonu benedyktynów, przyjmując zakonne imię Andrzej. Mnisi ukończywszy czterdziesty rok życia uzyskiwali zezwolenia na samotną służbę Bożą, czasem z jednym uczniem. Takie zezwolenie uzyskał od opata również i Andrzej Świerad. W Tropiu i pod Nitrą prowadził życie pustelnicze i wciąż zapamiętale karczował las. (...)
Lechosław Herz, Wardęga. Opowieści z pobocza drogi, wydawnictwo Iskry