Pismo Święte nie jest supermarketem, z którego można wybrać kilka towarów
Pentling, kościół filialny św. Jana, 22 sierpnia 1999
Drodzy Bracia i Siostry!
Oto jeden z wielkich tekstów ewangelicznych roku kościelnego. Słyszymy w nim pierwowzór wyznania wiary Kościoła, które po wszystkie czasy będzie wyznacznikiem jego tożsamości. Słyszymy obietnicę zbudowania Kościoła oraz przekazania kluczy Piotrowi. Chciałbym z tego wielkiego tekstu wyciągnąć i przemyśleć jeden wątek, a mianowicie słowa dotyczące kluczy. (...)
W rozmowie z uczniami pod Cezareą Filipową Jezus podejmuje tę niespełnioną jeszcze zapowiedź i nadaje jej definitywne znaczenie. On jest Synem Dawida, głową domu Dawidowego, a zarazem Synem Bożym. Przez Niego dom Dawida stał się domem Bożym, królestwem Bożym. Zaś klucze domu Dawida, które ma do przekazania, stały się kluczami królestwa niebieskiego. Słowa o kluczach robiły wielkie wrażenie zwłaszcza na naszych germańskich przodkach. Wyobrażali sobie, że gdy człowiek przychodzi do nieba, jest tam wielka brama, przy której stoi Piotr z potężnymi kluczami. Dwa klucze do dzisiaj stanowią element herbu papieskiego. Dlatego jeśli chcemy zostać wpuszczeni do wiecznego mieszkania zamiast błąkać się na wieki bez dachu nad głową, ważne, byśmy byli w dobrych stosunkach z tym, kto dysponuje władzą kluczy, od którego zależy, czy brama zostanie otwarta czy też nie. Pytanie brzmi: jak właściwie można wejść do środka? To pytanie rozważaliśmy w zeszłą niedzielę, mówiąc o mieszkaniach w domu Ojca, a dzisiaj zostaje ono postawione z innej perspektywy. Jasne jest bowiem, że niebo nie jest tylko jakimś domem, choćby położonym gdzieś w górze i bardziej okazałym. Jest zupełnie inne. Dlatego nie ma też zwyczajnych drzwi i kluczy. Jak w takim razie można się tam dostać? Jak mamy stać się godni życia z Bogiem na wieki? Jak mamy żyć, by nasze życie zostało uznane za dobre? (...)
Jezus podejmuje te dwa znaczenia władzy kluczy i odnosi je do Piotra i jego następców. To znaczy: przekazuje Piotrowi, a wraz z nim Kościołowi, mandat nauczania i mandat kierowania. Sobór Watykański I wyraził to następująco: Piotrowi i jego następcom udzielona została misja ostatecznego, inaczej mówiąc nieomylnego orzekania oraz władza jurysdykcji, czyli zadanie i prawo kierowania Kościołem. Kościół ma mandat nauczania, mówienia nam, czego Bóg chce od nas, wykładania Pisma we właściwy sposób. Ma władzę dyscyplinowania, by nie popadł w chaos, by kierowała nim wola Boża, a nie ludzkie idee. Inaczej mówiąc, przekładając to na język współczesnego świata: Kościół nie jest sklepem samoobsługowym, w którym każdy wybiera sobie to, co mu się podoba, co uzna za jeszcze pasujące do dzisiejszych czasów i do przyjęcia we własnym życiu. Pismo Święte nie jest supermarketem, z którego można wybrać kilka towarów, które się nam spodobają, a resztę odrzucić, ale jest objawieniem się Boga, przez które wskazuje On nam naszą drogę. A Kościół otrzymał misję i władzę, aby ustalać prawdziwe znaczenie Pisma Świętego w sposób ważny i wiążący.
Być może dzisiaj nam się to nie podoba, ponieważ przywiązujemy wielkie znaczenie do wolności i sądzimy, że każdy powinien być w stanie sam wymyślić swoje własne chrześcijaństwo, które będzie mu odpowiadało, albo przynajmniej – jeśli już nie każdy z osobna – to przynajmniej powinniśmy demokratycznie uzgodnić jakąś wspólną wersję. Na pierwszy rzut oka wydaje się to bardzo piękne i kuszące: ustalamy demokratycznie, co powinno nadal obowiązywać, i w ten sposób dostajemy naszą wersję chrześcijaństwa. Ale jeśli przyjrzymy się bliżej takim postulatom, okazuje się, że wcale nie poszerzają one naszej wolności. Bo w rzeczywistości chodzi tu o określone grupy, komisje, zjazdy delegatów, komitety i inne ciała, które próbują wytargować coś, co z ich punktu widzenia wydaje się słuszne. Ale wtedy także inni musieliby to przyjąć. A wówczas nie podporządkowujemy się słowu Boga, ale jakimś zupełnie przypadkowym grupom. I nie jest to żadna wolność. (...)
Związywanie i rozwiązywanie oznacza więc dysponowanie kluczami poznania i drogi, mandat nauczania i dyscyplinowania. Ale metafora ta ma jeszcze ostatnie, trzecie znaczenie: oznacza władzę przebaczenia, odpuszczania grzechów. Sam Piotr, który zaparł się Jezusa, potrzebował przebaczenia. My wszyscy go potrzebujemy. Ostatecznie to przebaczenie jest właściwym kluczem królestwa niebieskiego, który Pan Bóg w tej godzinie złożył w świecie przez Chrystusa.
Jest to zatem Ewangelia nadziei. Mówi nam ona, że nie jesteśmy sami we mgle tego świata. Słowo Boże naprawdę wskazuje nam drogę. Nie jesteśmy sami w naszych upadkach, bo Bóg jest dobry i obdarza nas łaską przebaczenia, ilekroć jej potrzebujemy. Prośmy Pana, żebyśmy stale uczyli się coraz bardziej żyć według Jego słowa i żebyśmy wciąż na nowo przyjmowali Jego przebaczającą dobroć. Amen.
Joseph Ratzinger, Głód Boga, wydawnictwo WAM, 2016