Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 8 maja. Imieniny: Kornela, Lizy, Stanisława
04/01/2023 - 16:10

Kto ma wszystko, temu wiele brakuje. Kto ma wszystko, ma zawsze zbyt mało.

Dobry człowiek zapomniał, że ponad dobrami, które zgromadził, jest jeszcze samo Dobro. A gdy nie ma Najwyższego Dobra, wtedy poszczególne dobra przestają być dobre. Stają się wtedy martwymi rzeczami, które prowadzą człowieka do śmierci. Ale w tym miejscu pojawia się pytanie: czym właściwie jest to Dobro, którego zabrakło człowiekowi z przypowieści i którego w dużym stopniu brakuje w naszym społeczeństwie?

Przedmowa

Gdy jakiś czas temu dr Christian Schaller z Instytutu Papieża Benedykta XVI w Ratyzbonie przysłał mi zbiór spisanych z taśmy magnetofonowej kazań wygłoszonych w Pentling w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, zasiadłem do ich lektury z ciekawością przemieszaną z nutą sceptycyzmu. Jednak czytanie tych tekstów stało się dla mnie nie tylko spotkaniem ze słowem Bożym, które próbowałem odczytywać jako wypowiedziane tu i teraz, ale także wędrówką serca do pięknych chwil z przeszłości. Stanął mi przed oczami przytulny wiejski kościół, a wraz z nim wiara, modlitwa i śpiew ludzi, wśród których czułem się jak u siebie w domu. Pomyślałem więc, że być może nie tylko mieszkańcom Pentling, ale także innym mogłoby być miło niejako iść ze mną w niedzielę do kościoła i wraz ze mną słuchać Pana. Z wyjątkiem drobnych poprawek pozostawiłem teksty w ich pierwotnym, dość poufałym stylu. Dziękuję panu doktorowi Schallerowi oraz wydawcy za trud włożony w wydanie tej książeczki. Dedykuję ją w szczególny sposób moim krajanom z Pentling w nadziei, że również wielu innym osobom może ona pomóc zrozumieć słowa Ewangelii i nimi żyć. Watykan, klasztor Mater Ecclesiae 6 marca 2015 Benedykt XVI

Fragment kazania: Tylko w Bogu dobra są naprawdę dobre, Pentling, kościół św. Jana, 2 sierpnia 1998

Drodzy Bracia i Siostry! W czytaniu z Listu do Kolosan, które przed chwilą usłyszeliśmy, znajdują się szczególne słowa, którym wiele uwagi poświęcili Ojcowie Kościoła, a które również nas mogą przeszywać jak strzała, a przynajmniej uwierać jak niewygodne pytanie. Chodzi o lapidarne stwierdzenie: „chciwość jest bałwochwalstwem”. Jak należy je rozumieć? W świecie starożytnym, w którym narodziło się chrześcijaństwo, miało ono sens przede wszystkim praktyczny i oczywisty. Monety, które były środkiem płatniczym w Cesarstwie Rzymskim, obejmującym cały obszar Morza Śródziemnego, nosiły podobiznę Cezara, przedstawionego na nich jako bóg. Każdy więc, kto brał do ręki monetę, miał w ręce podobiznę bożka. Istotnie, właśnie dzięki temu, że to Cezar bił monety i że znajdował się na nich jego wizerunek, sprawował on władzę nad ludźmi, mógł się przedstawiać jako wybawca tych, którzy żyli z pieniądza i dzięki pieniądzowi, a zarazem był panem, który mocą swego pieniądza zniewalał i usiłował przedstawiać siebie jako bóstwo panujące nad światem.

Mając to na względzie, łatwiej nam zrozumieć, dlaczego Jezus prawdziwego antagonisty swego panowania i swego królestwa upatruje w „mamonie”, przedstawiającej władzę pieniądza, i dlaczego uważa, że człowiek ma wybór pomiędzy władzą tylko dwóch różnych panów: pomiędzy „mamoną”, władzą pieniądza a zupełnie odmiennym panowaniem Jezusa. Kto brał monetę, miał w ręce bałwana, fałszywego boga. 

Chrześcijanie nie mogli oczywiście uniknąć brania do ręki monet. Oni także potrzebowali pieniędzy. Ale zostali ostrzeżeni i wiedzieli: gdy mam z nimi do czynienia, jestem zawsze w strefie zagrożenia, w której moc idoli może się na mnie rzucić jak dzikie zwierzę, chwycić mnie w swoje pazury i zaciągnąć mnie na swoją służbę, abym był im poddany i uznał je za właściwego boga mego życia. Wiedzieli, że muszą się strzec, że stoją u progu bałwochwalstwa i grozi im, że ich życie potoczy się w złym kierunku, że dostanie się pod fałszywe panowanie, które wydaje się wolnością, a w rzeczywistości jest niewolą. Panowanie „mamony”, bóstwa ucieleśnionego w pieniądzu, przeciwstawia się słowu Pana, które chce nas obudzić: materialny dostatek nie jest sensem życia. Kto ma wszystko, temu wiele brakuje. Kto ma wszystko, ma zawsze zbyt mało. Nigdy nie jest to naprawdę wszystko. Człowiek zawsze chce więcej. Wiemy, że im więcej człowiek ma, tym więcej chce mieć ponad to, co posiadł; tym bardziej odczuwa niewystarczalność swojego stanu materialnego. Wiemy też, że właśnie tam, gdzie panuje największe bogactwo, może się pojawić największa rozpacz. 

Jezus, jak to ma w zwyczaju, wyjaśnia nam to, posługując się przypowieścią, historią bogatego właściciela ziemskiego, który w pewnym momencie osiągnął takie bogactwo, że mógł sobie powiedzieć: „odpoczywaj, jedz, pij i używaj”. Czy nie jest to kwartet wartości, którymi żyje nasze współczesne społeczeństwo? Czas wolny, jedzenie, picie, przyjemności. Mieć wszystko, czego dusza zapragnie, móc robić to, na co się ma ochotę – czyż nie sądzimy, że na tym właśnie polega wolność? A konsekwentnie, czy nie na tym właśnie polega dzieło zbawienia? I nagle Bóg wdziera się w to życie i mówi do człowieka, któremu wydawało się, że osiągnął swój cel, bo może sobie pozwolić na wszystko, że jest głupcem. „Głupcze” – to słowo przeszywa jego duszę. Przy całym swoim kunszcie rachunkowym i biznesowym, w którym z pewnością był bardzo wprawny, przeoczył to, co najważniejsze, i pozostał głupcem. Na końcu jego życie okazuje się daremne i próżne. Właściwie dlaczego? Czego w tym życiu brakowało? W którym miejscu popełnił błąd w swoich kalkulacjach? O czym zapominamy, gdy wydaje nam się, że osiągnęliśmy swój cel, gdy stać nas na wszystko, na co mamy ochotę, gdy możemy robić to, co chcemy, i nikt nie może nam w tym przeszkodzić?

Dobry człowiek zapomniał, że ponad dobrami, które zgromadził, jest jeszcze samo Dobro. A gdy nie ma Najwyższego Dobra, wtedy poszczególne dobra przestają być dobre. Stają się wtedy martwymi rzeczami, które prowadzą człowieka do śmierci. Ale w tym miejscu pojawia się pytanie: czym właściwie jest to Dobro, którego zabrakło człowiekowi z przypowieści i którego w dużym stopniu brakuje w naszym społeczeństwie? Gdy zajrzymy do Pisma Świętego, ale także gdy po prostu zapytamy własnego serca, dostajemy  odpowiedź: to sprawiedliwość, dobroć, współczucie, miłosierdzie, uczciwość, pokora, prostota serca, prawdomówność. Można to wyrazić prościej: to, co dobre, zostało streszczone w Bożych przykazaniach, które odzwierciedlają samo Dobro, bo wyrażają Istotę Boga przełożoną na czyny człowieka. Dobro to Bóg, który jest Dobry. I tylko dzięki Niemu możemy stawać się dobrymi. Tylko wtedy, gdy mamy to Dobro, nasze dobra również są dobre, bo potrafimy je właściwie uporządkować i odpowiednio się nimi posługiwać. Nie są wtedy puste, ale podporządkowane temu, co większe, co czyni je bogatym, sensownym i prawdziwie wolnym. Posiąść to Dobro – to być bogatym przed Bogiem. To jedyne bogactwo, które pozostanie, gdy wszystko inne ulegnie rozpadowi; prawdziwe bogactwo, bez którego wszystko inne to bezwartościowe śmieci. (...)







Dziękujemy za przesłanie błędu