Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 4 grudnia. Imieniny: Barbary, Hieronima, Krystiana
11/05/2023 - 15:35

Czy od­wie­dzi­ny w tych wio­skach nad­du­na­jec­kich po­zwo­lą zro­zu­mieć mo­ty­wy ich po­stę­po­wa­nia?

Ła­two za­sło­nić się ste­reo­ty­pem i po­wie­dzieć: to było prze­cież śre­dnio­wie­cze. Trud­niej jest po­jąć, dla­cze­go lu­dzie tak żyli, dla­cze­go do­ko­ny­wa­li ta­kie­go wy­bo­ru? Przy oka­zji war­to za­sta­no­wić się nad sobą i swo­im ży­ciem, roz­pię­tym po­mię­dzy wy­god­nym fo­te­lem przed te­le­wi­zo­rem a nie­mniej wy­god­nym sie­dze­niem sa­mo­cho­du.

Fragment rozdziału "Bardzo jest pięknie w Tropiu nad Dunajcem"

(...)

Świe­rad był pierw­szym apo­sto­łem Są­dec­czy­zny, a było to bar­dzo, bar­dzo daw­no, bo cho­ciaż nie wia­do­mo, w ja­kim roku się uro­dził, już w 998 roku spo­ty­ka­my go da­le­ko od Tro­pia, po dru­giej stro­nie grzbie­tu Kar­pat, w opac­twie św. Hi­po­li­ta w na­on­czas wę­gier­skiej, a dzi­siaj sło­wac­kiej Ni­trze. Tam wła­śnie wstą­pił do za­ko­nu be­ne­dyk­ty­nów, przyj­mu­jąc za­kon­ne imię An­drzej. Mni­si ukoń­czyw­szy czter­dzie­sty rok ży­cia uzy­ski­wa­li ze­zwo­le­nia na sa­mot­ną służ­bę Bożą, cza­sem z jed­nym uczniem. Ta­kie ze­zwo­le­nie uzy­skał od opa­ta rów­nież i An­drzej Świe­rad. W Tro­piu i pod Ni­trą pro­wa­dził ży­cie pu­stel­ni­cze i wciąż za­pa­mię­ta­le kar­czo­wał las.

„Nie­lek­ka to pra­ca, mimo to świę­ty za­da­wał so­bie do­dat­ko­we umar­twie­nia: przez trzy dni w ty­go­dniu za­cho­wy­wał ści­sły post, na nie­co lep­szy po­si­łek po­zwa­la­jąc so­bie wy­łącz­nie w nie­dzie­le – czy­ta­my w Ży­wo­tach świę­tych pań­skich. – Przez cały Wiel­ki Post spo­ży­wał tyl­ko je­den wło­ski orzech dzien­nie, po­pi­ja­jąc wodą źró­dla­ną. Na­wet w czas prze­zna­czo­ny na od­po­czy­nek czy­nił umar­twie­nia: spał, sie­dząc na dę­bo­wym pień­ku, oto­czo­nym ostry­mi prę­ta­mi, na gło­wę za­kła­dał drew­nia­ną ko­ro­nę, ob­cią­żo­ną czte­re­ma ka­mie­nia­mi, o któ­re ude­rzał przy każ­dym po­ru­sze­niu; cia­ło opa­sał mo­sięż­nym łań­cu­chem, któ­ry z cza­sem wpił się w nie i ob­rósł skó­rą”.

Wła­śnie ta do­bro­wol­na tor­tu­ra sta­ła się przy­czy­ną jego śmier­ci, we­dle jed­nych było to w 1011 roku, we­dle in­nych po roku 1030. Umie­rał w au­rze wiel­kiej świę­to­ści, jesz­cze za jego ży­cia opo­wia­da­no wie­le o cu­dach, któ­re mia­ły miej­sce za jego spra­wą, o anie­le, któ­ry się po­ja­wił i od­wiózł go wo­zem do pu­stel­ni, gdy wy­cień­czo­ny ze­mdlał przy pra­cy w le­sie. Oto­czo­ne kul­tem re­li­kwie św. An­drze­ja Świe­ra­da znaj­du­ją się w dwóch miej­scach: są w Tro­piu i w wę­gier­skim Ostrzy­ho­miu.

Jego uczeń i współ­to­wa­rzysz był Sło­wa­kiem. To on prze­ka­zał naj­wię­cej szcze­gó­łów o ży­ciu św. Świe­ra­da, opo­wia­da­jąc o nim za­kon­nym bra­ciom. Jak się przy­pusz­cza, ów Be­ne­dykt, ka­no­ni­zo­wa­ny ra­zem z An­drze­jem Świe­ra­dem, po­ja­wił się u boku mi­strza jesz­cze w Tro­piu i tam za­pew­ne na­mó­wił Świe­ra­da do uda­nia się w jego ro­dzin­ne stro­ny. Zgi­nął jak świę­ty, trzy lata po Świe­ra­dzie, na­pad­nię­ty przez zbój­ców i uto­pio­ny w Wagu. Nie­tknię­te cia­ło od­na­le­zio­no po roku, jak­by czas nie miał nad nim wła­dzy. Kro­ni­ka­rze za­no­to­wa­li, iż przez cały ten czas nad miej­scem zgo­nu uno­sił się orzeł.

Gdy pa­trzy się z dzie­dziń­ca ko­ściel­ne­go w Tro­piu, wi­dać w dole ta­flę je­zio­ra, na po­łu­dnio­wym ho­ry­zon­cie wy­pię­trza­ją się le­si­ste grzbie­ty Be­ski­du, a bli­żej pa­gó­ry Pod­be­ski­dzia. To wśród nich,w dzi­kiej pusz­czy znaj­do­wa­li spo­kój, za­po­mnie­nie i dro­gę do Boga – Świe­rad w Tro­piu, Just w Tę­go­bo­rzu, Urban w Iw­ko­wej. Czy od­wie­dzi­ny w tej oko­li­cy, w tych lud­nych dzi­siaj wio­skach nad­du­na­jec­kich po­zwo­lą zro­zu­mieć mo­ty­wy ich po­stę­po­wa­nia i cel umar­twień? Ła­two za­sło­nić się ste­reo­ty­pem i po­wie­dzieć: to było prze­cież śre­dnio­wie­cze. Trud­niej jest po­jąć, dla­cze­go lu­dzie tak żyli, dla­cze­go do­ko­ny­wa­li ta­kie­go wy­bo­ru? Przy oka­zji war­to za­sta­no­wić się nad sobą i swo­im ży­ciem, roz­pię­tym po­mię­dzy wy­god­nym fo­te­lem przed te­le­wi­zo­rem a nie­mniej wy­god­nym sie­dze­niem sa­mo­cho­du. (...)

Lechosław Herz, Wardęga. Opowieści z pobocza drogi, wydawnictwo Iskry




Masz ciekawe zdjęcia lub wideo? Przyślij do nas!






Dziękujemy za przesłanie błędu