Bardzo jest pięknie w Tropiu nad Dunajcem
Fragment rozdziału "Bardzo jest pięknie w Tropiu nad Dunajcem"
Do Tropia najlepiej jechać z Czchowa. Ku południowi, w stronę Nowego Sącza. Przed romantycznie prezentującą się ruiną zamku Tropsztyn jest przeprawa promowa przez Dunajec, tutaj spiętrzony w jezioro. Na drugim brzegu znajduje się Tropie, a w nim na wysokiej skale wznosi się urokliwy murowany kościółek.
Bardzo tutaj jest pięknie. Nie wiadomo, co należy bardziej podziwiać: położenie nad Dunajcem, zamienionym w malownicze Jezioro Czchowskie, niezwykłą prostotę kościółka o niepospolitym wdzięku, elegancję i cudowne wprost połączenie stylów i epok, które li tylko w Małopolsce taką świetną postać przybiera. Czy też wreszcie – historię.
W średniowieczu Tropie określano w dokumentach łacińską nazwą – Sanctus Sveradus. Tutejszy kościółek ma historię bardzo długą. Świątynia powstawała etapami, a niemal każdy wiek coś niszczył, czasy były bowiem surowe, a ludzie do niszczenia jak zawsze chętni. Ale i każdy wiek co nieco dokładał od siebie, przy każdej kolejnej odbudowie po kolejnych zniszczeniach, bo i do tego chętni też się znajdowali, miejsce zaś było godne ich wysiłku.
Wedle tradycji pierwszy kościół fundował król Kazimierz Odnowiciel około roku 1045. Zachowały się fragmenty murów niewielkiego romańskiego prezbiterium o kształcie czworokąta, zbudowanego z piaskowcowych ciosów, historycy sztuki datują tę budowlę na koniec XI wieku. Szerszą nawę dodano w wieku XIII, a oko radują odkryte w ostatnich dziesięcioleciach pochodzące najpewniej również z wieku XIII relikty romańskich malowideł ściennych, których nie tak wiele zachowało się w naszym kraju.
Wreszcie w pierwszej połowie wieku XVII kościół uzyskał obecny kształt. Przyznać trzeba, że jest on niemałej urody. Kościół jest niewielką budowlą o jednej, orientowanej nawie, opiętej z zewnątrz szkarpami, z ostrołukowymi gotyckimi oknami, wczesnorenesansowym portalikiem i zachowanymi fragmentami sgraffitowej dekoracji barokowej. Wyposażenie wewnątrz zawiera nieco renesansu, nieco baroku, nieco rokoka. Całość budowli przepełniona jest wręcz niepowtarzalnym wdziękiem, chociaż nie ma tu wielkich dzieł sztuki, o których pisałyby podręczniki akademickie. W Tropiu można jednak dostrzec coś więcej – duszę miejscowości. A to już rzecz rzadka.
Lechosław Herz, Wardęga. Opowieści z pobocza drogi, wydawnictwo Iskry