Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
04/06/2023 - 15:00

Ale nawet w wojsku Brzechwa nie przerwał współpracy z kabaretami

W wojsku napisał swoją pierwszą piosenkę dla Hanki Ordonówny.

Spotkania Jana Brzechwy z  czytelnikami, ok. 1960

Fragment z rozdziału Zniszczyłem swoje utwory i zacząłem od początku

(...) Ale pisał też utwory poważniejsze, nawołujące Polaków do większego zaangażowania w budowę nowej Rzeczypospolitej. Ubolewał, jak świetnie w tużpowojennej rzeczywistości radzą sobie różnej maści kombinatorzy, lichwiarze i zwykli oszuści. Drwił: „dziś uczciwość nie przyjęta, / z uczciwości bywa mięta – / z kombinacji bywa renta!” (Kombinacje). Pisał o polskim malkontenctwie, narzekaniu wszystkich na wszystko i gadaniu, że się nic nie da zrobić, gdy trzeba brać się do pracy i walczyć o nową Polskę, bo inaczej wszyscy wszystko postanowią za nas. Nie można myśleć tylko o sobie, przekonywał, bo powstanie państwo bez Gdańska i bez Śląska, słabe i zależne od sąsiadów, a wtedy „…prócz figi na półmisku, / będziem mieli but na pysku, / Gdy nam w kiszki wepchną noże, / Wtenczas nikt już nie pomoże…” (Gadanina). W utworze Waleczna stolica ironizował z warszawiaków, którzy – choć przecież trwa wojna – zajmują się głównie „walką” o miejsce w cukierni, teatrze, kinie, na balu, depcząc się, przepychając i wyzywając: „Mogą cię więc nie straszyć okropności wojny, / Jesteś piękny, opasły, syty i spokojny. / Bo myślisz sobie siedząc w kawiarni lub kinie, / Że naród tak waleczny – na pewno nie zginie…”. krytykował uczestników balów karnawałowych, pijących na umór, wyjących nocami na ulicach miasta, wyrzucających pieniądze na dziwki: „Żołnierz nas od zguby zbawił, / by się cham spokojnie bawił” (Karnawał wojenny)

Ale nawet w wojsku Brzechwa nie przerwał współpracy z kabaretami. Zgłaszał się na nocne służby w koszarach, żeby móc pisać. „Gotowe skecze i piosenki podawałem przez bramę” – wspominał.

W wojsku napisał swoją pierwszą piosenkę dla Hanki Ordonówny. Ona była początkującą szansonistką w jednym z lubelskich teatrzyków, zabawiającą żołnierzy na przepustkach raczej niewyszukanymi piosenkami o miłości, on jednym z owych żołnierzy (był wtedy w Lublinie z 3. armią generała Władysława Sikorskiego), zaludniających wieczorami kabarety. Znali się z warszawskiego Sfinksa. (...)


Mariusz Urbanek, Brzechwa nie dla dzieci, wydawnictwo ISKRY, 2023







Dziękujemy za przesłanie błędu