Współpraca ponad podziałami - czy to częsty scenariusz na polskiej scenie politycznej?
Rządy koalicji opozycyjnej przypadną na drugą połowę kadencji prezydenta Andrzeja Dudy, reprezentującego krańcowo odmienną opcję polityczną. Czy wyłonienie stabilnego rządu przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Nową Lewicę, a następnie równoległe efektywne funkcjonowanie ze stojącym w opozycji do nich prezydentem będą łatwe do osiągnięcia? Jakie wnioski można w tym względzie wyciągnąć z doświadczeń polskiego parlamentaryzmu po 1989 r.?
Historia sceny politycznej w Polsce po 1989 r. uczy, że umiejętność zawarcia kompromisu jest jedną z kluczowych cech skutecznej partii politycznej. Ugrupowania, które długo sprawowały rządy w trwałych układach parlamentarnych stawiały na rządy koalicyjne, czasem także z partnerami nie najbliższymi ideowo. Wymagającym testem dla partii rządzących i ich liderów pod względem umiejętności budowy konsensusu są także etapy tzw. koabitacji z prezydentem z przeciwnego obozu politycznego, taka sytuacja miała miejsce co najmniej trzy razy od 1989 r.
Z pewnością lider potencjalnej koalicji rządzącej – Donald Tusk, jak i urzędujący prezydent – Andrzej Duda powinni wnikliwie przypomnieć sobie przejścia swoich poprzedników związane z formą sprawowania urzędu, jak i skutecznego rządzenia w modelu koniecznej, ale chłodnej, a czasami zimnej współpracy.
Doświadczenia z przeszłości powinny im wskazać kilka kluczowych wniosków - wspólne dochodzenie do porozumienia jest dobre dla Polski, i jest doceniane przez Polaków, a wzajemne animozje są postrzegane często, jako małostkowe i z perspektywy czasu powszechnie krytykowane. Z drugiej strony liczne przykłady wskazują, że tylko twarde wykorzystywanie swojej pozycji, czasem na granicy zapisów prawa, może przynieść oczekiwane rezultaty.
Niezbędna umiejętność budowy i zawierania kompromisów ze stroną przeciwną jest wpisane w polski system polityczny i konstytucyjny. Widać to wyraźnie w przyjętej formie wyboru, zarówno parlamentu, jak i prezydenta. Obydwa podmioty są w Polsce wybierane w wyborach powszechnych, mają z tego względu silny mandat społeczny do objęcia i sprawowania swoich funkcji.
Jest to element systemowego bezpiecznika „checks and balances”, czyli sytuacji wzajemnej kontroli dwóch organów władzy. Sprawia to, że obydwie strony powinny darzyć się szacunkiem i dążyć do wzajemnego kompromisu, gdyż każda z nich została wybrana przez miliony głosujących i nie można tych głosów ignorować deprecjonując drugą stronę.
System ten pojawił się w zapisach Konstytucji RP w 1997 r., i jest z jednej strony krytykowany za utrudnienie zwycięskim ugrupowaniom realizacji ich wizji w pełnym zakresie, z drugiej strony jest chwalony za to, że właśnie pomaga kontrolować zbyt ambitne i daleko idące plany rządzących.
Z wielu trudnych kart historii polskiej sceny politycznej ubiegłych trzydziestu lat można przytoczyć przykłady zarówno na wieloletnie wspólne funkcjonowanie różnych partii często o odmiennych pozycjach światopoglądowych, jak i funkcjonowania równoległego, w modelu koabitacji prezydenta i premiera z całkowicie odmiennych ugrupowań politycznych.
Trudną i pełną napięć historię miały koalicje SLD-PSL, które dwukrotnie tworzyły większość rządową w sejmie w latach 1993-97 i 2001-2005. Obydwie partie miały wiele cech wspólnych, ale także dużo je różniło. Sojusz Lewicy Demokratycznej i Polskie Stronnictwo Ludowe tkwiły korzeniami w poprzednim ustroju, stąd w latach 1993-97 ich rządy były określane mianem koalicji postkomunistów. To postrzeganie z pewnością utrudniało im poszukiwanie innych koalicjantów w gronie partii postsolidarnościowych, stąd obydwie partie były praktycznie na siebie skazane.
Jednak ugrupowania te dzieliły znaczące różnice światopoglądowe – konserwatywna partia chłopska, jaką chciał widzieć się PSL, pozycjonowała się zdecydowanie na prawo od lewicowego Sojuszu. Kwestie programowe, takie jak stosunek do gospodarki, czy do tzw. kompromisu aborcyjnego były zarzewiem wielu konfliktów, sporów i kryzysów w obrębie utworzonej koalicji.
Liderzy obydwu ugrupowań, pomimo napięć, potrafili dochodzić do porozumienia, często kosztem zmian personalnych, ale utrzymując swój rząd praktycznie przez dwie kadencje. Warto wspomnieć, że ówcześni liderzy, tacy jak Aleksander Kwaśniewski, Waldemar Pawlak, czy Leszek Miller, wpisali się na trwałe w historię polskiej sceny politycznej i byli uważani za wytrawnych polityków, potrafiąc działać skutecznie np. wprowadzając Polskę do Unii Europejskiej.
Innym przykładem możliwego, ale trudnego funkcjonowania w sytuacji dzielących różnic, jest przebieg równoległej kadencji prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i rządzącej w latach 1997-2001 koalicji Akcji Wyborczej Solidarność-Unii Wolności. Kwaśniewski spierając się z premierem Jerzym Buzkiem, a także pośrednio z Marianem Krzaklewskim, liderem większości parlamentarnej, starał się odgrywać rolę arbitra, wykraczając jednak często poza swoje uprawnienia konstytucyjne.
Z dzisiejszej perspektywy widać, że niestety ówczesny prezydent nadmiernie stosował prawo weta w sytuacjach, kiedy nie mógł znaleźć wyjścia z obustronnego impasu pomiędzy nim a rządem. Ta praktyka wskazała drogę jego następcom sprawującym urząd prezydenta, którzy nie obawiali i nie obawiają się grożenia zastosowaniem, lub faktycznym stosowaniem weta.
Powyższe przykłady pokazują, że bez chęci do wypracowania kompromisu, i jednocześnie żelaznej woli realizacji wspólnego programu, skuteczne funkcjonowanie przez rządzących w realiach koniecznej koabitacji z prezydentem pochodzącym z innego obozu politycznego, może być trudne, a w skrajnych przypadkach niemożliwe.
Przed liderami koalicji KO-Trzecia Droga-Nowa Lewica niełatwe miesiące, a następnie dwa lata, układania i prowadzenia relacji z niechętnym jej prezydentem. Liderzy koalicji parlamentarnej mogą czerpać naukę od poprzedników, materiałów do przemyśleń jest aż nadmiar. (Rafał Niczypor/ISW) Fot. EC - Audiovisual Service
Źródła:
- https://www.wnp.pl/parlamentarny/wydarzenia/historia-wyborow-parlamentarnych-w-polsce-od-1989-roku,743272.html
- https://tygodnik.tvp.pl/43454092/sldpsl-koalicja-z-wrogiem
- https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/134521,konflikt-ambicji-i-pekniecie-wladzy-wykonawczej.html