Krynica bez nocnych dyżurów aptek. Po leki jeżdżą do Nowego Sącza
Przekonał się o tym boleśnie w minioną środę pan Tomasz, ojciec trójki małych dzieci (nazwisko do wiadomości redakcji):
"Dziś w nocy chciałem kupić dziecku antybiotyk i co się okazało? Nie ma apteki całodobowe a najbliższą jest w Nowym Sączu, 35 km od Krynicy. To jakiś skandal! Dziecko chore, z gorączka a ja nie mogę kupić leków" - pisze nasz Czytelnik z Krynicy. Pan Tomasz tłumaczy, że kończy pracę o godzinie 18, a na godz. 19 do pracy idzie jego żona i nie miał możliwości zrealizowania recepty w ciągu dnia.
Dotarliśmy do korespondencji jaką w listopadzie ub.r prowadzili ze starostwem nowosądeckim kryniccy aptekarze. W Krynicy jest 7aptek.
W jednobrzmiących pismach skierowanych do starosty Marka Pławiaka, przewodniczącego Rady Powiatu Nowosądeckiego Zbigniewa Parucha i kierownik zespołu zdrowia i spraw obywatelskich Doroty Dobrowolskiej informowali, że nie będą pełnili nocnych dyżurów w 2017 roku.
Dlatego, że te dyżury - ich zdaniem - nie mają sensu
"Najczęściej podczas nocnych dyżurów wydaje się pojemniki na mocz, prezerwatywy oraz niewielkie opakowania leków OTC, np. przeciwbólowych, którymi handel ustawodawca dopuszcza przecież na stacjach benzynowych" - argumentują aptekarze.
Po drugie, kryniccy aptekarze nie chcą nocnych dyżurów ze względów kadrowych i to jest prawdopodobnie rzeczywisty powód odmowy. Rzecz w tym, że wedle przepisów na każdej zmianie w aptece musi być magister farmaceuta, a z tym jest krucho.
W zamian aptekarze proponowali nocne dyżury "na telefon", na co starostwo nie przystało z uwagi na kuracjuszy i wczasowiczów odwiedzających" perłę polskich uzdrowisk oraz sąsiedztwo Muszyny, pozbawionej całodobowych aptek.
Rada Powiatu Nowosądeckiego stosowną uchwałę o dyżurach nocnych aptek w Krynicy i Starym Sączu podjęła na ostatnim w starym roku posiedzeniu, dwa dni przed wigilią.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w poniedziałek kryniccy aptekarze spotkają się z burmistrzem Dariuszem Reśko, aby znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie. Na poparcie burmistrza i Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie powoływali się w korespondencji ze starostwem "pigularze" spod Góry Parkowej.
Dyżury tylko w czasie sezonu turystycznego
- Nie bojkotujemy dyżurów, przynajmniej my realizujemy wszystkie nakładane na nas obowiązki, ale staramy się również szukać dróg wyjścia, bo dyżury są naszym zdaniem bez sensu - mówi współwłaściciel apteki MS Farm. - Zdarza się, zwłaszcza wiosną i jesienią, że nie pojawia się żaden pacjent przez całą noc. A apteka musi na siebie zarobić. Trudno o to, jeśli trzeba ponosić wydatki, nie mając przychodu. Dlatego zaproponowaliśmy, że poza sezonem wzmożonego ruchu turystycznego, możemy w kilkadziesiąt minut dowieźć potrzebne leki choćby do szpitala, jeśli zostaną przepisane przez dyżurującego tam lekarza. Nie zdarzyło się nam również wywieszać kartki, że najbliższa dyżurna apteka jest w Nowym Sączu.
(HSZ) Fot. Wikipedia CC BY-SA 3.0