Zygzakowate, jadowite żmije pełzają sobie po Nowym Sączu. Mamy atak gadów?

Zdjęcie zrobił jadowitemu gadowi radny Krzysztof Ziaja, który wybrał się na przejażdżkę rowerem trasą VeloDunajec.

- To było na ścieżce rowerowej na wysokości boiska sportowego naszej wyższej Szkoły Zawodowej. Zygzakowata żmija chyba pełzała na drugą stronę ścieżki. Tak na oko, miała ponad pół metra. Często jeżdżę rowerem na tej trasie i w tym roku już kilka razy miałem takie spotkanie, ale nie przestraszyłem się, bo jestem miłośnikiem przyrody.

Krzysztof Ziaja się nie przestraszył, ale bliski kontakt z zygzakowatą żmiją może się skończyć wizytą w szpitalu.  Na temat jadowitego gada bez trudu można znaleźć w sieci informacje.

Gatunek, który żyje w Polsce, ma zwykle grzbiet o szarym lub rudobrązowym zabarwieniu, który zdobi widoczny zygzak, nazywany wstęgą kainową. Żmija, ma płaską głowę o trójkątnym zarysie, wyraźnie oddzieloną od reszty ciała. Łuski na głowie tworzą wzór przypominający literę X, Y lub V.

Chętnie przebywa pod kamieniami, krzewami lub wśród korzeni drzew. Najczęściej żmija ucieka przed napastnikiem, atakuje tylko w sytuacji, gdy jest osaczona. Najpierw jednak zazwyczaj głośno syczy, stosunkowo rzadko kąsa.

A co, jeśli już żmija zaatakuje? Zazwyczaj kąsa na sucho, czyli bez wstrzyknięcia jadu. Tak jest w 30-60 procent przypadków. Jednak ze względu na możliwość martwicy, należy zawsze po ukąszeniu przez żmiję ruszyć po pomoc do lekarza.

Jeśli zygzakowata żmija użyje swojego jadu wstrzykuje mieszaninę kilku toksyn, które mogą uszkodzić  układ nerwowy, powodują martwicę tkanek, zmniejszającą krzepliwość krwi także doprowadzają do zmiany rytmu pracy serca. Po ukąszeniu, na skórze zostają dwie charakterystyczne ranki. Ukąszenie jest szczególnie niebezpieczne dla dzieci i osób starszych. Jednakże nie jest śmiertelnym zagrożeniem dla zdrowego dorosłego człowieka.([email protected]) fot. Krzysztof Ziaja