Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
05/10/2022 - 20:15

Wstrząsające wyznanie samobójcy z Nowego Sącza. Kiedy się to czyta, chce się płakać

Te blizny na nadgarstkach Michała są prawie niewidoczne, ale bywa, że palą wewnętrznym bólem, takim nie do wytrzymania. Tak jak wtedy, kiedy przeczytał o samobójcy z Lipnicy Wielkiej, który powiesił się koło swojego domu. Bo Michał też próbował ze sobą skończyć. Nie udało się. Po tym wszystkim zbiera na powrót w Nowym Sączu swoje potrzaskane życie i opisuje swoją historię. Dlaczego? Żeby dać nadzieję innym - mówi.

Wszystkie informacje policji o śmierci samobójców brzmią zawsze tak samo: około godziny (…) w rejonie (...) ujawniono ciało mężczyzny/kobiety. Na miejscu policjanci wykonali czynności procesowe. Ciało zabezpieczono do badań sekcyjnych. Nie ujawniono udziału osób trzecich.

Te blizny ciągle go palą

To tylko kilka suchych zdań. Czasem jest jeszcze informacja o wieku nieszczęśnika. Ten, który założył sobie  pętlę w Lipnicy Wielkiej miał 60 lat. -  To było niecałe dwa tygodnie  temu, a ja ciągle o tym myślę i zastanawiam się, jaka kryje się za tym tragedia. Dlaczego ten człowiek nie chciał żyć, tak  jak ja….bo  też próbowałem ze sobą skończyć -  opisuje swoją  historię Michał z Nowego Sącza.  Przypominają mi o tym na blizny na nadgarstkach.

Jeszcze cztery lata temu czuł się szczęśliwy. Miał niezłą pracę, kobietę, która go kochała i w której miał oparcie.  Któregoś dnia  powiedziała, że miłość się skończyła i po prostu od niego odeszła.

- Przeżyłem szok. Dla mnie to była tragedia. Ukojenia szukałem w alkoholu. I to był błąd. Pogrążałem się w pijaństwie. Potem rzuciłem pracę… Straciłem sen życia.  Wstawanie rano stało się prawdziwym koszmarem. Otwierałem rano oczy i natychmiast chciałem znowu zasnąć, żeby przespać te wszystkie problemy i nie  dopuszczać do głowy tych wszystkich strasznych myśli, że nie ma po co żyć – opowiada Michał.  

Samobójstwo wymaga odwagi

Próbował skończyć z piciem, walczył o to, żeby wrócić do w miarę normalnego funkcjonowania, ale to było trudne. Może gdyby miał żonę, dzieci…. Zawsze o tym marzył, ale życie potoczyło się inaczej.

Któregoś dnia znowu przyszło załamanie. - Chęć powrotu do alkoholu i myśli samobójcze stały się tak natrętne…. wziąłem żyletkę i podciąłem sobie żyły. Samobójstwo wymaga odwagi, ale jeszcze większy jest strach przed samotnością, której inni nie dostrzegają  choć w niemym krzyku wołasz o pomoc.  Jeszcze większy jest ból, kiedy  wobec innych udajesz, że wszystko jest w porządku. Nie  jesteś w stanie wytrzymać tego, co dzieje się w  twojej głowie i nikt tego nie widzi.

Kiedy decydujesz się ze sobą skończyć, żal ci kilku bliskich osób, ale zarazem chcesz się od wszystkiego uwolnić – mówi Michał. -  I jest w tym złość na samego siebie, że źle pokierowałeś swoim życiem, które zamieniło się w nędzną wegetację.  To, co dzieje się wtedy w głowie nie sposób opisać. To jak walka dobra ze złem, trzeba wybrać w którą stronę iść.

Wybrał drogę do śmierci, do której nie dotarł

Michał przeżył. Trafił na oddział psychiatryczny. Diagnoza? Zaburzenia adaptacyjne, depresja. Kiedy wrócił do domu, znowu dopadł go strach i poczucie osamotnienia.

Wtedy postanowił szukać pomocy u  nielicznych przyjaciół.  Po długich namowach zapisał się do psychologa, ale  zraził się już po jednej wizycie. - Poczułem się tak, jakby miał do mnie pretensje, że nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić.  Być może zbyt szybko się poddałem, być może powinienem iść do innego terapeuty….

Michał jest teraz w trakcie leczenia depresji. W wychodzeniu z dołka pomaga mu dwójka przyjaciół. Jak mówi, czasem  dni są naprawdę miłe, ale na razie więcej jest tych, kiedy czuje się źle. - To jak przeciąganie liny. Muszę się zmuszać do pewnych czynności, które w pewnym stopniu są dla mnie lekarstwem, a dla ludzi zdrowych, patrzących z boku, wydają się fajną rozrywką.

Walczcie o swoje życie

- Ale wiem, że warto. Tym, którym tak jak mnie, jest ciężko chcę powiedzieć jedno. Róbcie to, co lubicie, za wszelką cenę, mimo że nie ma czasem na to ochoty. Mnie pomaga rower i aparat fotograficzny.  Trzeba wierzyć, że każdy kolejny dzień sprawi, że wszystko wróci do normy.  Korzystajcie ze wszystkich możliwych środków pomocy, walczcie o swoje życie i pamiętajcie, że nie jesteście sami! – mówi Michał.

czytaj dalej na następnej stronie. Kliknij TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu