Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
03/09/2021 - 10:15

Wilki zaatakowały w biały dzień! Drapieżniki już kompletnie lekceważą ludzi

Wczoraj wilki zaatakowały owce w miejscowości Skwirtne w gminie Uście Gorlickie o 9 nad ranem koło zabudowań, zaraz obok drogi powiatowej. Dziś drapieżniki powtórzyły akcję w Smerkowcu. Zwierzęta kompletnie lekceważą ludzi. Społeczność Beskidu Niskiego ma prawdziwe powody do strachu.

Gdy do tej pory donosiliśmy o tym, że wilki nie bacząc na człowieka polują między zabudowaniami, zawsze wchodziła w grę pora nocna. Tak było choćby wtedy, gdy drapieżniki przetrzebiły stado owiec gospodarza z Łabowca w gminie Łabowa.

Tym razem sprawa wygląda o wiele poważniej – wilki w miejscowości Skwirtne zaczaiły się na owce około godziny 9 nad ranem, wczoraj, czyli 2 września. Gospodarz, który wszystko widział, interweniował, ale wilki zdążyły zagryźć już jedną sztukę.  

- Ledwo sąsiad wypuścił owce z koszar na łąkę a wilki już zaatakowały. Dosłownie dwadzieścia metrów od drogi powiatowej – przedstawia szczegóły zdarzenia sołtys Jan Klocek. – A dziś do podobnej sytuacji doszło w Smerkowcu. Tu też wilki zaatakowały zaraz obok zabudowań i gospodarz też stracił jedną owcę.

Klocek zaznacza, że i w tej okolicy wilki, podobnie jak na Sądecczyźnie, zupełnie przestały bać się ludzi i systematycznie, czasami codziennie, widać drapieżniki przy i na drogach oraz bezpośrednio przy zabudowaniach mieszkalnych i gospodarczych a nawet między nimi. – Ludzie muszą zacząć naprawdę uważać. Jeszcze jakoś w pobliżu koszar można wilki jakoś przepłoszyć, ale już gdzieś dalej, w terenie, nikt sobie z nimi nie poradzi.

Zobacz też: Wilki: kochamy je, ale każdy chce żeby trzymały się lasu. A tak się już nie da

Lasy w okolicy sołectwa Skwirtne są w jurysdykcji Nadleśnictwa Łosie. I jak podkreśla nadleśniczy Bartłomiej Sołtys największe zagrożenie ze strony wilków jest obecnie w miejscowości Izby. – Wilki systematycznie atakują bydło mięsne z jednego z gospodarstw na terenie tej miejscowości. Do tej pory właściciele stracili już ponad dwadzieścia sztuk. Mówimy tu o bykach, jałówkach, ale przede wszystkim cielętach. Do ataków dochodzi mimo że zainstalowane są tu tutaj najróżniejsze zabezpieczenia: elektryczne pastuchy, oświetlenie, sygnalizacja dźwiękowa a stada dodatkowo pilnują ludzie.

- Wilki tu były, są i będą a szczególnie upodobały sobie Beskid Niski – zaznacza nadleśniczy. A że są oportunistami, to mimo obfitości jeleni i saren w lasach (wbrew panującej opinii tych nie brakuje w okolicy) to polują na te stworzenia, których zabicie wymaga najmniejszego wysiłku. Najgorsze jest to, że taki system polowań utrwala się z pokolenia na pokolenie. Już wadery uczą swoje małe polować właśnie na zwierzętach hodowlanych.

Zobacz też: Straszą kolejnymi krwawymi atakami wilków. Jest się czego bać?

Co zatem robić? Zamykać bydło i owce na noc w zamkniętych pomieszczeniach. Tyle, że przy dużych stadach to nie zawsze jest możliwe. Ważne jest też, by wszelkie straty poczynione przez drapieżniki natychmiast zgłaszać do nadleśnictwa, które ma podpisaną umowę na ich oszacowanie dzięki czemu gospodarz może liczyć na rekompensatę z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. Sołtys przypomina jednak, że takie rekompensaty przysługują jedynie na zwierzęta zarejestrowane i zakolczykowane.

Dodajmy też, że wydano zgodę na odstrzelenie jednego wilka w okolicy wspomnianej miejscowości Izby, ale nadleśniczy nie ma informacji, czy do odstrzału doszło – takie działania są już poza jego jurysdykcją. Inna rzecz, że sami myśliwi nie palą się do wykonania takich odstrzałów ze względu na ogromy opór społeczny ze strony środowisk „ekologicznych”. Samo polowanie też nie jest łatwe – zgoda na odstrzał nie dotyczy bowiem dowolnego osobnika z okolicy a konkretnego egzemplarza.

Z kolejnego nadleśnictwa w tej okolicy, czyli Nadleśnictwa Gorlice też płyną niepokojące informacje. Jak tłumaczy zastępca nadleśniczego Konrad Barczyk, jeszcze kilka lat temu szkód spowodowanych przez wilki odnotowywano rocznie około 20. – Chodziło o owce a czasem jałówki. Ale w ostatnich latach tych szkód jest dwa razy więcej. Coś się w przyrodzie ewidentnie zmieniło. Nie zmieniła się specyfika ataków, nadal chodzi przede wszystkim o owce, ale jest ich zdecydowanie dużo więcej – podkreśla nasz rozmówca. ([email protected] Fot.: archiwum Nadleśnictwo Nawojowa)






Dziękujemy za przesłanie błędu