Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
19/08/2021 - 14:10

Wilki: kochamy je, ale każdy chce żeby trzymały się lasu. A tak się już nie da

Na terenie Sądecczyzny, a dokładnie w gminie Łabowa wilki udowodniły niedawno, że człowiek im już nie straszny: najpierw zabiły a potem zeżarły łanię około 70 metrów od domów, a potem wybiły 20 owiec pod oknami hodowcy. I znów dyskusja o wprowadzeniu systemowej kontroli ich populacji rozpaliła środowisko hodowców, leśników i myśliwych.

Wilki: kochamy je, ale każdy wolałby żeby trzymały się lasu. A tak się nie da

Straszą kolejnymi krwawymi atakami wilków. Jest się czego bać? - pod tą właśnie publikacją na naszym profilu na Facebooku rozpętała się wczoraj dyskusja, w której część Czytelników zarzuciło nam, że nakręcamy temat kierowani jedynie mało wiarogodnymi doniesieniami o rzekomym ataku wilków na grzybiarza na terenie województwa lubelskiego.

Dementujemy takie spekulacje - przyczynkiem do tegoż materiału były informacje bezpośrednio od mieszkańców gminy Łabowa, którzy alarmują o kolejnych - chociaż już na mniejszą skalę niż miało to miejsce w Łabowcu - atakach wilków na owce z przydomowych hodowli. Nadleśniczy z Nawojowej Wojciech Kurzeja kategorycznie zdementował te plotki choć sam przyznaje, że rzeczywiście wilki dziś boją człowieka zdecydowanie mniej niż kilkanaście czy nawet kilka lat temu. 

Ale jak widać po komentarzach Czytelników temat budzi wiele kontrowersji. Dlatego dziś przytaczamy fragment większego artykułu o aktywności drapieżników, który publikowaliśmy na łamach czerwcowego miesięcznika "Sądeczanin".

O wilkach i tym, co należałoby zrobić, by dobro tych zwierząt nie kolidowało z interesem mieszkańców Sądecczyzny jak również o kolejnych niepokojących incydentach z udziałem tych drapieżników w naszym regionie rozmawialiśmy m.in. ze Stanisławem Michalikiem Nadleśniczym z Piwnicznej-Zdroju.

Nadleśniczy Michalik na wstępie zwraca uwagę na kardynalną dla niego kwestię a mianowicie stanowisko części środowiska ekologów. Tej części, która stawiając na holistyczne podejście do przyrody humanizuje, nadaje ludzkie cechy wilkom a animanizuje ludzi. To ta część „zielonych”, która nie dopuszcza do dyskusji argumentu, że to jednak człowiek jest obecnie na najwyższym szczeblu ewolucji i z automatu odbierają mu prawo do ingerowania w sposób pozostałych gatunków, istot, z którymi ten świat dzieli.

Cechy ludzkie nadają wilkom czasem sami leśnicy mówiąc choćby, że wilki zabijały dla zabawy, jak choćby przy okazji incydentu w Łabowcu. – Wilki się nie bawią, wilki działają instynktownie. To są długodystansowcy podczas polowań w przeciwieństwie do choćby rysi, które zabijają z zaskoczenia. Wilk goni jelenia albo sarnę tak długo aż ta się zmęczy i padnie – tłumaczy Michalik. I dlatego wilki zabiły tyle owiec w Łabowej, zabiły zgodnie z tym co dyktował im instynkt wszystkie, które uciekały.

Michalik zaznacza, że na terenie jego nadleśnictwa były dowody na to, że wilki też wracają do ubitej zwierzyny, tak jak wspomniane przez nas lisy. – Zimą w głębokim śniegu odkryliśmy zabite przez stado wilków trzy sarny. Dwie były ogryzione, trzecia nie. Ale do tej trzeciej wilki potem wróciły i ją dojadły – podkreśla nasz rozmówca.

Wracając jednak do środowiska do najzagorzalszych obrońców wilków - ono nie dopuszcza w ogóle do dyskusji pojęcia: regulacja systemowa. A właśnie ci ludzie mają najwyższą obecnie w naszym kraju siłą przebicia. Jednocześnie, gdy niekwestionowany w Polsce autorytet z dziedziny behawioryzmu wilków Henryk Okarwa badał stanowisko opinii publicznej, to okazało się, że 80 procent Polaków deklaruje ogromną, szczególną sympatię dla gatunku wilczego, ale jednocześnie 80 procent ankietowanych nie chce żyć w bezpośrednim sąsiedztwie wilka.

I to prawdopodobnie ten rozdźwięk sprawia, że mimo szczegółowego rozpoznania tematu i procedowania go obecnie na najwyższych szczeblach władzy, nasi politycy obawiają się wprowadzić w Polsce rozwiązania, które z powodzeniem funkcjonują już nie tylko na Słowacji, ale również w większości pozostałych krajów Europy. Mówimy tu o systemowej kontroli populacji.

Sam Michalik osobiście też jest zwolennikiem tego rozwiązania i jest przekonany, że wilki na tym tylko skorzystają. Do roku 1973 ten gatunek był systematycznie i bezwzględnie tępiony, ale gdy okazało się, że wilki mogą w ogóle zniknąć z naszych terenów, wprowadzono ich częściową ochronę. Liczebność drapieżników zaczęła wzrastać bardzo szybko, ale i tak 20 lat później objęto wilki całkowitą ochroną.

Wtedy „zieloni” twierdzili, że jest ich około 700, 800 w całej Polsce, ale leśnicy mówili już o 1000 sztuk. Dziś mowa jest 2 tysiącach sztuk, ale z szacunków leśniczych wynika, że wilków jest około 3000 tysięcy. I to jest ta granica, przy której należałoby się zacząć zastanawiać nad wprowadzeniem kontroli, bo terenów zalesionych ubywa i siłą rzecz będzie dochodziło do kolizji interesów.

Cały materiał przeczytasz w czerwcowm miesięczniku "Sądeczanin".  ([email protected] Fot.: pixabay.com)







Dziękujemy za przesłanie błędu