Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
18/09/2014 - 02:01

Wiesław Basta usuwa się w cień. Szef Rady Powiatu Nowosądeckiego czuje się zmęczony polityką, nie kandyduje

Zeszłotygodniowa sesja Rady Powiatu Nowosądeckiego była przedostatnią prowadzoną przez przewodniczącego rady Wiesława Bastę. Pan Wiesław postanowił nie kandydować w listopadowych wyborach. Skąd taka decyzja samorządowca z Tabaszowej nad Jeziorem Rożnowskim? Wiele osobistości powiatowego establishmentu jest zaskoczonych. Czy 54 lata życia, to czas na emeryturę?
- W tej decyzji nie ma żadnego drugiego dna - tłumaczy. - Po pierwsze kłopoty zdrowotne, przeszedłem w ostatnim czasie dwa poważne zabiegi, mniejsza o szczegóły, a po drugie i to chyba ważniejsze, czuję się trochę zmęczony działalnością publiczną, bo w moim przypadku trwa to już 35 lat. Muszę sobie zrobić przerwę, zrobić solidny rachunek sumienia, popatrzeć z boku, jak to wszystko funkcjonuje. Nie wykluczam powrotu do życia społecznego za cztery lata, zobaczymy…

W maju 1980 roku, gdy powiał wiatr historii, 20-letni Wiesław Basta został wybrany przez dużo starszych od siebie rolników do Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego w Łososinie Dolnej i w tym samym miesiącu trafił do Rady Nadzorczej Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Tęgoborzy.

W organach spółdzielczości chłopskiej zasiadał przez 12 lat, w banku rolniczym działał przez ćwierćwiecze. Ile on w tym czasie prześledził sprawozdań finansowych, prześwietlił bilansów, skwitował i odwołał prezesów  - jeden Pan Bóg wie, a przecież równocześnie piastował mandat radnego, najpierw Gminnej Rady Narodowej, a potem, po przemianach ustrojowych, Rady Gminy Łososina Dolna.

W 1999 roku, po reformie administracyjnej, wystartował z powodzeniem do Rady Powiatu Nowosądeckiego. Przez cztery kadencje, nieprzerwanie sprawował mandat radnego powiatowego. W drugiej i czwartej kadencji przewodniczył radzie, w pierwszej - szefował komisji rewizyjnej, w trzeciej – komisji infrastruktury, a jeszcze dodajmy radę społeczną szpitala sądeckiego. Trzeba przyznać, że to imponujące CV.

**
Wiesław Basta pochodzi ze znanej rodziny społeczników w Tabaszowej. Starsi mieszkańcy do dzisiaj wspominają jego ojca – Stefana Bastę.
Basta –senior był m.in. w delegacji wiernych – najbardziej szanowani ludzie w społeczności lokalnej - która pod koniec lat 70. udała się zimą po lodzie, przez jezioro do Gródka nad Dunajcem, a stamtąd autobusem do Tarnowa, aby prosić biskupa o utworzenie parafii w Tabaszowej, a później był w gronie parafian, którzy rozebrali deska po desce drewniany, zabytkowy kościółek św. Mikołaja w Tęgoborzy i przewieźli do Tabaszowej, gdzie służy do dziś.

– Tata był sekretarzem Gromadzkiej Rady Narodowej, a potem Gminnej Rady Narodowej, w 1979 roku zakończył dzielność społeczną, a ja rozpocząłem rok później, zatem można powiedzieć, że przejąłem po Ojcu pałeczkę, był dla mnie wzorem, jak należy służyć ludziom – mówi pan Wiesław.

Był najmłodszy z ósemki rodzeństwa. Wszyscy wyszli na ludzi. Jego brat, prof. dr hab. Antoni Basta to Sądeczanin, którym nasz region się chlubi. Prof. Basta szefuje oddziałowi klinicznemu ginekologii i onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie i Sądeczanki, które trafiły do szpitala przy ul. Kopernika wiele mu zawdzięczają. Siła by o tym mówić. Sukcesy w biznesie odnoszą bracia pana Wiesława: Józef i Jan, były dyrektor nawojowskiego ODR, organizator pierwszych konferencji gospodarczych Polska - Wschód w Nawojowej, przeniesioneych później, jako  już Forum Ekonomiczne, przez Zygmunta Berdychowskiego do Krynicy.
Wiesław, jako najmłodsza latorośl, pozostał na ojcowiźnie w Tabaszowej. Jak wszyscy Bastowie miał smykałkę do interesów. Działalność społeczną łączył z działalnością gospodarczą. Od lat prowadzi duży kurnik (20 tys. jajek dziennie), ma stację benzynową w Łososinie i udziały w rodzinnej firmie produkującej proszek jajeczny. Rodzina jest solidarna, jeden za drugim by w ogień skoczył, tacy są Bastowie.

- To mi wystarcza, ten czas, gdy mogłem robić naprawdę duży biznes, już minął. Miałem okazję rozwinąć skrzydła, ale wtedy wolałem działać na niwie publicznej – uśmiecha się.

**
- Odchodzę z samorządu powiatowego z podniesionym czołem – mówi. – Jako powiatowcy - nie mamy się czego wstydzić. Sporo udało nam się zrobić, choć w tej kadencji było już mniej funduszy unijnych, niż w poprzednich. Następny strumień środków unijnych popłynie w 2015 roku.

Basta potrafi długo mówić o wybudowanych przez powiat szkołach (Łącko, Krynica, Grybów), salach gimnastycznych, kapitalnym remoncie szpitala powiatowego w Krynicy, gdzie powstały nowe oddziały, odremontowanych domach pomocy społecznej, ale najważniejsze - tradycyjnie - były drogi.

- Sieć dróg powiatowych liczy 510 kilometrów, mamy prawie 300 większych i mniejszych mostów i aż 1800 przepustów i to w terenie górskim, stale nawiedzanym przez powódź, większość została wyremontowana - mówi. Na pamięć zna drogi powiatowe w rodzinnej gminie Łososina Dolna.

- W mojej gminie udało się wyremontować drogi powiatowe w 95 procentach, do zrobienia została jeszcze droga w Stankowej – wyjaśnia.
Dobrze ocenia współpracę ze starostą Golonka – „Jasiek to rozsądny człowiek” - i zarządem powiatu oraz pracę w Radzie Powiatu Nowosądeckiego

Udało mu się znaleźć wspólny język nawet z szefem opozycyjnego klubu PiS, Antonim Porębą.

- Antek jest otwarty na argumenty, trzeba tylko umieć z nim rozmawiać, widzieć w nim partnera, a nie przeciwnika,  bo on też chce dobrze dla Sadecczyzny  – tłumaczy.

**
W wyborach powiatowych Wiesław Basta dostawał zawsze rekordowe poparcie, ponad 2 tysiące głosów. Nie powinno zatem dziwić, że przed obecnymi wyborami dostał propozycje kandydowania z pierwszego miejsca listy w swoim okręgu wyborczym ze strony dwóch komitetów wyborczych. W roli „lokomotywy” listy wyborczej widzieli Bastę sztabowcy Sądeckiego Ruchu Samorządowego (lista Golonki) i Platformy Obywatelskiej. (W 2001 roku W. Basta otarł się o mandat poselski, kandydując z listy PO).

- Podziękowałem pięknie za zaufanie i Jaśkowi Golonce, i Andrzejowi Czerwińskiemu, ale grzecznie odmówiłem. Musze odpocząć, więcej czasu poświęcić rodzinie – twierdzi.

Małżonka naszego bohatera, Grażyna Basta,  jest nauczycielką biologi (lubianą przez uczniów) w jednym z liceów w Nowym Sączu. Najstarsza córka skończyła medycynę, średnia studiuje ekonomię w Warszawie (SGH), a najmłodsza jest licealistką. Z posesji Bastów w Tabaszowej roztacza się piękny widok na Jezioro Rożnowskie. Na ławeczce przed domem pan Wiesław będzie mógł teraz podumać nad przeżytymi 54 latami…

(HSZ), fot. Janusz Bobrek i archiwum







Dziękujemy za przesłanie błędu