Trening w ciąży to szaleństwo? Justyna Kowalczyk ostro ripostuje
Gdy pochodząca z Limanowszczyzny a dokładnie z Kasiny Wielkiej Justyna Kowalczyk-Tekieli zrezygnowała z kariery sportowej, zajęła się trenerstwem a potem wyszła za mąż fani spodziewali się, że niebawem mistrzyni olimpijska zdecyduje się na urodzenie dziecka. I tak też się stało – na wiosnę tego roku wraz z mężemem, wspinaczem i instruktorem wspinaczkowym Kaceprem Tekieli ogłosili, że spodziewają się potomka.
Okazało się jednocześnie, że przyszła mama ani myśli rezygnować z aktywności fizycznej i nadal trenuje. Na ostatnim zdjęciu, które opublikowała na swoim profilu na Instagramie, opatrzonym komentarzem „Kiry dają radę!” widać, jak trenuje na trasie nartorolkowej. Widać też oczywiście wyraźnie ciążowy brzuszek. I być może właśnie ten brzuszek ściągnął na sportsmenkę krytykę.
- Szaleństwo i brak odpowiedzialności – skomentowała jedna z internautek. Fani natychmiast wzięli narciarkę w obronę i posypały się polubienia i komentarze z gratulacjami doskonałej formy. Jeden z obserwatorów skomentował nawet żartobliwie: - Nie mówi się „kiry dają radę”, tylko „giry dają radę”. Na co mistrzyni odpisała z takim samym przymróżeniem oka: - auc, to przez te hormony literówki i inne głupoty popełniam.
A w odpowiedzi na wpis o szaleństwie i braku odpowiedzialności ucięła dyskusję krótko: - Brak podstawowej wiedzy, stereotypy, ignorancja. Proszę przestać obserwować. Żegnam panią.
Post wywołał przy okazji dyskusję w sieci na temat aktywności sportowej i treningów w stanie błogosławionym. Jedni są za i podkreślają, że kto jak kto, ale tak doświadczony sportowiec, jakim jest Justyna Kowalczyk-Tekieli na pewno wie, jak ćwiczyć tak, żeby nie zaszkodzić dziecku. Są też jednak sceptycy, którzy uważają, że w tak zaawansowanej ciąży mistrzyni powinna zdecydowanie zwolnić tempa. A jaka jest Wasza opinia? Przecież ciąża nie choroba. ([email protected])