Ten korytarz wietrzy Nowy Sącz. Co ma wspólnego z odnową „Kocich Plant”?
Jak już pisaliśmy „Kocie Planty” przejdą w tym roku metamorfozę. Zaniedbany teren z charakterystyczną górką, z której wielu sądeczan zjeżdżało w dzieciństwie na sankach, jabłuszku, albo na nartach zmieni swój wygląd.
W ramach rewitalizacji zaplanowano m. in. budowę tarasu widokowego, ścieżki edukacyjno - przyrodniczej, ogrodów deszczowych oraz tablic edukacyjnych i elementów małej architektury. Wśród nich jest 16-metrowa zjeżdżalnia terenowa, mały zestaw wspinaczkowy oraz fontanna.
Jakub Bulzak, sądecki historyk, nie negując potrzeby rewitalizacji tego miejsca zwrócił jednak uwagę na to, że „Kocie Planty” są w Nowym Sączu takim naturalnym korytarzem powietrznym, służącym przewietrzaniu miasta. Jest to otwarta przestrzeń. Przypomnijmy, że „Kocimi Plantami” można wyjść z osiedla Wólki, które położone jest nieco niżej, niż pozostała część miasta, do jego centrum.
Czytaj także: Nowy Sącz: „Kocie Planty” tak mają wyglądać już w lipcu [WIZUALIZACJA]
Takich naturalnych miejsc w mieście ma być kilka. Sądecki historyk, mając na uwadze zbliżającą się dużymi krokami rewitalizację Placu Krasińskiego zapytał, czy aby w tym miejscu, w ramach planowanej inwestycji nie będą sadzone wysokie drzewa.
- Zaciekawiła mnie wypowiedź sądeckiego architekta Marka Jasiewicza, który w dyskusji, która toczyła się kiedyś w internecie, zwrócił uwagę, że osiedle Wólki znajduje się w obniżeniu terenu, od rzeki. I w kontekście gęstej zabudowy miasta, przypomniał, że architekci, planując rozwój przestrzenny Nowego Sącza, zostawili w tym układzie przestrzennym naturalne, niezabudowane przerwy. Taką przerwą jest na przykład ulica Kościuszki i właśnie „Kocie Planty”. Architekt Marek Jasiewicz, kiedy rodził się pomysł zagospodarowania Placu Krasińskiego, uczulał, aby tam nie stawiać wysokiej architektury, ani sadzić wysokich drzew.
Czytaj następnej stronie TUTAJ