Sześcioraczki spod Łącka kończą dwa miesiące. Jak się czują sławne maluchy?
Sześcioraczki z Tylmanowej, leżącej niedaleko Łącka, przyszły na świat 20 maja. Ciążę lekarze rozwiązali w 29. tygodniu przez cesarskie cięcie. Najmniejsze z dzieci ważyło przy urodzeniu 890 g, największe około 1300 gramów. Lekarze do ostatniej chwili byli przekonani, że na świat przyjdą pięcioraczki. Dopiero w chwili narodzin okazało się, że jest jeszcze jedno dziecko.
czytaj też Tajemnica sześcioraczków spod Łącka. Jak to się stało że rodzice trafili szóstkę
- To był dla córki, dla zięcia i dla całej naszej rodziny szok – Potem wszyscy się oswoiliśmy z tą myślą i czekaliśmy na narodziny pięcioraczków. A tu trafiła się jeszcze jedna niespodzianka – mówił w rozmowie z „Sądeczaninem” zaraz po narodzinach sześcioraczków z Tylmanowej ich dziadek Janusz Kołodziejczyk, który zdradzał, że to szczęście pomnożone przez sześć to chyba zmasowane działanie genów.
- W rodzinie, po stronie mojego taty i po stronie mojej, mamy kilkakrotnie pojawiały się bliźnięta. Tato ma siostry bliźniaczki. Bliźniaki ma też siostra mojej mamy. Może to się wszystko skumulowało, a to tego zięć jest pewnie wyjątkowy i wyszły z tego sześcioraczki.
Teraz dziadek sześcioraczków nie jest już taki rozmowny. Kiedy pytamy jak maluchy się czują odpowiada, że córka i zięć dosyć już mają tej medialnej sławy i już nie chcą opowiadać o tym dziennikarzom.
- Teraz najważniejsze, żeby maluchy były zdrowe i żeby jak najszybciej wróciły do domu – mówi Kołodziejczyk.
Jak czują się Filip, Tymon, Zosia, Kaja, Malwina i Nela? Na nasze pytanie w telefonicznej rozmowie odpowiada profesor Ryszard Lauterbach, szef oddziału neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Maluchy czują się coraz lepiej. Niewykluczone, że w przyszłym tygodniu dwójka zostanie wypisana do domu. To taka pewność na dziewięćdziesiąt procent. Pozostałe dzieci wyjdą ze szpitala najprawdopodobniej w połowie sierpnia.
Czytaj teżRadosny szał na sześcioraczki spod Łącka. Rodzice trochę mają dość [ZDJĘCIA]
Jak dodaje lekarz, noworodki już są poza inkubatorami. Wszystkie samodzielnie oddychają.
- Radzą sobie. Robimy wszystko, żeby ich adaptacja do życia zewnątrzmacicznego przebiegała w sposób możliwie jak najmniej urazowy. Przecież te maleństwa urodziły się jedenaście tygodni przed terminem. No i było ich sześcioro. Każdy podjadał każdemu. Tak to trzeba traktować – mówi profesor.
Jakie są rokowania? Jak sześcioraczki się będą rozwijać?
- Bardzo ostrożnie podchodzimy do przewidywać, ale z optymizmem – mówi lekarz. - Na razie nie ma wyraźnych objawów, które wskazywałyby na to, że może być z tym kłopot. Nadal przebywają na oddziale intensywnej terapii. Zajmuje się nimi zespół lekarzy i pielęgniarek. Maluchy skończą w sobotę dwa miesiące
Czy są do siebie podobne?
- To kwestia gustu. Są podobne do siebie tak, jak bywają podobne do siebie noworodki. Na pewno są śliczne. Tak jak śliczne i ważne są dla nas wszystkie dzieci, którym tutaj pomagamy. Oczywiście to jest wyjątkowa sytuacja, bo coś takiego zdarza się raz na 4,7 miliarda urodzeń. To na wszystkich robi wrażenie, ale dla nas to takie same potrzebujące pomocy noworodki, jak trojaczki, które urodziły się w poniedziałek.
Maluchy jedzą już samodzielnie?
-Maluchy systematycznie przybierają na wadze. Niektóre tak, niektóre wymagają jeszcze wspomagania sondą, bo trochę się męczą przy samodzielnym ssaniu, ale coraz większe porcje zjadają samodzielnie i przybierają na wadze.
Kto jest silniejszy? Dziewczynki czy chłopcy?
- Zawsze większe kłopoty mają chłopcy, bo to słaba płeć, która zawsze stanowi czynnik ryzyka w tym pierwszym okresie życia – mówi profesor.
Wśród sześcioraczków dziewczyny są górą?
- Na pewno szybciej się adaptują do życia – wyjaśnia szef oddziału neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Na sześcioraczki czeka w domu ich brat, który ma dwa i pół roku. Rodzice maluchów Klaudia i Szymon Marcowie nie zostaną bez pomocy. Kosmetyki dziecięce, łóżeczka i inne meble, obuwie, takie między innymi prezenty płyną szerokim strumieniem dla pierwszych polskich sześcioraczków z Tylmanowej. Różne firmy, instytucje, także ludzie dobrego serca chcą wspomóc rodziców. Wszystkich jednak przebił swoim prezentem premier Mateusz Morawiecki, który podarował rodzinie dziewięcioosobowego Volkswagen Transporter.
Czytaj też Ale wypasione auto od premiera dostały sześcioraczki spod Łącka [WIDEO]
Równie wypasiony prezent dał sześcioraczkom z Tylmanowej małopolski samorząd. Do rodziców Filipa, Tymona, Zosi, Kai, Malwiny i Neli trafi 100 tys. zł z budżetu województwa. Uchwała w tej sprawie została jednogłośnie przyjęta przez radnych sejmiku.
Czytaj też Sześcioraczki spod Łącka dostaną w prezencie 100 tysięcy. Kto jest taki hojny?
Pieniądze otrzyma gmina Ochotnica Dolna, która będzie pośrednikiem w przekazaniu środków rodzinie sześcioraczków – informuje biuro prasowe sejmiku.
To niejedyne wsparcie jakie otrzymają, bo zarząd chce pomóc rodzinie w dłuższej perspektywie.
[email protected] fot. Szpital Uniwersytecki w Krakowie