Stoi takie „kropidło” i ruch w szczycie na krajówce blokuje…
- Stoi, cały ruch się dławi. Człowiek patrzy, a tu skrapiają pobocze asfaltem. Co to da? I dlaczego nie można tego robić o innej porze? – sierdzi się nasz Czytelnik.
Zobacz też: Barszcz Sosnowskiego ciekawszy od platformy widokowej? Dreszczyk emocji większy
Co da? Ano zabezpieczy całą jezdnię. Jeśli droga biegnie przez teren, na którym nie ma miejsca na krawężniki i pobocze z prawdziwego zdarzenia, a przede wszystkim odwodnienie, bo z boku jest skarpa albo ziemia, która ciągle pracuje – jak właśnie brzegi Dunajca – to poza krawędzią jezdni wiąże się grunt, po to, by trzymał się w miejscu. Bo jak ruszy, to asfalt na jezdni może zacząć się załamywać. Jest też ryzyko, że ulewa zniszczy samą podbudowę drogi.
Ostatnie ulewy skutecznie wymywały pobocza m.in. przy DK 75. Cieszmy się, że drogowcy zareagowali na to tak szybko. A że za dnia? Tu pewnie chodzi o dwie kwestie – pobocze akurat podeschło, a za pracę w nocy trzeba zapłacić dużo więcej niż za dniówkę… ([email protected], Fot.: Czytelnik)