Stary Sącz: "czy burmistrz widział jak nas tą fuszerką załatwili?" [ZDJĘCIA]
Trakt św. Kingi, choć sposób prowadzenia inwestycji wzbudził wśród okolicznych mieszkańców sporo kontrowersji, w końcu stał się naprawdę funkcjonalny. Jest szersza droga, są trasy rowerowe itp. Działkowcy doceniają też, że zmodernizowany został parking przylegający do działek – choć tu władze gminy zrobiły ukłon przede wszystkim w stronę gości Diecezjalnego Centrum Pielgrzymowania Opoka - i powstał kolektor ściekowy, który obsługiwać może dom działkowca, ale tu radość właścicieli ogródków się kończy.
Zmodernizowany Trakt św. Kingi ma zupełnie inne rzędne niż stara droga. W konsekwencji wjazd na ogródki działkowe, z których korzysta kilkaset osób znalazł się grubo poniżej nawierzchni ulicy. Różnica poziomów jest tak duża, że w zeszłym roku w trakcie remontu drogi spółka komunalna nie chciała odbierać – bo nie miała jak wjechać – śmieci z działek. Inna rzecz, że by dostać się do bramki – zresztą też uszkodzonej przez drogowców - trzeba była skakać albo nieźle się nagimnastykować. O temacie pisaliśmy już w zeszłym roku. Burmistrzowie gwarantowali, że wykonawcy traktu temat załatwią – zrobią zjazd jak należy po odbiorze robót.
Zobacz też: Stary Sącz: Trakt św. Kingi znów w przebudowie. Chodnik pójdzie dalej
- Obiecywali, obiecywali i na tym się kończyło – kwitują działkowcy.
Zobacz też: Stary Sącz: Trakt św. Kingi i Popowicka - jest się czego wstydzić? [WIDEO]
Zjazd został niby zrobiony, ale wygląda, że pożal się Boże. Już jest rozjeżdżony, bo usypany jest jedynie z piachu i kamieni. Piesi nadal muszą skakać. Wózka z małym dzieckiem nijak nie ma jak przeprowadzić przez bramkę. – Ciekawe czy burmistrz wie, jaką tu fuszerkę nam zafundowali – pytają działkowcy autorkę tekstu, która też należy do ich licznego grona. Wiedzą, że jestem dziennikarzem i że na pewno na ten temat z burmistrzem porozmawiam. Porozmawiam, ale dziś na wyraźne życzenie sąsiadów publikuję zdjęcia z miejsca, o które chodzi. – Komuś zabrakło gospodarskiego oka, bo chyba powinniśmy liczyć się my, jako mieszkańcy, a potem turyści – kwitują użytkownicy działek.
ES [email protected] Fot.: ES