Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
02/09/2017 - 10:00

Dramat na koniec wakacji nad Jeziorem Rożnowskim. To miała być tylko kąpiel dla ochłody. Skończyło się tragedią

Ten piątek był taki upalny. Przyszli wieczorem na kąpielisko przy polu namiotowym w pobliżu domków letniskowych ośrodka „Barbara” w Gródku nad Dunajcem. Trzej koledzy z Laskowej chcieli się schłodzić kąpielą w Jeziorze Rożnowskim. Skończyło się tragedią. Jeden z nich utonął.

Właścicielka ośrodka w Gródku nad Dunajcem Barbara Jankowska jest wstrząśnięta. Przez cały sezon z kąpieliska przy polu namiotowym przewinęły się tysiące ludzi i nie wydarzył się choćby najmniejszy wypadek. Teraz na koniec lata taka tragedia - mówi drżącym głosem.

Czytaj też Wypadek na Jeziorze Rożnowskim. Skuter zderzył się z motorówką, dwaj ranni w szpitalu

Dramat rozegrał się w piątek wieczorem tuż przed godziną dwudziestą. Pole namiotowe było prawie puste, jak to pod koniec wakacji.

-  Z tego co wiem, na kąpielisko przy naszym ośrodku przyjechało trzech mężczyzn z Laskowej. Dzień był taki upalny, pewnie chcieli trochę popływać wieczorem. Wszyscy weszli do wody.  Jeden z nich zaczął tonąć, w końcu zniknął  pod  wodą. Dramat rozgrywał się na oczach dwojga młodych ludzi. To oni zadzwonili na numer alarmowy 112.

- Odebraliśmy zgłoszenie o 19.37 - mówi oficer dyżurny  komendy państwowej Straży pożarnej w Nowym Sączu. Strażacy natychmiast zaalarmalowali Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Z relacji właścicielki ośrodka wynika, że ratownicy, którzy stacjonują  niecałe trzysta metrów od pola namiotowego zjawili się  w ciągu dwóch minut.

- Ruszyliśmy z pomocą natychmiast. Mężczyzny szukaliśmy przez dziecięć-dwanaście minut - mówi szef sądeckich WOPR-owców Dariusz Gerhardt, który jako płetwonurek uczestniczył w akcji ratunkowej. - Oprócz naszych dwóch łodzi z WOPR, była jeszcze łódź ratowników AWF i łódź z ośrodka. Znaleźliśmy go na dnie. To było może dziesięć piętnaście metrów od brzegu. Woda nie była głęboka. Nieco ponad dwa metry  Po wyciagnięciu mężczyzny na brzeg, zaczęła się dramatyczna walka o jego życie. Załoga wezwanej na miejsce karetki pogotowia podjęła próbę reanimacji, która trwała ponad pól godziny. Niestety, mężczyzny który mógł mieć około czterdziestu lat, nie udało się uratować.

Dlaczego utonął?

- Z relacji świadków wynika, że jego koledzy, którzy być może pewniej czuli się w wodzie, wypłynęli znacznie dalej - mówi Grzegorz Nagel z sądeckiego WOPR, który także uczestniczył w akcji. - On sam być może nie czuł się w wodzie zbyt pewnie. Może to był brak umiejętności. Jeśli tak, to zabrakło asekuracji. To było miejsce, gdzie nie miał się czego przytrzymać. Być może przyczyna była jeszcze inna. Mężczyzna na pewno nie pił alkoholu. Jego woń byłaby wyczuwalna, nawet po wyciągnięciu ciała z wody.  

Zobacz też: żaglówka wywróciła się na jeziorze. Płynęli dwaj żeglarze z Tarnowa

Właścicielka ośrodka Barbara Jankowska przybiegła na brzeg jeziora, kiedy tylko dowiedziała się, że ratownicy szukają mężczyzny, zabranego przez wodę.

- Widziałam jak wyciągnęli go na brzeg, jak próbowali go ratować. Potem odeszłam. Nie byłam w stanie patrzeć na ten straszny dramat. Nie mogę przestać myśleć o tym, co się wydarzyło. Nie spałam całą noc. Od siedmiu lat był tu taki spokój. Kąpieliska pilnowali nie tylko WOPRi-wcy, którzy patrolują  jezioro cały dzień. My też mamy swoich ratowników i swoją motorówkę.

Siedem lat bez tragedii. Tamtego dramatu Jankowska też nie może zapomnieć. Wtedy w Jeziorze Rożnowskim  utonął  szesnastoletni chłopiec.

Agnieszka Michalik, fot, PSP Gródek nad Dunajcem







Dziękujemy za przesłanie błędu