Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
25/04/2018 - 07:30

Śmierć pieszego w Gorlicach zamienia się w zagadkę. Co widać na filmie, który trafił do sieci?

Jest podejrzany, który nie przyznaje się do winy i odmawia zeznań, są świadkowie, którzy tam byli i niczego nie dostrzegli, teraz nagle pojawił się wrzucony do sieci film z kamery przemysłowej. Czy gmatwa się sprawa śmiertelnego potrącenia na pasach pieszego w Gorlicach?

Czy pieszy, śmiertelnie potrącony na pasach przez ciężarówkę, mógł wtargnąć na jezdnię na czerwonym świetle? Ma tego dowodzić film z kamery przemysłowej, która przypadkiem zarejestrowała to, co wydarzyło się podczas tamtego tragicznego poranka. Nagranie zamieścił w sieci portal gorlice24.pl.  

Zobacz też Wypadek w Gorlicach. Zabił, a potem chciał ukryć ciało?

Kamera, która znajduje się od miejsca zdarzenia o ponad sto metrów, monitoruje plac przed budynkiem, na którym została zamontowana, jednak w prawym, górnym rogu obrazu widać przejście dla pieszych w ciągu ulicy Parkowej. Czy na sygnalizatorze przez cały czas świeci się zielone światło dla pojazdów? Czy można dostrzec, jak kierowca gwałtownie hamuje? Na temat takiej wersji wydarzeń spekuluje gorlicki portal, choć jednocześnie przyznaje, że jakość nagrania jest kiepska.

Co na to zajmujący się sprawą śledczy, którzy Kordianowi B., dwudziestopięcioletniemu kierowcy z Mielca, postawili zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca wypadku, za co grozi mu 12 lat pozbawienia wolności?

czytaj też Kordian B. usłyszał zarzuty. Mężczyzna jest podejrzany o śmiertelne potrącenie mieszkańca Gorlic

Szef Prokuratury Rejonowej w Gorlicach Tadeusz Cebo pytany o nagranie z kamery przemysłowej, które trafiło do sieci zdradza, że policja dotarła do niego znacznie wcześniej.

- Zanim film został opublikowany, wcześniej dotarła do niego policja. Ale przy tej jakości nagrania trudno nam dostrzec to, o czym pisze autor artykułu, który snuje przypuszczenia, że ktoś wskakuje pod auto, czy też, że pali się zielone światło. Mam dużą wyobraźnię ale tego tam nie dostrzegam. Natomiast niewątpliwie istnieje konieczność podjęcia próby poprawienia jakości tego nagrania.  Muszą to zrobić specjaliści i takie zlecenie już zostało wydane.

Ile to może potrwać? - pytamy prokuratora.

- Na pewno nie da się tego zrobić w jeden ani dwa dni. Na razie w oparciu o taki materiał trudno dokonywać ustaleń. Niewiele tam widać oprócz jakiegoś auta na światłach i drugiej jadącej ciężarówki, co też jest bardzo istotne, ale bez żadnych wyraźnych cech, które pozwoliłyby ją zidentyfikować.

Czy trwają poszukiwania innych świadków? Czy może świadkowie zgłosili się sami?

- Nie mogę przekazywać takich informacji z uwagi na dobro śledztwa. Świadkowie są i to nie jest jedna czy dwie osoby. Cały czas policja poszukuje nowych świadków. Są nawet osoby, które przejeżdżały w czasie, kiedy ten TIR tam stał, ale niczego nie dostrzegły.  Zapewniam, że podejmowane są odpowiednie działania i musimy się spieszyć, bo człowiek jest w areszcie.

Teraz trzeba odpowiedzieć czy jest winny spowodowania wypadku. To jest najważniejsze pytanie. Taką tezę postawiliśmy. Do tego dochodzi ucieczka z miejsca wypadku.

Kierowca, co potwierdza Tadeusz Cebo, nie przyznaje się do winy, jednak sam jak dotąd niczego nie wyjaśnił.

Przypomnijmy, że do wypadku doszło w piątek.  Było dokładnie dwadzieścia pięć po piątej, kiedy dyżurny komendy w Gorlicach odebrał telefon. Dzwonił wstrząśnięty przechodzień, który na poboczu ulicy Parkowej w Gorlicach znalazł martwego człowieka. Sprawca uciekł wcześniej z miejsca tragedii.

Policja najpierw przypuszczała, że siła uderzenia wyrzuciła mężczyznę na pobocze. Teraz, po zbadaniu śladów krwi,  wiele wskazuje na to, że kierowca ciężarówki próbował zatrzeć ślady wypadku i ukryć zwłoki.  Poszukiwania sprawcy wypadku trwały od samego rana. Najpierw na jednej z posesji w Ropicy w gminie Sękowa została znaleziona ciężarówka, potem udało się odnaleźć jej kierowcę.

[email protected] fot, film  gorlice24.pl







Dziękujemy za przesłanie błędu