Senator Kogut otarł się o kraty? Brakowało mu na kaucję
Waldemar Łubniewski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach nie chciał zdradzać, jakie byłyby dalsze działania śledczych, jeśli senator Kogut nie wpłaciłby miliona złotych poręczenia. Czas miał do północy. Pieniądze już zostały wpłacone - poinformował obrońca senatora Paweł Śliz.
Czytaj też Prokuratorzy już przesłuchali Koguta. Skąd senator weźmie milion złotych
Jak udało się zgromadzić taka kwotę - pytamy prawnika?
Sam senator wpłacił mniej niż połowę. Resztę wpłaciły osoby, które postanowiły go wesprzeć. Kiedy tylko okazało się, że kwota jest tak duża, od razu zadeklarowały pomoc. Nie mogę ujawnić, kto zgodził się pomóc senatorowi ani ile tych osób jest. Wszyscy chcą pozostać anonimowi - mówi Śliz.
Wpłata kaucji oznacza, że na razie Kogutowi nie grozi kolejny wniosek prokuratury do Senatu o zgodę na jego aresztowanie. Kwestią poręczenia i jego wysokości zajmie się teraz katowicki sąd, do którego trafiło zażalenie adwokata na stosowanie tego środka.
Przypomnijmy, że Senat odmówił zgody na aresztowanie Koguta. Prokuratura w tej sprawie celowo wyznaczyła tak wysoką kaucję, która jest odpowiednim środkiem przeciw mataczeniu.
Do szczegółowych informacji dotyczących zarzutów, które usłyszał w katowickiej prokuraturze senator Stanisław Kogut dotarł portal TVP Info, który podaje, że w proceder korupcyjny, w który zamieszany jest sądecki polityk zaczął się niemal rok po tym, jak PiS doszedł do władzy.Mechanizm zawsze był taki sam. Senator obiecał załatwić różne sprawy. W zamian ludzie lub firmy, które zwracały się do niego o pomoc wpłacały darowiznę na fundację, której Kogut był prezesem.
Czytaj też Nowe fakty ciężkiego kalibru w sprawie senatora Koguta
Według materiałów prokuratury, do których dotarł portal, Kogut wraz z synem od sierpnia 2016 roku do stycznia 2017 roku miał obiecać załatwienie sprawy w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Krakowie. Chodziło o umorzenie decyzji administracyjnej dotyczącej wpisania budynku dawnego hotelu Cracovia i kina Kijów do rejestru zabytków.
Polityk miał zapewniać biznesmenów, że ma wpływy u prezydenta Krakowa i urzędzie wojewódzkim. W zamian za załatwienie sprawy mieli zapłacić Kogutowi 1 mln zł. Pieniądze miały trafić w formie darowizny na konto Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnych, której prezesem był Kogut.
Ostatecznie, jak ustaliła prokuratura, fundacja otrzymała 500 tys. zł w dwóch przelewach. Pierwszy miał miejsce 20 września 2016 roku, drugi 10 stycznia 2017 roku.
[email protected] fot. archiwum