Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
12/09/2020 - 05:15

Sądeczanie wreszcie zrzucają maski: nie będziemy tęsknić za czerwonym

Nowy Sącz razem z powiatem nowosądeckim od soboty wkraczają do strefy zielonej koronawirusa. Dokładnie przez 35 dni mieszkańcy miasta musieli przestrzegać dodatkowych obostrzeń. Niektórzy się cieszą, a inni mówią, że nie odczują różnicy. Co najbardziej dokuczało mieszkańcom Nowego Sącza, kiedy byliśmy w strefie czerwonej?

Fot. Sądeczanin

Czytaj więcej: Nareszcie. Nowy Sącz wychodzi z czerwonej strefy. To był trudny miesiąc

Sądeczanie wreszcie mogą odetchnąć z ulgą i zrzucić maseczki, czy, jak nazwał to prezydent miasta, Ludomir Handzel, ściągnąć „kagańce”. Nie obowiązują nas już dodatkowe obostrzenia. Jedni się cieszą, a inni wzruszają ramionami. Pytamy mieszkańców jakie zakazy i nakazy ze strefy czerwonej było dla nich najbardziej dokuczliwe.

- Noszenie maseczek na zewnątrz – odpowiada pani Dominika bez zastanowienia. – Doskwierało to zwłaszcza w trakcie upałów.
Pani Dominika po mieście porusza się na rowerze – cieszy się więc, że wreszcie nie trzeba będzie zakładać maseczki, jadąc rowerem.

Młodzi sądeczanie również denerwowali się na dodatkowe obostrzenia. Co doprowadzało ich do białej gorączki?

- Maseczki na pustych ulicach – dodaje Natalia, uczennica z Nowego Sącza. Dziewczyna zwraca uwagę na absurd noszenia maseczek w przestrzeni publicznej, nawet jeśli w pobliżu nie było nikogo. Taki nakaz obowiązywał w Nowym Sączu przez 35 dni.

Sądeckie planty, fot. Sądeczanin

- Irytujące w strefie czerwonej były też ograniczenia imprez w plenerze i wydarzeń kulturalnych – dodaje mieszkanka Nowego Sącza. – Nic się nie działo w mieście przez ten czas i nie było co robić.

Niektórzy mieszkańcy nie widzą jednak różnicy pomiędzy życiem w strefie czerwonej a zielonej. Jeden z rozmówców poddaje nawet w wątpliwość istnienie koronawirusa. Z drugiej strony, mieszkanka powiatu nowosądeckiego przyznaje, że stara się od kilku miesięcy wychodzić z domu tylko za konkretną potrzebą, żeby ograniczyć kontakt z ludźmi.

- Wszystko mi jedno – wzrusza z kolei ramionami pani Stanisława na pytanie czy cieszy się, że wreszcie będzie mogła chodzić po ulicy bez maseczki. – Nie przeszkadza mi to czy będę nosić maseczkę czy nie.

Fot. Sądeczanin

Co innego trapiło naszą rozmówczynię. Pani Stanisława wreszcie wyruszyła do Urzędu Skarbowego w Nowym Sączu, żeby załatwić tam swoje sprawy. Zamknięte urzędy, a tym samym utrudnienia w składaniu papierów – chociażby do nowosądeckiej skarbówki – były prawdziwą zmorą mieszkańców.

Pani Urszula do całej tej listy denerwujących ograniczeń w strefie czerwonej dorzuca również problem ze służbą zdrowia. - Absurd na absurdzie – komentuje. – Mogliśmy wychodzić do sklepu, a lekarze nie przyjmowali normalnie – zdaniem mieszkanki Nowego Sącza, teleporady nie działają.

Czytaj więcej: Nowy Sącz: teleporady lekarskie. Jedni chwalą, inni chcą lekarza „na żywo”

Od soboty, 12 września, Nowy Sącz i powiat nowosądecki wreszcie wyzwolą się z czerwonych kajdan. Miasto trafiło prosto do spokojnej, strefy zielonej. Mieszkańcom z pewnością nie będzie brakowało dodatkowych obostrzeń. (PS)







Dziękujemy za przesłanie błędu