Sądecczyzna płonie jak długa i szeroka. Ogień pożera suche trawy
Ten paskudny proceder rozpoczyna się wraz z nadejściem wiosny, a ustaje dopiero, gdy ziemia „zazieleni się”. Nie pomagają apele o zaprzestanie tych niszczących praktyk.
W sezonie wypalania traw najwięcej zgłoszeń ratownicy odnotowują po zapadnięciu zmroku.
Zobacz także: Suche trawy płoną na potęgę. I nie ma mocnych na wypalaczy...
Wypalanie traw w Polsce jest niechlubną tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy, służby leśne i ochrony środowiska, policjanci i strażnicy miejscy. W świadomości jeszcze wielu ludzi zakorzeniony jest mit, że wypalanie traw i słomy poprawia jakość gleby, jest swoistym rodzajem jej nawożenia, użyźniania i zwalczania chwastów.
Ekolodzy, naukowcy, przyrodnicy, leśnicy i strażacy od lat apelują, że wypalanie nie jest efektywnym sposobem "odnawiania" gleby. Wiele lat temu udowodniono, że takie pożary są szkodliwe. Ogień nie tylko zabija żyjące w trawie zwierzęta i mikroorganizmy, ale także wyjaławia glebę, która po wypaleniu ubożeje. Łąka czy pastwisko po wypaleniu zazielenią się ponownie, ale będą bezwartościowe. Jest to najgorsza opcja przygotowywania gleby do nowego cyklu. W trakcie wypalania ginie cała mikroflora i mikrofauna, które ożywiają glebę.
Ciągle jeszcze, niestety dla wielu osób sprzymierzeńcem w wiosennych porządkach stał się ogień. Pomimo wielu zagrożeń nadal utrzymuje się moda na bezmyślne podpalanie wszystkiego, co porośnięte jest suchą trawą.
Wypalanie suchych traw jest zabronione. Jeden z artykułów Ustawy o ochronie przyrody mówi, że „"Kto wypala roślinność na łąkach, pastwiskach, nieużytkach, rowach, pasach przydrożnych, szlakach kolejowych, w strefie oczeretów lub trzcin podlega karze aresztu lub grzywny” do 500 złotych.
Z płonącymi suchymi trawami zmagają się również dzisiaj strażacy na terenie Limanowszczyzny i powiatu gorlickiego, ale tych pożarów jest tam znacznie mniej, niż w naszym regionie.
(MACH), Fot. PSP w Nowym Sączu – zdjęcie ilustracyjne.