Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
27/04/2015 - 08:00

Sądeccy urzędnicy dorabiają sobie po godzinach

Zdarzyło się wam zostać źle obsłużonym przez miejskiego lub powiatowego urzędnika? Może nie był niekompetentny, tylko po prostu przepracowany albo głowę miał zajętą innymi, dodatkowymi obowiązkami, związanymi z jakąś fuchą? Kodeks pracy co prawda nie zakazuje urzędnikom pracy na drugim etacie, ale pod jednym warunkiem: nie może on kolidować z urzędowymi obowiązkami. Tylko czy ktoś to sprawdza?
Gdzie jeszcze pracują urzędnicy z Nowego Sącza i czy koliduje to z ich obowiązkami w magistracie i starostwie? - odpowiedzi na te pytania na razie nie ma. Starosta nadal czeka na wyniki wewnętrznego audytu, które poznać mamy jeszcze w maju, a prezydent miasta nawet nie zamierza go przeprowadzać. W UM wystarczy tylko pisemnie obiecać, że dodatkowa fucha nie wpłynie negatywnie na pracę w urzędzie.

Zatrudnienie pracowników samorządowych reguluje ustawa, a w myśl jej przepisów jedynym ograniczeniem w zakresie łączenia stosunków pracy jest to, że” pracownik zatrudniony na stanowisku urzędniczym nie może wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy”.

Pracodawca ma prawo oceniać rzetelność pracy pracownika, ale sam fakt zatrudnienia "na drugim etacie" nie oznacza automatycznie nierzetelnego wykonywania pracy. Należałoby to dopiero sprawdzić, ale nie zawsze przełożony urzędnika ( prezydent, starosta) ma na to ochotę. Jednym słowem: swoboda podwładnego, zależy tylko i wyłącznie od „widzimisię” szefa, bo przepisy w żaden sposób nie nakładają na włodarzy takiego obowiązku.

W Słupsku, o czym niedawno w tonie sensacji donosiły media, prezydent zdecydował się dokładnie sprawdzić czym zajmują się pracownicy tamtejszego Urzędu Miasta, bo jak wyjaśnił dziennikarzom, chce mieć pewność, że jego podwładni rzetelnie wywiązują się z powierzanych im zadań.
Była to reakcja na pytanie dziennikarza Radia Gdańsk o to, czy prezydent wie o tym, że niektórzy pracownicy Urzędu Miejskiego w Słupsku dorabiają w godzinach pracy poza miejscem podstawowego zatrudnienia, zadane podczas konferencji prasowej. Zdecydowano o przeprowadzeniu wewnętrznego audytu wszystkich pracowników, którzy są zatrudnieni na drugim etacie, żeby sprawdzić, czy nie koliduje to z ich obowiązkami wykonywanymi w magistracie.
„To niewłaściwe, żeby urzędnik zaniedbywał swoją pracę” – tłumaczono.

W przeciwieństwie do prezydenta Słupska, który ma niewielki staż pracy na tym stanowisku, Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza swój urząd piastuje już trzecią kadencję, więc ma zapewne znacznie więcej doświadczenia w zarządzaniu personelem i być może dlatego uznał, że pomysł prezydenta Słupska tu nie ma racji bytu.

Gdy zapytaliśmy czy w sądeckim ratuszu był lub będzie przeprowadzony podobny audyt, Małgorzata Grybel, rzecznik prezydenta Nowego Sącza odpowiedziała:
„Nie, ponieważ każdy pracownik chcący podjąć dodatkową pracę musi uzyskać pisemną zgodę prezydenta i oświadczyć, że podjęcie dodatkowej pracy nie będzie kolidowało z wykonywanymi obowiązkami w urzędzie”.

Można to chyba rozumieć tak, że prezydent Nowak nie będzie nikogo z podwładnych sprawdzał, wystarczy, że sam pracownik może robić co chce, jeśli zadeklaruje wcześniej, że nie będzie zaniedbywać swoich obowiązków.

Jak ustaliliśmy, pracownicy Urzędu Miasta w Nowym Sączu chętnie, być może z powodu zbyt niskich poborów, decydują się na podjęcie dodatkowej pracy. Tylko w ostatnich trzech latach oświadczenie, że taka dodatkowa praca nie koliduje z wykonywanymi obowiązkami w UM złożyło tu 14 osób, z czego tylko w jednym przypadku prezydent Ryszard Nowak wydał decyzję negatywną. Ilu takiego oświadczenia nie podpisało lub swoje dodatkowe zajęcia ukrywa? Nie wiadomo, bo stosownego audytu nie było, nie ma i chyba nie będzie.

Dla odmiany w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu już za kilka dni, 30 kwietnia zakończy się trwający od stycznia audyt, przeprowadzony przez firmę, którą wynajęło Starostwo. Starosta Marek Pławiak na początku swoich rządów postanowił dokładnie, z pomocą zewnętrznych ekspertów, zweryfikować przydatność i wydajność pracy urzędników. Ostateczne wnioski mają być znane po 15 maja.
To oczywiście wcale nie musi oznaczać personalnych rewolucji. Ale jeśli audyt wykaże konieczność takich zmian, to będę je wprowadzać. Kontrola przebiegnie między innymi pod kątem racjonalności zatrudnienia w stosunku do liczby zadań wykonywanych przez pracowników – mówił nam starosta.


Bogumił Storch
Fot: BOS, arch.
 






Dziękujemy za przesłanie błędu