Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
02/03/2021 - 10:00

Rytro: parafianie dali na wiatrak 150 tysięcy. kto kazał go zdemontować?

Oj, zagotowało się dziś wśród części mieszkańców i zarazem parafian w Rytrze. Właśnie zaczął się demontaż wiatraka, który w dużej mierze zainstalowany został m.in. za ich pieniądze. Dzięki prądowi z elektrowni zasilana był kościół i wszystkie obiekty parafialne.

O tym, że proboszcz ks. Antoni Myjak podjął decyzję o zamknięciu elektrowni wiatrowej, pierwszej takiej w Rytrze i regionie, która stanęła jeszcze za jego poprzednika - proboszcza Franciszka Klaga w 1993 roku pisaliśmy już w grudniu zeszłego roku w publikacji Parafia w Rytrze zamknęła swoją elektrownię wiatrową

Proboszcz Myjak nie chciał wtedy podać nam przyczyn tej decyzji, ale już nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że przyczyniły się do niej ciągłe kontrole nasyłane przez kilku najbliższych sąsiadów konstrukcji. Nie wszystkim jednak ta decyzja się podobała a dziś mieszkańcy mają wyjątkowo niemiłą okazję do zamanifestowania swojego sprzeciwu – od rana na Połomii działa firma, która wiatrak demontuje. Parafianie poprosili nas o pomoc.

- Myśmy już kilka razy prosili księdza proboszcza o zebranie, żeby wszyscy parafianie się zebrali i razem ustalili, co z tym wiatrakiem zrobić. Mówi pani, że to mieszkańcy nie chcą wiatraka? Ilu takich mieszkańców jest? Może z pięciu domów, które się pojawiły jak wiatrak już stał. To nie wiatrak przyszedł do ludzi, ale ludzie do wiatraka. Wiedzieli, że tu stoi i wiedzieli doskonale, że obok stoi elektrownia. Jak wiatrak był stawiany to tu szczere pola były. To taka ma być demokracja? Pięciu ludzi ma decydować o wszystkim? Wszyscy stawiają na energię odnawialną a my sto lat za murzynami – sierdzą się w rozmowie z nami.

Zobacz też: Zawinił projektant. EuroVelo w Rytrze znów trzeba było ratować

- Z proboszczem też nie idzie się dogadać. A my chcemy żeby ten wiatrak został na miejscu choćby jako pomnik, pamiątka po proboszczu Klagu. Wystarczy go zaspawać żeby było bezpiecznie. Mamy pełne prawo, by się tego domagać, bo to w końcu my, parafianie kilka lat temu daliśmy z własnych pieniędzy 150 tysięcy złotych na wymianę głowicy. Wiatrak nie działa od trzech miesięcy, zaraz za te trzy miesiące przyjdą rachunki za prąd a w kościele trzeba ciągle grzać, bo zimno. Zobaczymy, ile to będzie kosztowało i kto za to teraz zapłaci. Niech płacą ci, którym wiatrak tak przeszkadzał – grzmią tym głośniej, że ekipa rozbierająca konstrukcję zapowiedziała, że uwinie się ze wszystkim do środy.

Dzwonimy zatem do proboszcza, by przedstawić mu stanowisko usłyszane od mieszkańców. – Po wyjaśnienia proszę zwrócić się do nadzoru budowlanego – odpowiedział krótko aż treściwie proboszcz Myjak. Co to oznacza? Jeśli to nadzór nakazał rozbiórkę, to los wiatraka jest niestety przesądzony… ([email protected] Fot.: nazwisko autora do wiadomości redakcji)







Dziękujemy za przesłanie błędu