Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
19/05/2015 - 13:30

Romowie dalej wypalają złom i trują w Maszkowicach

Z romskiej osady w Maszkowicach znów unoszą się kłęby trującego dymu. Nasiliły się też kradzieże drewna. Po wyjeździe z gminy Łącko oddziałów prewencji policji Romowie wrócili do wypalania toksycznych odpadów. Przewodnicząca Rady Gminy i wójt Łącka spotkają się dzisiaj (19 maja) z komendantem policji w Nowym Sączu w sprawie przywrócenia dodatkowych patroli mundurowych w gminie.

Głównym powodem konfliktu pomiędzy mieszkańcami Maszkowic jest łamanie norm współżycia społecznego. Chodzi o spalenie przez mieszkających w osadzie Romów starego sprzętu elektrycznego i nasilające się kradzieże. Romowie pozyskują w ten sposób miedź do sprzedaży w punktach złomu.

W trakcie tego procederu nad całą okolicą unoszą się chmury toksycznego dymu. Mieszkańcy, obawiając się o swoje zdrowie, od dłuższego czasu występowali do różnych instytucji, ale ich interwencje nie przyniosły pożądanego skutku i zaprzestania tego procederu.

Mieszkańcy Maszkowic wielokrotnie zgłaszali sprawę władzom gminy i policji. Są zdesperowani i zapowiadają podjęcie konkretnych działań.


- Nikt tym tematem nie chce się zajmować, a przecież jedna grupa społeczna truje drugą i nie rozumie, że wszyscy mamy prawo do czystego powietrza - mówi Jacek Ząbek, sołtys Maszkowic. - Policja pojawia się tylko po telefonach zdesperowanych mieszkańców. Tu nie chodzi tylko i wyłącznie o trucie toksycznym dymem. Ktoś przecież będzie musiał zapłacić za utylizację tych toksycznych odpadów, a zrobi to zapewne gmina. Ludzie zwrócili się już do prawników i szukają wyjścia z tej niebezpiecznej sytuacji. U niektórych z nich pojawił się już bardzo dziwny kaszel. Tę sytuację trzeba rozwiązać.


Władze gminie zajmują się już tym problemem. Bernadeta Wąchała-Gawełek, przewodnicząca Rady Gminy i Jan Dziedzina, wójt Łącka spotkają się dzisiaj (19 maja) z inspektorem Markiem Rudnikiem, komendantem policji w Nowym Sączu w tej kwestii. Mają rozmawiać także o przywróceniu dodatkowych patroli mundurowych na terenie gminy.

- Chodzi nie tylko o wypalanie toksycznych odpadów, ale też o nasilające się kradzieże drewna - mówi wójt Łącka. - Trzeba wreszcie znaleźć wyjście z tej sytuacji.

Przypomnijmy, że Komendant Wojewódzki Policji zdecydował o uruchomieniu w Łącku posterunku w trybie dwudziestoczterogodzinnym przez siedem dni w tygodniu we wrześniu ub.r. Funkcjonariusze z Oddziałów Prewencji Policji z Krakowa, decyzją Małopolskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji – nadinsp. Mariusza Dąbka, pełnili służbę na terenie gminy Łącko przez okres trzech miesięcy – od 9 września do 9 grudnia 2014 roku. Bezpośrednim powodem był napad Romów z osady w Maszkowicach (gmina Łącko) na orszak weselny 30 sierpnia 2014 roku.

Czytaj: Maszkowice: Cyganie napadli na orszak weselny. Pobili ojca pana młodego, potargali suknię pani młodej!

Oddział prewencji pilnuje porządku w Maszkowicach, wraca całodobowy posterunek w Łącku

Koniec z całodobowym posterunkiem policji w Łącku



W tym okresie nie dochodziło do żadnych incydentów ze strony romskiej. Sytuacja zmieniła się po wyjeździe funkcjonariuszy z Łącka. Jan Dziedzina, wójt gminy Łącko mówił wtedy z rozmowie z nami:

- Obawiałem się efektu wahadła i tak się, niestety, dzieje. Romowie znów nielegalnie wypalają złom, prowadzą nielegalną wycinkę drzew w lesie, jeżdżą niezarejestrowanymi samochodami. Bałem się wspomnianego efektu wahadła: oddziały prewencji przywróciły spokój po czym wahadło wychyliło się w drugą stronę i znów powróciły problemy z przestrzeganiem prawa przez Romów.

(Rob)
Fot .arch.

 






Dziękujemy za przesłanie błędu