Przyjaciele wspominają Michała i Danutę Wójcików: to była wielka miłość
- Byliśmy sąsiadami zza miedzy. Przyjaźniliśmy się od 1989 roku. Poznaliśmy się na spotkaniu rolniczej „Solidarności”. Znałem też dobrze panią Danutę, zawsze towarzyszyła mężowi podczas spotkań czy w Fundacji Sądeckiej czy też tych organizowanych przez Kasę Wzajemnej Pomocy – mówi przyjaciel rodziny Andrzej Piszczek.
Michał Wójcik był nadzwyczajnym działaczem społecznym. Ta typ ideowca, który bardzo się angażował we wszystko, co robił. Miał ogromne zasługi w budowaniu struktur Kas. To jego zaangażowanie wynikało też z dobroci serca.
Czytaj też On umarł rano. Ona poszła za nim wieczorem. Płaczą po nich Chomranice
Kilka razy byłem świadkiem sytuacji, kiedy w trudnych czasach transformacji nie raz z własnej kieszeni pożyczał ludziom pieniądze na węgiel. Przyspieszał też pożyczki dla tych wszystkich, którzy cierpieli niedostatek. Miał gołębie serce, pełne współczucia i zrozumienia, bo pochodził z wielodzietnej rodziny. Był zawsze zapracowany, bo oprócz pracy zawodowej prowadził jeszcze niewielkie gospodarstwo, ale zawsze miał czas dla innych. To go na pewno wyróżniało.
No i ludzie mieli do niego ogromne zaufanie. Był znakomitym skarbnikiem Kasy. Prowadził wszystko niezwykle skrupulatnie i to w czasach, kiedy nie było komputerów. To była ręczna praca i prowadził to wzorcowo. Wiele ludzi, wiele mu zawdzięcza.
Cechowała go pogoda ducha. On nigdy nie narzekał i o nikim nigdy nie mówił źle. Taka też była jego żona pani Danuta. Byli ze sobą bardzo zżyci – dodaje Andrzej Piszczek.
- To było bardzo dobre, udane małżeństwo. On dużo pracował społecznie, bo był urodzonym działaczem, a ona zawsze go w tym wspierała, w każdej chwili i w każdym momencie. Pani Danuta była w ciężkim stanie. Pewnie jak się dowiedziała, że jej mąż nie żyje, poszła za nim – wspomina ich znajomy Władysław Matczuk.
Czytaj też
Ci, którzy znali Michała Wójcika powtarzają, że była to nietuzinkowa postać i tytan pracy. - Pracowałam z nim ponad dwadzieścia lat i ta nasza współpraca układała się znakomicie. Bo to był wspaniały człowiek. Uczynny i oddany ludziom. wspomina zmarłego Bogusława Pietrzak, która szefuje oddziałowi Kasy w Chełmcu. - Miał przy tym wielkie poczucie humoru. Zawsze pisał zabawne, okolicznościowe wiersze, które odczytywał na spotkaniach członków stowarzyszenia. To takie smutne, że nigdy go już nie usłyszę.
Bogusława Pietrzak też mówi o niezwykłej więzi jaka łączyła zmarłych małżonków.- To było takie kochające się małżeństwo. Nie mogę uwierzyć, że nie żyją - dodaje Bogusława Pietrzak.
Michał Wójcik miał 87 lat, a żona Danuta 84. Małżeństwem byli od 1957. (m) Fot. Z archiwum Bogusławy Pietrzak