Powrót „podhalańczyków”. Co mówi prezydent Nowego Sącza?
Zobacz też: Gdzie są podhalańczycy? Ich powrót obiecano 30 tysiącom sądeczan
Przypomnijmy, że o powrót „podhalańczyków” apelowało do ówczesnej premier i Ministerstwa Obrony Narodowej wiele lokalnych samorządów nie tylko na Sądecczyźnie. Pod apelem SKT "Sądeczanin" podpisało się ponad 30 tysięcy mieszkańców.
Podhalańczycy wrócą na Sądecczyznę. Ale kiedy?
Podhalańczycy w Nowym Sączu stacjonowali do 1939 roku. - Obecność 20 Pułku Piechoty, a potem 1 Pułku Strzelców Podhalańskich wpływała na wiele aspektów życia w Nowym Sączu. Wojsko przez lata stanowiło o dynamice rozwoju budownictwa, kultury, a nawet sportu. W historii naszego miasta możemy odkryć wiele momentów, gdzie obecność wojska niemal wykreowała dzisiejsze miasto - pisał dr Łukasz Połomski o roli jednostki polskiego wojska w życiu miasta.
- Żołnierze, podczas swojej obecności w przestrzeni miejskiej nie tylko współdziałali z samorządem i instytucjami lokalnymi w czasie niebezpieczeństwa, ale także w okresie pokoju. Tym samym nastąpił proces terytorializacji wojska w przestrzeni lokalnej. Niewątpliwie silnie związało to jednostkę z lokalnym środowiskiem - dodawał znany historyk.
Kiedy w 2019 roku narodził się pomysł powrotu „Podhalańczyków” do Nowego Sącza, prezydent Ludomir Handzel również był pozytywnie nastawiony do tej inicjatywy. Czy coś w tym względzie się zmieniło?
Prezydent Ludomir Handzel o "podhalańczykach"
- Patrzę na temat jednostek wojskowych na naszym terenie z punktu widzenia ekonomicznego. To po prostu miejsca pracy, zamówienia, ożywienie regionu, popyt na mieszkania, napływ nowych mieszkańców – wciąż uważa prezydent Ludomir Handzel. - Ruch wywołany przez Fundację Sądecką, pana Przewodniczącego Zygmunta Berdychowskiego, był pozytywny i potrzebny dla regionu. Szkoda, że tak, jak obiecywana droga do Krakowa, ten temat też „leży” od lat.
Przeczytaj również: Poseł podaje termin powrotu "podhalańczyków" na Sądecczyznę
Według zapewnień rzecznika prasowego Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych z połowy 2020 roku, batalion strzelców podhalańskich w Wojnarowej rozwinięty zostanie w latach 2021-2028. Podlegać będzie dowódcy 21. Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa, realizując zadania przeznaczone do wykonania przez pododdziały wojsk lądowych. Nowa jednostka wojskowa tworzona będzie od podstaw. Na terenie przyszłego kompleksu przewidziana jest budowa infrastruktury niezbędnej do jej funkcjonowania i zabezpieczenia. Pojawić się między innymi miały budynki koszarowe i sztabowe, budynek warsztatowy, stacja paliw, stołówka, hala sportowa, magazyny wielobranżowe oraz infrastruktura towarzysząca.
Terytorialsi czy podhalańczycy?
Od tych deklaracji mijają dwa lata. Na razie w Wojnarowej wojsko kupiło 30 hektarów gruntów. Ale w w gminie Korzenna pojawiają się na razie tylko "terytorialsi". Czy słuszne są więc obawy, o których już w ubiegłym roku tak pisał na łamach "Sądeczanina" honorowy podhalańczyk, prof. oświaty Jerzy Giza:
- Wszyscy już zdążyli się przyzwyczaić do radosnej myśli, że 3 batalion strzelców podhalańskich ma być stacjonowany w Wojnarowej w Gminie Korzenna! I oto w te wakacje, w sezonie jak się mniema „ogórkowym”, rozpoczęto analizować pojawiające się pogłoski, że ów 3 batalion będzie miał swój garnizon w Krośnie, a w Wojnarowej powstaną koszary dla jakiegoś oddziału Wojsk Obrony Terytorialnej… - przestrzegał historyk, autor trzytomowej monografii "Sądecki garnizon i jego żołnierze...", laureat nagrody im. ks. prof. Boelsława Kumora, Kustosz Pamięci Narodowej.
Poseł Patryk Wicher zapewnia jednak, że "terytorialsi" nie wykluczają wcale obecności "podhalańczyków":
- Wojsko kupiło 30 hektarową działkę w Wojnarowej, 4 stycznia tego roku została podpisana umowa. Wojska terytorialne wynajęły budynek w pobliżu stadionu i już się tam instalują - mówił dla "Sądeczanina" poseł Wicher. - Jednostka będzie się składała z części terytorialsów, opartej o Limanową i nowy ośrodek szkoleń górskich, oraz z regularnej armii, związanej z oddziałami "podhalańczyków. ([email protected]), fot. IM.