Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
01/07/2015 - 07:00

Podciął znajomej gardło. Akt oskarżenia przeciwko 22-latkowi trafił do sądu

Jesienią ubiegłego roku, w okolicy dworca autobusowego MPK w Nowym Sączu przechodzień znalazł w kałuży krwi młodą kobietę z podciętym gardłem. Ostatkiem sił wzywała ona pomocy. Ciężko ranna 19-latka cudem przeżyła dzięki błyskawicznej pomocy medycznej. Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 22-letniemu mężczyźnie. Został on oskarżony o usiłowanie zabójstwa dziewczyny i dokonanie na niej gwałtu. Mężczyzna nie przyznał się do postawionych mu zarzutów. Grozi mu nawet kara dożywotniego więzienia.
Ciężko ranna młoda kobieta trafiła do sądeckiego szpitala nad ranem 16 października. Przywieziono ją z obrażeniami szyi, klatki piersiowej oraz palców. Od razu trafiła na stół operacyjny.

Policjanci, którzy pojawili się błyskawicznie na miejscu zdarzenia, rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę działania operacyjne i procesowe, zmierzające do ustalenia sprawcy tego czynu. W rejon dworca MPK przy ul. Kolejowej ściągnięto wówczas przewodników z psami tropiącymi, którzy przeszukiwali teren pobliskich osiedli. Funkcjonariusze przesłuchali świadków i bardzo wiele osób, które znały lub kontaktowały się pokrzywdzoną dziewczyną. Dzięki intensywnej pracy sądeckich i krakowskich policjantów, jeszcze tego samego dnia, wytypowano osobę podejrzewaną o spowodowanie obrażeń ciała kobiety. Wieczorem sądeccy funkcjonariusze zatrzymali 21-letniego mężczyznę.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu. Śledczy skierowali właśnie akt oskarżenia do sądeckiego Sądu Okręgowego.

- Oskarżonemu Tomaszowi M. zostały przedstawione zarzuty usiłowania zabójstwa kobiety i dokonania na niej gwałtu – powiedział naszemu portalowi Waldemar Starzak, prokurator rejonowy w Nowym Sączu. - Ponadto oskarżono go o to, że grożąc jej nożem uniemożliwiał  kobiecie opuszczenie jego mieszkania, a także o kradzież jej dokumentów, pieniędzy i telefonu komórkowego.

Zeznania pokrzywdzonej i oskarżonego różnią się.

- Wiadomo, że oboje znali się, byli dobrymi znajomymi. Od pewnego czasu łączyły ich także relacje intymne – mówi prokurator Waldemar Starzak. – Pokrzywdzona P.P. zeznała, że spóźniła się na ostatni autobus. Przyszła więc do mieszkania swojego znajomego Tomasza M. Początkowo czas upływał im na rozmowie i przygotowywaniu posiłku. W pewnym momencie oskarżony zaczął nalegać jednak, aby oboje „zrobili sobie przerwę”. Kiedy kobieta nie wyraziła na to zgody, w ręku mężczyzny pojawił się nóż.

Jak ustalili śledczy, dziewiętnastolatka próbowała się bronić, odpychała znajomego. Chciała czym prędzej wyjść z mieszkania, ale oskarżony nie pozwolił jej na to. Zgodził się na to pod warunkiem, że odprowadzi ją na przystanek. Dziewczyna chciała pojechać autobusem do rodziny.

- Tomasz M. nie chciał jej jednak puścić –
informuje szef sądeckiej prokuratury rejonowej. – Po wyjściu z mieszkania zaciągnął P.P. w okolicę dworca MPK w Nowym Sączu. W pewnym momencie powiedział do niej, że sytuacja zaszła za daleko i wówczas zdecydował się ją zabić. Oskarżony obawiał się, że kobieta powiadomi policje, a on trafi do wiezienia. Wtedy, według relacji pokrzywdzonej P.P., zaatakował ją nożem kuchennym, który wyciągnął z kieszeni i podciął jej gardło, a następnie próbował ugodzić ją w serce. Kobieta broniąc się zasłoniła się i wtedy została zraniona nożem w dłonie. Mężczyzna jeszcze raz ugodził ją w szyję. Ranna kobieta walcząc o życie przekonywała agresywnego napastnika, że nie powiadomi policji. Kiedy próbowała wezwać pomoc, ten zasłaniał pokrzywdzonej dłonią twarz, po czym nieopodal dworca autobusowego zgwałcił. Wtedy też ukradł jej dokumenty, pieniądze i telefon komórkowy.

Brocząca krwią dziewczyna wykorzystała chwilę nieuwagi napastnika i uciekła. Oskarżony początkowo biegł za nią, ale po jakimś czasie zrezygnował. Ciężko rannej pokrzywdzonej udało się ostatkiem sił dobiec do przejścia dla pieszych w rejonie dworca MPK. Dziewczyna położyła się na chodniku. Tam zauważył ją przypadkowy przechodzień i natychmiast wezwał pomoc. Błyskawicznie na miejscu pojawiło się pogotowie ratunkowe i policja.

- Kiedy policjanci dotarli na miejsce zdarzenia, ciężko ranna kobieta była na tyle przytomna, że podała imię mężczyzny, który miał być sprawcą jej obrażeń i straciła przytomność – mówi prokurator Starzak.

Pogotowie zabrało ranną do sądeckiego szpitala. Natychmiast trafiła ona na blok operacyjny. Po operacji, kiedy zezwolili na to lekarze, została w szpitalu przesłuchana przez prokuratora i sędziego.

- Obrażenia, jakie doznała poszkodowana, zdaniem biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medium UJ w Krakowie, a w szczególności rana klatki z przebiciem płuca, które wymagały leczenia operacyjnego stanowiły chorobę realnie zagrażającą życiu kobiety – stwierdza prokurator. – W mieszkaniu oskarżonego zostały odnalezione pieniądze skradzione kobiecie. Biegli ustalili, że na ciele pokrzywdzonej znajdowały się „płyny ustrojowe” i mieszaniny DNA odpowiadające profilowi DNA oskarżonego.

Bezpośrednio po zatrzymaniu przez policję, wtedy wówczas jeszcze podejrzany, przyznał się do zadania pokrzywdzonej co najmniej dwóch ciosów nożem.

- Oskarżony podczas przesłuchania stwierdził, że przed tym zdarzeniem, feralnej nocy, oboje pili alkohol w jego mieszkaniu - mówi szef sądeckiej prokuratury. – On, jak twierdził, zażył jeszcze dopalacze. Mówił, że pewnych zdarzeń nie pamięta. Nie wykluczył także, że wówczas też oboje uprawiali seks, ale za zgodą pokrzywdzonej. Ostatecznie, jak przyznał, doszło między nimi do kłótni. Znajoma chciała wyjść z mieszkania. On chciał ją odprowadzić. Przed wyjściem zabrał z kuchni nóż. Tłumaczył to tym, że nosi go dla własnego bezpieczeństwa. Razem poszli w kierunku dworca MPK. Wtedy pokrzywdzona miała go chwycić za bolesny, operowany bark. Wtedy, jak twierdził, odruchowo odwrócił się do znajomej i nożem podciął jej gardło. Stwierdził też, że pamięta, że zranił ją w dłonie, a nie mogąc odepchnąć jej rąk wbił jej nóż w okolicach mostka.

Podczas kolejnego przesłuchania, gdy śledczy stawiali mu zarzut zgwałcenia kobiety, podejrzany oświadczył, że nie przyznaje się do wszystkich stawianych mu zarzutów. Zasłonił się niepamięcią zdarzeń, które wcześniej opisywał bezpośrednio po zatrzymaniu.

Jak informują śledczy, twierdził on, że ma przebłyski świadomości, że komuś zadawał ciosy, ale nie wie komu. Pytany o to, dlaczego wcześniej złożył zgoła inne wyjaśnienia podczas przesłuchania w prokuraturze i w sądzie, stwierdził, że były one spowodowane sugestiami, że strony policji.

Oskarżony został przebadany przez biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili, że w chwili zarzucanego mu czynu był poczytalny. Był on także badany przez biegłego psychologa i seksuologa.

Oskarżony Tomasz M. jest aresztowany tymczasowo do 15 lipca. O stosowaniu dalszego środka zapobiegawczego wobec niego zadecyduje sąd. Za przestępstwa, które są mu zarzucane, grozi mu kara łączna nawet dożywotniego więzienia.


(MACH)
Fot. (MACH)







Dziękujemy za przesłanie błędu