Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
02/08/2015 - 08:00

Pasjonaci zabytkowych czterech kółek przyjechali do Nowego Sącza

Amerykański Dodge z 1925 roku, „Willys Overland Whippet” z 1926 roku, Buick Special z 1955 roku, Cadillac Deville, mercedesy, volkswageny "garbusy" , ale także pięknie utrzymane egzemplarze Warszawy i Fiaty 126 p, jak również zabytkowe motocykle - takie "perełki" nie tylko polskiej motoryzacji przyjechały do Nowego Sącza na VII już Zlot Zabytkowych Pojazdów „Retro”, zorganizowany przez Muzeum Okręgowe.
Miasteczko Galicyjskie zamieniło się wczoraj (1 sierpnia) w stajnię żelaznych "retro-rumaków", które prezentowały się, w przepięknej scenerii, w całej okazałości. Połyskiwały wypolerowane karoserie starych automobili, chromowane, eleganckie lusterka i inne detale, a ich wyposażenie - m.in. kanapy z naturalnej skóry, czy dźwięk pracy odrestaurowanego silnika, archaicznie brzmiącego klaksonu. przyprawiały dosłownie o zawrót głowy niejednego miłośnika motoryzacji, którzy wybrali się na imprezę, by nie przegapić wyjątkowej okazji.
Samochody, czy motocykle z "duszą" - dzisiaj weterani szos, wyglądały tak, jakby dopiero wyjechały z fabryki. Mówi się o nich pieszczotliwie, ogląda z zachwytem, a jeździ z nosem zadartym najwyżej jak się da. I trudno się dziwić - w nowoczesnym świecie stare samochody są jak diamenty pośród odpustowych szkiełek. Niejeden mężczyzna oddałby swoją „nówkę” z salonu za przedwojennego oldsmobila i pognał w siną dal.

W restaurację tych motoryzacyjnych "perełek", wyciąganych niejednokrotnie ze starych szop, stodół - czyli spod przysłowiowej strzechy, kolekcjonerzy-pasjonaci tzw. złote rączki" wkładają nie tylko całe swoje serce. To bardzo kosztowne hobby. Niektóre części i elementy wyposażenia starych samochodów i motocykli trzeba sprowadzać z zagranicy lub - na zasadzie wymiany ściągać od innych zbieraczy. Większość jednak z nich musi się własnoręcznie dorobić. Kolekcjonerzy przez całe lata przywracają do życia automobilowe cacka i trudno się dziwić, że niechętnie zgadzają się na to, by je dotykać Efekt ich pracy można podziwiać między innymi podczas zlotów zabytkowych pojazdów.

W tym roku w dwudniowym VII już Zlocie Zabytkowych Pojazdów „Retro” bierze udział ponad 50 załóg. Wczoraj (1 sierpnia) pierwsi miłośnicy starych oldsmobili pojawili się w Miasteczku Galicyjskim rano, jeszcze przed wyjazdem pojazdów do Gródka n/Dunajcem i Rożnowa, gdzie odbywała się kolejna część tej niezwykle widowiskowej imprezy.

Zlot już na trwałe wpisał się w kalendarz imprez organizowanych przez Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu. Co roku przybywa uczestników biorących udział w tej imprezie. Cieszy się ona coraz większą popularnością wśród sądeczan. Świadczą o tym tłumy mieszkańców, którzy nie opuszczają żadnej prezentacji, jakie odbywają się w Miasteczku Galicyjskim i na płycie sądeckiego Rynku przed ratuszem.

- Na tegoroczny zlot przyjechało wielu pasjonatów, którzy biorą w nim udział, można powiedzieć od pierwszego zjazdu, ale powitaliśmy również kilka nowych załóg – powiedział naszemu portalowi Jacek Dyczek, komandor tegorocznej imprezy. – Można zobaczyć naprawdę wiele ciekawych pojazdów. Są samochody z lat. 20., 30., 50., 60 ubiegłego wieku. To przekrój motoryzacyjny z całego świata. Są auta produkcji amerykańskiej, japońskiej, włoskiej, polskiej. Można zobaczyć kilka „perełek”. m.in. amerykańskiego Forda A. Właściciel jeździ nim regularnie na zloty. To auto przemierza szosy. Nigdy nie było przywożone na lawecie. Do tych „perełek” zaliczyć należy Fiata 125 produkcji włoskiej wyprodukowanego w 1968 roku. Auto w stanie fabrycznym z przebiegiem 40 tys. km. Jest też chociażby wspaniały „Willys Whippet” z 1926 roku. Przyjechały różne, piękne i duże amerykańskie samochody.

W tym roku do Nowego Sącza dotarły cztery załogi z Austrii, które prezentują bardzo ciekawe małe samochody m.in. Toyotę 1000 z 1961 roku, protoplastę małych Toyot, NSU – Prinz, Forda Anglię (auto bardzo rzadko spotykane w Polsce) z lat 60. i Forda Taunusa – Coupe.

Kiedy zapyta się kolekcjonera zabytkowych samochodów – Co one mają takiego w sobie? Każdy pasjonat odpowiada bez namysłu – to coś.

- Te auta mają w sobie duszę – dodaje komandor zlotu. – To są prawdziwe samochody. One zgrzytają. To auta, które widać, słychać i czuć. Dlatego są one przez nas kochane. Jeśli się o nie dba, to proszę mi wierzyć, nie psują się. Zresztą w tych autach nie za bardzo ma się co psuć. To jest prosta konstrukcja. Takie pojazdy, by jeździć potrzebują paliwa, powietrza, iskry i miłości właściciela. Naprawdę jest co oglądać. Właściciele samochodów chętnie opowiedzą o swoich „cackach”. Wiedzą o nich wszystko.

Zabytkowe oldsmobile cieszą się zawsze ogromnym zainteresowaniem oglądających. Do Nowego Sącza na zlot przyjechał już po raz drugi właściciel przepięknego „Willysa Whippeta” z 1926 roku Franciszek Wołek z Myślenic. Takich samochodów wyprodukowano około pięciu tysięcy. Właściciel remontował to auto przez prawie cztery lata.

- Takie stare samochody maja duszę. To moja pasja. Każdy człowiek powinien mieć jakieś hobby. Ten samochód ma 90 lat. W tym roku byłem na zlocie w Kaliningradzie. Była to bardzo sympatyczna impreza, mili ludzie. Przywiozłem z tego zlotu dwa puchary, ale przywiozłem jeszcze coś bardziej cenniejszego - bukiecik konwalii, które otrzymałem od pewnej pani. Wręczając mi te kwiaty powiedziała ona do mnie „Polaku, ja też Polka”. Aż coś mi się zrobiło. Taki prezent dany od serca. Zasuszyłem te konwalie. Trzymam je na pamiątkę.

Po raz pierwszy w zlocie uczestniczy Rafał Pasiut z Podegrodzia. W jego posiadaniu jest kilka „leciwych” już pojazdów. Pan Rafał przyjechał niebieskim Chryslerem.

- Troszeczkę poczytałem na temat tej marki i dowiedziałem się, że w Stanach Zjednoczonych ten model auta, które posiadam było wykorzystywane do pościgów. Jest to samochód wygodny, bardzo dobrze się nim jeździ. W tych autach nie ma tej całej elektroniki. Gdy wejdzie się do takiego starego auta, to człowiek czuje się od razu, jak w prawdziwym aucie.

W tym roku można także podziwiać stare motocykle. Jan Bomba z Nowego Sącza przyjechał na zlot na motocyklu, jaki użytkowała kiedyś milicja. Znajdował się on na wyposażeniu sądeckiej jednostki. Razem z panem Janem przyjechała na milicyjnym motocyklu także jego córka.

- W latach 70. zawsze marzyłem, aby mieć taki motor –
mówi właściciel tych pojzdów. – Bardzo mi się podobał i spełniłem swoje marzenie. Posiadam jeszcze m.in. „Czarną rozpacz” czyli motocykl WSK 125. Co motocykle mają w sobie?. Dobre pytanie. Jedni mówią, że „duszę”, a ja uważam, że fajnie jest, że są. Choćby nie wiem, jakie człowiek miał troski, zmartwienia. Wystarczy usiąść na motor, włożyć dwójkę i wszystkie problemy znikają,

Przemysław Rychły z Cieszyna dotarł do Nowego Sącza Buickiem Specialem z 1955 roku. Auto zostało sprowadzone z południowej Florydy.

- Mam je od ubiegłego roku. Sprowadził go do Polski poprzedni właściciel. Jak go od niego odkupiłem. Ze względów finansowych nigdy nie był doprowadzony do tego stanu, co obecnie. Samochód pali od trzydziestów litrów w górę. Dlaczego taki model? To auto jest nietuzinkowe. Jest ich coraz mniej. Od razu rzuca się w oczy. W moim przypadku była to miłość, jak to się mówi „od pierwszego wejrzenia”. W ubiegłym roku przyjechałem na sądecki zlot innym Buickiem z 1978 roku. Tydzień temu kupiłem kolejny samochód – Dodge Charger z Bobowej. Tych starych aut z „duszą” jest coraz mniej na rynku. Rzadko widzi się je na drogach. A szkoda.

Wczoraj uczestnicy zlotu wyruszyli tradycyjnie na trasę. Rano eskortowani przez policję wyjechali z Miasteczka Galicyjskiego do Gródka n/Dunajcem, a stamtąd do Rożnowa. Dzięki uprzejmości dyrekcji elektrowni zwiedzili zaporę. Późnym popołudniem uczestnicy zlotu wrócili do miasteczka.

Po południu odbył się również wernisaż wystawy „Policje świata w miniaturze”. Podinspektor Grzegorz Kalina z Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu prezentuje na niej ponad 300 modeli samochodów policyjnych z różnych krajów. Wystawę można oglądać do 30 sierpnia.

Dzisiaj(2 sierpnia) od rana będzie można oglądać pojazdy w Miasteczku Galicyjskim. O godz. 14.45 przejadą one ulicą Lwowską do Rynku i podobnie, jak w latach poprzednich będą prezentowane przed Ratuszem do godz. 17. Przewidziane są m.in. konkursy dla publiczności

Zlot odbywa się pod honorowym patronatem Ryszarda Nowaka, prezydenta Nowego Sącza. Współorganizatorami imprezy są pasjonaci starych samochodów Urszula i Jacek Dyczkowie z Krakowa i Stowarzyszenie dla Miasta Nowego Sącza.

(MIGA)
Fot. (MIGA)







Dziękujemy za przesłanie błędu