Nowy Sącz: mało tu nędzy? Te bohomazy to z rozpaczy? Bo symbol z tego paskudny
O moście nad Kamienicą w ciągu ulicy Lwowskiej pisaliśmy ostatnio w publikacji Co będzie z mostem na ul. Lwowskiej? Zaczął z niego sypać się tynk [ZDJĘCIA]
Wtedy właśnie radni zadecydowali, by zabezpieczyć 40 tysięcy na opracowanie dokumentacji projektowej, bo most wymaga remontu. - Ukazało się zbrojenie podłużnicy – mówił wtedy dyrektor Konicki. - Według ekspertów zniszczenia te spowodowała woda opadowa przedostająca z jezdni i chodników do podłużnic. Musimy wiedzieć, jak ta woda tam wpływa. Zaczyna się dziać coś niepokojącego. Musimy podjąć i to jak najszybciej działania zabezpieczające.
Dyrektor MZD nie ukrywał wtedy, że uszkodzenia mostu są poważne i być może trzeba będzie zadecydować: czy most wystarczy wyremontować, czy trzeba go rozebrać i zrobić od nowa.
Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie jest ani tanie, ani proste do realizacji. Oba wymagać będą zapewne ograniczenia ruchu samochodowego na samej konstrukcji mostu a i pewnie w jego bezpośrednim sąsiedztwie. A jaki jest ruch na ulicy Lwowskiej, nie trzeba nikomu mówić.
A tu jeszcze okazuje się, że części sądeczan chyba mało zniszczeń. Ktoś uszkodził ozdobną lampę przy moście, jeszcze inny niespełniony artysta zostawił tu sobie bohomazy, które z szacunku do MGR Morsa w żadnym wypadku nie określimy mianem graffiti.
Zobacz też: Nowy Sącz: już nie trzeba sprintera, żeby bezpiecznie tu przejść!
Kiedyś gdy pisaliśmy o podobnych wybrykach w kontekście elewacji uszkodzonych przez pseudo kibiców Sandecji zarządcy nieruchomości nie kryli – koszt usunięcia czegoś takiego to kilka, kilkanaście a czasem nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Teraz zestawmy tę kwotę z kosztem dokumentacji, którą MZD przygotowuje w związku ze uszkodzeniami mostu. Ręce opadają.
Oczywiście są odpowiednie środki, którymi można wymalować mury i ściany tak, by zabezpieczyć jest przed skutkami niszczenia farbami w sprayu. Ale to też bardzo drogi zabieg. W przypadku większej kubatury może sięgać kwoty kilka razy wyższej niż 40 tysięcy.
Inna rzecz, że ściany wzdłuż schodów prowadzące z mostu na bulwar śmierdzą nie mniej niż pasaż Wokulskiego. A nowa lampa uliczna takiego rodzaju jak ta uszkodzona, widoczna na zdjęciu, to kolejny krociowy wydatek.
Teraz zsumujmy wszystkie – nawet z ostatniego roku – koszty napraw zniszczonych lamp, śmietników, ławek, kwietników, ścian, przystanków, znaków drogowych. Jak już się uporacie mili Czytelnicy z rachunkami, to na pewno spora część z Was ugryzie się w język zanim znów zacznie narzekać, że władze miasta – niezależnie od opcji, jaka akurat jest u sterów – są niegospodarne albo nie spełniają – mimo obietnic – Waszych oczekiwań.
ES [email protected] Fot.: ES