Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
03/05/2020 - 13:00

Nie żyje 32-latek z Piwnicznej. Zapił się, czy pobiła go policja?

Za sprawą nagrania umieszczonego na profilu Zbigniewa Stonogi, gruchnęło po kraju, że policjanci z Piwnicznej-Zdroju śmiertelnie pobili mieszkańca tej miejscowości. Policja zaprzecza i już wydała oświadczenie w tej sprawie. Mówi nie tylko policja; sporo dowiedzieliśmy się też od bliskich i znajomych zmarłego 32-latka z Piwnicznej.

Zapił się na śmierć czy pobili go policjanci. Fot. Pixabay/arendowski

Zobacz też: Ot, bohater! Wypadł z drogi, wyrwał lampę i zwiał. Tak działają promile

W pierwszym materiale wspomnianego Zbigniewa Stonogi postawiona została teza, że historia zaczęła się, gdy 30-latek pod wpływem alkoholu chciał kupić w miejscowym dyskoncie piwo i to w godzinach zarezerwowanych dla seniorów. Sprzedawczyni odmówiła, wywiązała się sprzeczka, niedoszły klient wyszedł w stronę domu, a po drodze zatrzymał go patrol wezwany wcześniej przez obsługę sklepu. Mundurowi zdecydowali się go odstawić na Izbę Wytrzeźwień, ale po drodze zatrzymali się w lesie i tu mieli dopuścić się pobicia zatrzymanego co w konsekwencji miało doprowadzić do jego śmierci.

W kolejnym materiale Stonoga rozmawia z mężczyznami, którzy podają się za kolegę zmarłego i mówią, że choć ten miał skłonność do alkoholu, to nikomu do tej pory krzywdy nie zrobił. Niedawno nawet podjął dobrze płatną pracę we Wrocławiu i zaczął sobie układać życie. Ci sami mężczyźni twierdzą, że widzieli jak policja wyciąga chłopaka skutego kajdankami  z radiowozu – jeden z policjantów miał nawet docisnąć jego głowę kolanem do ziemi. Twierdzą, że policjanci po pobiciu chłopaka odesłali karetkę pogotowia, która mogła mu pomóc i wsadzili go do kolejnego wezwanego na miejsce radiowozu. Tyle materiały Zbigniewa Stonogi.

Co na to policja? Rzecznik Prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie mł. insp. Sebastian Gleń w odpowiedzi przysłał do redakcji "Sądeczanina" oświadczenie, w którym pierwsze sprostowanie dotyczy wieku zmarłego, który miał 32 a nie 30 lat.

- Niestety, pan Zbigniew Stonoga nie poprosił policji o zajęcie stanowiska w tej sprawie; jest w sposób oczywisty nieobiektywny i nierzetelny.  Dla niego zapewne liczy się tylko sensacja i polubienia jego strony na Facebooku. Przede wszystkim pomija fakt, że mężczyzna zmarł kilka dni po policyjnej interwencji. To zwykła manipulacja. W takich sprawach należy poczekać na wyniki sekcji zwłok. Nie ma teraz podstaw by sądzić że interwencja policji ma związek z tą śmiercią - twierdzi kategorycznie Gleń.

Zobacz też: Wypadek w Krynicy: motocyklista w stanie krytycznym, w akcji śmigłowiec LPR

- 32-letni mieszkaniec Piwnicznej Zdroju został zatrzymany w ubiegłą niedzielę, 26 kwietnia. Zgłoszenie dotyczyło awantury, którą mężczyzna urządził w jednym z lokalnych sklepów. 32-latek zachowywał się bardzo agresywnie, znieważał i wyzywał policjantów, a później, podczas przejazdu do izby wytrzeźwień, demolował wnętrze radiowozu między innymi kopiąc elementy wyposażenia i uderzając głową w szybę i podłoże.

- Autoagresja i jego zachowanie budziły obawy co do jego stanu psychofizycznego, dlatego funkcjonariusze zatrzymali się po drodze - to była droga krajowa na trasie konwoju, nie wjeżdżali do żadnego „lasu”- i wezwali inny patrol, z osobnym przedziałem dla osoby zatrzymanej oraz pogotowie ratunkowe. Cały czas musieli stosować siłę fizyczną wobec zatrzymanego.

Ostatecznie mężczyznę przejęła załoga karetki pogotowia - ta przerwa w konwoju trwała kilkanaście minut - i zawiozła go na badania do szpitala. 32-latek przeszedł szereg badań (m.in. badanie tomografem), jednak nie stwierdzono przeciwwskazań do jego zatrzymania i osadzenia. W organizmie miał blisko 2,5 promila alkoholu. Mężczyzna został osadzony w pomieszczeniu dla  zatrzymanych w sądeckiej komendzie - informuje rzecznik.

Z informacji rzecznika wynika też, że następnego dnia zatrzymany został przewieziony do Prokuratury Rejonowej w Muszynie. Prokurator zastosował wobec niego dozór policyjny i zwolnił go  do domu. - Tego samego wieczorem funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie, by udzielić asysty pogotowiu ratunkowemu, ponieważ 32-latek, jak wynikało ze zgłoszenia, groził samobójstwem. W efekcie mężczyzna został przewieziony przez załogę pogotowia na konsultację lekarską – relacjonuje mł. insp. Gleń podkreślając, że śmierć 32-latka stwierdzono dopiero nazajutrz, czyli już po drugiej interwencji policji.

-(…) Mężczyzna zmarł w czwartek 30 kwietnia, we własnym domu. Został znaleziony przez rodzinę w swoim pokoju. Na miejscu wykonano wszystkie czynności procesowe. Prokurator zarządził sekcję zwłok, celem ustalenia przyczyn jego śmierci. Do poznania jej wyników proszę o powstrzymanie się od oceny i komentarzy. Potencjalnych przyczyn może być  wiele na przykład samobójstwo, czy nadmiar alkoholu - obok ciała znaleziono 2 butelki po wódce – podsumowuje przedstawiciel policji.

Okazuje się też, że w rozmowie z innymi osobami, które znały zmarłego, wyłania się trochę inna historia. Dowiedzieliśmy się, że chłopak od dłuższego czasu miał się znęcać fizycznie i psychicznie nad swoją partnerką. Przed blokiem siostry, do której kobieta uciekła przed oprawcą, groził na zmianę, że skrzywdzi ją, albo siebie. Do incydentów dochodziło zawsze, gdy był pod wpływem alkoholu. Efekt? Dozór policyjny i niebieska karta, a 21 maja miała się przeciw 32-latkowi odbyć kolejna rozprawa. Takich informacji udzieliła nam siostra partnerki zmarłego. Jednocześnie nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie zgon 32-latka nastąpił w wyniku zadławienia się wymiocinami. 

ES [email protected] Fot.: ilustracyjne prt sc







Dziękujemy za przesłanie błędu