Na stoku w Krynicy zginął sądecki przedsiębiorca. Wspominają go przyjaciele
Na stoku zamontowane są kamery. Jedna znajduje się na dolnej stacji, a druga na górnej. Do wypadku doszło na środku stoku, niewykluczone więc, że któraś z kamer uchwyciła ten moment. Z pewnością dla śledczych byłby to bardzo ważny dowód w ustalaniu przyczyn i okoliczności tej tragedii.
Jak poinformował redakcję "Sądeczanina" szef Prokuratury Rejonowej w Muszynie Rafał Gruszka, śledczy zabezpieczyli monitoring. W najbliższych dniach zostanie przeprowadzona sekcja zwłok zmarłego mężczyzny. Ponadto policjanci przebadali 24-latka na obecność alkoholu, ale okazało się, że w chwili wypadku był trzeźwy. Została mu pobrana również krew do badań na obecność środków odurzających.
- Do wypadku doszło rano po godzinie dziewiątej. Ruch narciarski na stoku nie był duży, dopiero się zaczynał – powiedział nam Michał Słaboń, naczelnik Grupy Krynickiej GOPR. Jak udało nam się dowiedzieć, obaj narciarze byli odpowiednio wyposażeni do jazdy na nartach, obaj mieli założone kaski.
- W ostatnich dniach na stokach było bardzo dużo wypadków, nawet kilkanaście dziennie. Przeważnie dochodziło do stłuczeń, skręceń, a czasem nawet złamań. Niebezpiecznie jest szczególnie w godzinach popołudniowych, gdy śnieg robi się mokry - przestrzega Michał Słaboń, naczelnik Grupy Krynickiej GOPR.
Podobnie jak na drogach, tak i na stokach obowiązują pewne zasady - tzw. kodeks narciarza, który w całości publikujemy poniżej.
([email protected] Fot. Facebook, Grupa Krynicka GOPR, Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN)