Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
19/07/2021 - 10:45

Moni, nie tak miało być! Wypijemy planowaną kawę, kiedyś na pewno

Moni! Nie godzę się z tym. Nie tak miało być. Miałaś jeszcze tyle do zrobienia. Tyle planów, niezrealizowanych marzeń, pomysłów na świetne dziennikarskie teksty, trafiające w czuły punkt felietony… Już nie w tej doczesności.

Monika Kowalczyk (urodzona w 1974 roku), moja koleżanka i przełożona - redaktor naczelna w sądeckich redakcjach portalu „Sądeczanin” i „Gazecie Krakowskiej” odeszła po długiej i ciężkiej chorobie. Pożegnałaś się z Nami za wcześnie. Nie tak miało być…Nigdy z tym się nie pogodzę. Naprawdę trudno mi zebrać myśli. Smutny dzień sądeckich mediów. Nie żyje Monika Kowalczyk

Monika była (choć to słowo z trudem wystukałam na klawiaturze komputera i zapewne nigdy nie wryje mi się w pamięć), świetnym dziennikarzem, jednym z najlepszych.

Przez ponad dwadzieścia lat, informacje, które wyszły spod Jej pióra, zamieszczane w różnych sądeckich mediach były wzorem rzetelnego, zaangażowanego dziennikarstwa. Pisane piękną polszczyzną, do perfekcji dopracowane.

„My piszemy dla ludzi” - te słowa dźwięczą w uszach niejednego stawiającego pierwsze kroki pod Jej kierunkiem młodego dziennikarza, który poznawał tajniki tego zawodu. Człowiek i jego problemy były dla Niej najważniejsze. Priorytetem było zawsze to, jak innym można pomóc.

Z wykształcenia była historykiem sztuki, ale zawodową drogę związała z dziennikarstwem, bo ten zawód sobie wymarzyła i pokochała. Zaczynała w sądeckim „Radio Echo”, jako reporter. Potem przeszła wszystkie szczeble kariery zawodowej, aż do redaktora naczelnego. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”, „Dzienniku Polskim”, w „Sądeczaninie” (jako redaktor naczelny) i „Dobrym Tygodniku Sądeckim”. Czytaj też Monika Kowalczyk była prawdziwą wojowniczką. Ze śmiercią walczyła do końca 

Każdej z wymienionych redakcji podarowała swój talent. Z jej tekstów biła wrażliwość, skromna mądrość. Umiała nazywać rzeczy i zjawiska po imieniu. Odważnie i celnie. Taka była Monika. Bezkompromisowa. Zaangażowana w dziennikarską pracę od świtu do nocy, godzinami przed klawiaturą komputera.

Od kilku lat zmagała się z chorobą nowotworową, ale starała się nie pokazywać tego po sobie. Umiała, mimo wszystko cieszyć się życiem. Nie znam żadnej innej osoby, która miałaby w sobie, w obliczu tak trudnej toczonej walki, taki hart ducha, taką wolę walki o powrót do zdrowia. Mocno trzymałam za Ciebie kciuki. Wyrzucam sobie – może za słabo.

Nie udało się. Monia! Nie tak miało być. W ostatnim e-mailu, który kilka tygodni temu otrzymałam od Ciebie napisałaś – „Może wkrótce umówimy się na kawę. Jeśli siły pozwolą”. Nie dane było spotkać się na kawie. Nie w tej doczesności, ale trzymam Cię za słowo. Do zobaczenia. Na pewno kiedyś – po tej drugiej stronie…

Pogrzeb Moniki Kowalczyk odbędzie się w czwartek, 22 lipca, o godz. 14 w Trzetrzewinie. O 13. 30 zostanie odmówiony różaniec w intencji Zmarłej.

(Iga Michalec) [email protected], fot. Piotr Droździk.







Dziękujemy za przesłanie błędu