Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
05/02/2023 - 17:00

Miało powstać na Sądecczyźnie. Ale marszałek Kozłowski nam to zabrał

W Ludźmierzu pod Nowym Targiem śnieg pada wielkimi płatami, ale na budowie praca trwa. Podupadła, wielka siedziba Związku Podhalan jest rozbudowywana. Pieniądze na ten remont zostały zabrane Sądeczyźnie. Miały zostać zainwestowane pod Nowym Sączem. W Dąbrowie. Tam, gdzie teraz tylko wiatr hula wśród drzew i nanosi nowe kopce białego puchu.

Co właściwie powstaje w Ludźmierzu pod Nowym Targiem? Tablica przed ogromnym placem budowy głosi, że to to "rozbudowa, remont i przebudowa Domu Podhalańskiego". Nie znajdziemy tu ani słowa, że w tej podhalańskiej wsi, znanej dotąd jedynie z maryjnego sanktuarium, tak naprawdę powstaje siedziba Instytutu Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich. Bo właśnie w to przedsięwzięcie marszałek Małopolski zapowiedział wpompowanie lekką ręką 28 milionów złotych. Kosztem Nowego Sącza.

Dlaczego kosztem Nowego Sącza? Bo stolica regionu znów została oszukana. Ograbiona z tego, co tu wymyślono. Instytucja, nazwana w końcu Instytutem Niematerialnego Dziedzictwa Ludów Karpackich, jest bowiem pomysłem Antoniego Malczaka, który latami kierował nowosądeckim MCK Sokół. Kierował, aż w urzędzie marszałkowskim nastały rządy Witolda Kozłowskiego. Kozłowski Malczaka odwołał, a jego ideę wykoślawił.

Zamiast pozwolić na dokończenie inwestycji pod Nowym Sączem, marszałek zdecydował bowiem o wyprowadzeniu jej na Podhale. Ku zdumieniu wszystkich, za sprawą Kozłowskiego  Związek Podhalan na 25 lat wydzierżawił „Sokołowi” swą siedzibę  w Ludźmierzu. A należący do wojewódzkiego samorządu "Sokół" wpakował w jej przebudowę, jak pierwotnie oszacowano, 28 milionów złotych. Jaki rachunek - w dobie inflacji - ostatecznie wystawi wykonawca, tego nie wiemy, bo urząd marszałkowski jak dotąd nie odpowiedział nam na to pytanie.


Dlaczego interesujemy się tą sprawą? Bo to kolejny, po „sądeczance”, faul na Sądecczyźnie. Zamiast wykorzystać intelektualny potencjał Nowego Sącza, siedziby nie tylko „Sokoła”, ale doskonałych szkół i dwóch uczelni, wyprowadza się siedzibę tak ważnej instytucji pod Nowy Targ. Dlaczego? Po co? To wie chyba tylko marszałek z Sądecczyzny.

A szkoda, bo to mogła być dla Nowego Sącza wielka szansa. - To niezwykle ważna inicjatywa - tłumaczył jeszcze w 2017 roku Leszek Zegzda, ówczesny członek zarządu Województwa Małopolskiego. - Utworzenie Ośrodka Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego ewidentnie wzmocni pozycję  Nowego Sącza na mapie nie tylko Małopolski, ale i całej Polski. Podobnej instytucji w naszym kraju po prostu nie ma. 

- W naszych planach powstania Ośrodka w Dąbrowie było wzmocnienie instytucjonalne Sądecczyzny - dodaje Leszek Zegzda. - Widzieliśmy w tym budowę kolejnej instytucji dla Nowego Sącza, a niemal wszyscy politolodzy, socjolodzy, jak choćby profesor Rafał Matyja, mówił, że o miejscu decydują instytucje; najbardziej te, które promieniują daleko. Jeśli instytucje się zamyka, cały region słabnie. Widzieliśmy co się działo, gdy Nowy Sącz stracił rolę miasta wojewódzkiego, jak trudno było później wyhamować regres miasta i regionu.

- Nie chcę osądzać władz wojewódzkich, bo sam w nich byłem, wiem jaki jest proces podejmowania decyzji. Ale na pewno to bardzo poważźny błąd kierownctwa 'Sokoła". I choć nie akceptuję tego,  rozumiem - Piotr Gąsienica (wicedyrektor "Sokoła" - przyp. red.) nie jest z Nowego Sącza, jest wiceprezesem Związku Podhalan, tam są jego korzenie, więc zadbał o to, o co my powinniśmy zadbać u siebie, bo to był nasz pomysł, który został podkradziony - wszystko tu wymyśliliśmy - mówił też Leszek Zegzda w naszej rozmowie o dziwnych poczynaniach urzędu marszałkowskiego.

- Mało tego, przeprowadziliśmy całą procedurę przekazania budynku szpitala w Dąbrowie, zaangażowanych było w to mnóstwo ludzi. I nagle, ni z tego, ni z owego, całe to dziedzictwo poszło do jakiegoś budynku, który nawet nie jest własnością 'Sokoła". Nie mam nic do Związku Podhalan, bardzo ich cenię i szanuję, ale to nie jest nasz budynek - ostrzega Zegzda.

Czy los Instytutu podzieli jednostka wojskowa, która miała powrócić na Sądecczyznę? Coraz głośniej mówi się, że "podhalańczycy" trafią do Przemyśla lub Krosna, a Nowy Sącz zostanie tylko z obietnicami... ([email protected])







Dziękujemy za przesłanie błędu