Maszkowice: Z powodu Romów zablokują drogę? Konflikt nabrzmiewa
- Dajemy miesiąc urzędnikom i politykom na rozwiązanie problemu romskiego, potem zablokujemy drogę wojewódzką - zapowiada wzburzony sołtys Maszkowic Jacek Ząbek.
– Mieszkańcy proszą mnie o pomoc, ktoś nawet grozi samospaleniem, a ja jestem bezradny. Wszyscy odpowiedzialni za to, co się teraz we wsi dzieje, nas olewają – dodaje.
Sołtys Maszkowic (znajduje się tam jedna z największych osad romskich w Małopolsce. Mieszka w niej, w prymitywnych warunkach, jak się szacuje, ponad 200 Romów w różym wieku), Jacek Ząbek - jak sam podkreśla, drugi sołtys Małopolski w plebiscycie z 2012 roku - nie chce już dłużej czekać na kluczowe decyzje, które miałyby rozwiązać konflikt polsko- romski w Maszkowicach.
O sprawie pisaliśmy na początku lutego:
Grożą samosądami i apelują do rządu: „trzeba Romów rozdzielić i wysiedlić"
- Myślałem, że po tym, jak opiszecie co my przeżywamy, coś się zmieni i urzędnicy wreszcie wezmą się do roboty. Nic z tego. Zero reakcji, a jeśli my interweniujemy w Sanepidzie, Inspektoracie Ochrony Środowiska, czy nawet u rzecznika praw obywatelskich, to czujemy się olewani a nawet traktowani opryskliwie, jakby to w nas był problem – opowiada wzburzony sołtys Ząbek, który nie przebiera w słowach.
Do naszej redakcji przyniósł cały stos wypchanych papierami i zdjęciami teczek. – Dokumentujemy wszystko, co się w romskiej osadzie dzieje, a nie dzieje się dobrze. Od czasu, kiedy część z nich (Romów - przyp. red.) porobiła sobie prawa jazdy, to ściągają złom, palą jakieś części i opony, a dym z tych ognisk nie pozwala normalnie żyć ani nam, ani im. Romskie dzieci też to przecież wdychają. Ich wójt zmarł nawet na raka. Kradną drzewo z lasu, nie chcą się integrować, rozrabiają, a potem mieszkańcy przychodzą do mnie zrozpaczeni i proszą, żebym coś z tym zrobił. Niektórzy nawet mówią, że się podpalą w geście rozpaczy. i ja komuś takiemu wierzę. Ale co ja mogę, jak nawet wójt Łącka jest bezsilny? Milion złotych władowano w jakieś bezsensowne unijne programy wsparcia, a ja siępytam ile z tych romskich kobiet nimi objętych teraz pracuje? To my tu jesteśmy dyskryminowaną mniejszością – przekonuje Ząbek.
Sołtys Maszkowic największy żal ma do polityków i urzędników, przede wszystkim tych ze szczebla wojewódzkiego. – Organizowano w ubiegłym roku spotkanie, ale nic z nich nie wynikło. Jestem traktowany jak natręt. Pan poseł Marian Cycoń zasiada w sejmowej komisji ds. mniejszości narodowych, byłem też u posła Andrzeja Czerwińskiego i nic to nie dało. Nie mam już siły. Daję wszystkim odpowiedzialnym za taki stan rzeczy urzędnikom i politykom miesiąc, a potem już nie wiem, czy dam radę zapanować nad wzburzonymi mieszkańcami. Niech tu do nas przyjadą i pomieszkają, zobaczą sami, jakie mamy sąsiedztwo – mówi.
W Maszkowicach grożą, że jeśli w ciągu najbliższego miesiąca apele mieszkańców nadal będą ignorowane, to na początek zablokują w proteście drogę wojewódzką do Nowego Targu. – Potem może być naprawdę źle, ktoś grozi, że się obleje benzyną i podpali, ktoś inny mówi o samosądach i co ja mam począć – załamuje ręce sołtys.
- Oni mają swoją kulturę, swój język, nikt nie ma zamiaru im tego zabraniać, czy niszczyć. Nikt nie chce ich wyganiać. Musimy jednak żyć razem, w społeczeństwie, a tak, jak jest teraz – to się nie da.
Co na to sądeccy politycy?
- To bardzo skomplikowana sprawa, której nie da się rozwiązać jednym aktem – mówi poseł Andrzej Czerwiński. – Obiecałem, że sprawą się zajmiemy i tak będzie. Trzeba opracować długofalowy plan, ustalić warunki, które będą musiały spełnić obydwie strony konfliktu - wszyscy mieszkańcy, również Romowie. Inaczej nic z tego nie będzie - podkreśla parlamentarzysta i zaznacza, że rozmawiał o tym problemie z wójtem Łącka, z szefem sejmowej komisji do spraw mniejszości narodowych i z innym sadeckim posłem Platformy Obywatelskiej Marianem Cyconiem, który jest członkiem tej komisji.
– Zgodnie z tym, co ustaliliśmy - tłumaczy Czerwiński - zorganizowane zostanie spotkanie, na którym omówiony zostanie ten problem, rozważone wszystkie propozycje. Jesteśmy jeszcze przed wyborem terminu.
- Zdaje sobie sprawę, że sytuacja jest tam bardzo napięta. Do takich rzeczy jednak nie może dojść – mówi Andrzej Czerwiński o groźbach protestów. - Każda ze stron musi być gotowa do przyjęcia pewnych kompromisów. Rozwiązanie jest trudne, potrzeba do tego dużo cierpliwości i mądrości. Strona społeczności, z sołtysem na czele, jest tego świadoma i to budzi duże nadzieje - komentuje lider sądeckiej PO.
Bogumił Storch
Inez Dunikowska - Krupa
Fot: arch., BOS
O sprawie pisaliśmy na początku lutego:
Grożą samosądami i apelują do rządu: „trzeba Romów rozdzielić i wysiedlić"
- Myślałem, że po tym, jak opiszecie co my przeżywamy, coś się zmieni i urzędnicy wreszcie wezmą się do roboty. Nic z tego. Zero reakcji, a jeśli my interweniujemy w Sanepidzie, Inspektoracie Ochrony Środowiska, czy nawet u rzecznika praw obywatelskich, to czujemy się olewani a nawet traktowani opryskliwie, jakby to w nas był problem – opowiada wzburzony sołtys Ząbek, który nie przebiera w słowach.
Do naszej redakcji przyniósł cały stos wypchanych papierami i zdjęciami teczek. – Dokumentujemy wszystko, co się w romskiej osadzie dzieje, a nie dzieje się dobrze. Od czasu, kiedy część z nich (Romów - przyp. red.) porobiła sobie prawa jazdy, to ściągają złom, palą jakieś części i opony, a dym z tych ognisk nie pozwala normalnie żyć ani nam, ani im. Romskie dzieci też to przecież wdychają. Ich wójt zmarł nawet na raka. Kradną drzewo z lasu, nie chcą się integrować, rozrabiają, a potem mieszkańcy przychodzą do mnie zrozpaczeni i proszą, żebym coś z tym zrobił. Niektórzy nawet mówią, że się podpalą w geście rozpaczy. i ja komuś takiemu wierzę. Ale co ja mogę, jak nawet wójt Łącka jest bezsilny? Milion złotych władowano w jakieś bezsensowne unijne programy wsparcia, a ja siępytam ile z tych romskich kobiet nimi objętych teraz pracuje? To my tu jesteśmy dyskryminowaną mniejszością – przekonuje Ząbek.
Sołtys Maszkowic największy żal ma do polityków i urzędników, przede wszystkim tych ze szczebla wojewódzkiego. – Organizowano w ubiegłym roku spotkanie, ale nic z nich nie wynikło. Jestem traktowany jak natręt. Pan poseł Marian Cycoń zasiada w sejmowej komisji ds. mniejszości narodowych, byłem też u posła Andrzeja Czerwińskiego i nic to nie dało. Nie mam już siły. Daję wszystkim odpowiedzialnym za taki stan rzeczy urzędnikom i politykom miesiąc, a potem już nie wiem, czy dam radę zapanować nad wzburzonymi mieszkańcami. Niech tu do nas przyjadą i pomieszkają, zobaczą sami, jakie mamy sąsiedztwo – mówi.
W Maszkowicach grożą, że jeśli w ciągu najbliższego miesiąca apele mieszkańców nadal będą ignorowane, to na początek zablokują w proteście drogę wojewódzką do Nowego Targu. – Potem może być naprawdę źle, ktoś grozi, że się obleje benzyną i podpali, ktoś inny mówi o samosądach i co ja mam począć – załamuje ręce sołtys.
- Oni mają swoją kulturę, swój język, nikt nie ma zamiaru im tego zabraniać, czy niszczyć. Nikt nie chce ich wyganiać. Musimy jednak żyć razem, w społeczeństwie, a tak, jak jest teraz – to się nie da.
Co na to sądeccy politycy?
- To bardzo skomplikowana sprawa, której nie da się rozwiązać jednym aktem – mówi poseł Andrzej Czerwiński. – Obiecałem, że sprawą się zajmiemy i tak będzie. Trzeba opracować długofalowy plan, ustalić warunki, które będą musiały spełnić obydwie strony konfliktu - wszyscy mieszkańcy, również Romowie. Inaczej nic z tego nie będzie - podkreśla parlamentarzysta i zaznacza, że rozmawiał o tym problemie z wójtem Łącka, z szefem sejmowej komisji do spraw mniejszości narodowych i z innym sadeckim posłem Platformy Obywatelskiej Marianem Cyconiem, który jest członkiem tej komisji.
– Zgodnie z tym, co ustaliliśmy - tłumaczy Czerwiński - zorganizowane zostanie spotkanie, na którym omówiony zostanie ten problem, rozważone wszystkie propozycje. Jesteśmy jeszcze przed wyborem terminu.
- Zdaje sobie sprawę, że sytuacja jest tam bardzo napięta. Do takich rzeczy jednak nie może dojść – mówi Andrzej Czerwiński o groźbach protestów. - Każda ze stron musi być gotowa do przyjęcia pewnych kompromisów. Rozwiązanie jest trudne, potrzeba do tego dużo cierpliwości i mądrości. Strona społeczności, z sołtysem na czele, jest tego świadoma i to budzi duże nadzieje - komentuje lider sądeckiej PO.
Bogumił Storch
Inez Dunikowska - Krupa
Fot: arch., BOS