Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
31/08/2014 - 16:23

Maszkowice: Cyganie napadli na orszak weselny. Pobili ojca pana młodego, potargali suknię pani młodej!

W sobotę, ok. godz. 16.30, przejeżdżający przez Maszkowice, z Jazowska w kierunku Łącka, drogą wojewódzką orszak weselny zaatakowali Romowie z pobliskiej osady. Do zatrzymania kolumny weselnej Cyganie użyli m.in. dziecka, które położyło się na jezdni. Romowie domagali się wódki i placków weselnych, a skończyło się na biciu, pluciu, wyzwiskach, ciskaniu kamieniami i kopaniu samochodów gości weselnych.
To nie była tradycyjna brama weselna, jakie się nowożeńcom stawia na Sądecczyźnie. Nerwowa dyskusja z Romami szybko zamieniła się w szarpaninę. Z osady nadbiegło kilkudziesięciu Cyganów, w tym kobiety i dzieci. Pobity został m.in. ojciec pana młodego, młodzi też oberwali.

Zaalarmowano policję, wzywano pomoc. Na miejsce zdarzenia najszybciej przybyła czwórka postawnych ochroniarzy z agencji VIP w Łącku.

Przy użyciu gazu łzawiącego i paralizatorów spacyfikowali najbardziej agresywnych Romów. Gdy było już po wszystkim, nadjechało dwóch policjantów ze Starego Sącza.

W trakcie zajścia, które wg świadków trwało ok. 10 minut, na drodze wojewódzkiej utworzył się wielokilometrowy korek z obu stron. Kierowcy z tyłu trąbili, bo nie wiedzieli, że w środku trwa regularna bitwa gości weselnych z Romami.

**

Wśród gości weselnych był wysoki urzędnik Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu (nazwisko do wiadomości redakcji). Oto jego relacja:

- Państwo młodzi pojechali przodem, ja jechałem w kolumnie za samochodem gospodarza wesela. Na poboczu drogi siedział na plastikowym krzesełku dorosły Cygan w otoczeniu dzieci. Gdy przejeżdżaliśmy - wybiegł na środek drogi i zatrzymał samochód ojca pana młodego, a dziecko romskie położyło się na jezdni pod kołami samochodu, tak, że nie można było ruszyć do przodu. Cygan napierał się wódki. Gospodarz dałby mu flaszkę, ale ten chciał, żeby otworzył bagażnik, a w bagażniku były prezenty ślubne. Wywiązała się sprzeczka, w pewnym momencie gwizd i kto żyw ruszył z osady. Była ich ze setka, w tym kobiety, dzieci. Doskoczyli do nas. Zaczęli kopać samochody, pluć, wyzywać, moje auto też uszkodzili. Z naszej strony wybiegło paru młodszych mężczyzn i próbowało ich uspokoić, ale kto się będzie bił z Cyganami, wszyscy w garniturach, pod krawatem…
Zaczęliśmy dzwonić na policję, ja też zadzwoniłem. Uratowali nas ochroniarze z Łącka, bo doszłoby do masakry. To była dzicz, im już nie chodziło o wódkę, tylko żeby się na nas wyżyć. Brakuje mi słów, ja takiej agresji w życiu nie widziałem. Policjanci przyjechali po pół godziny, to im powiedziałem, że mogą sobie wracać, bo są już niepotrzebni. Mam w nosie
(nasz rozmówca użył mocniejszego słowa - red.) taką policję, która nas nie broni...

Co ciekawe, nasz rozmówca niedawno brał udział w naradzie poświeconej problemom społeczności romskiej w powiecie nowosądeckim. Najwięcej dyskutowano o Maszkowicach. Mówi, że po sobotnim zdarzeniu, oczy mu się szeroko otworzyły i tak dalej być nie może...

- Oni by nas pozabijali, gdyby mogli – uważa.

A jaki się udało przyjęcie weselne w Kamienicy? – pytamy.

- A jak się mogło udać, skoro gospodarz wesela pobity, pan młody opuchnięty, pani młoda w potarganej sukience, bo młodzi niepotrzebnie się wrócili, jak zobaczyli co się dzieje z tyłu i do nich Cyganie też doskoczyli. Dziewczyna płakała na swoim weselu: „Mam dosyć wszystkiego, a tak się cieszyłam…”.

Nasz rozmówca zamierza w poniedziałek złożyć na policji oficjalne zawiadomienie o zdarzeniu. Nie on jeden. Jest film z atakiem Romów na orszak weselny, nagrany telefonem komórkowym . Wszyscy żałują, że kamerzysta pojechał wcześniej do domu weselnego, bo byłoby profesjonalne nagranie.

**
Relacja młodej dziewczyny, uczestniczki feralnego wesela (nazwisko do wiadomości redakcji):

- Jak to na weselu, jechaliśmy za parą młodych z kościoła do domu weselnego. W Maszkowicach stary Cygan siedział na środku drogi na krzesełku. Zatrzymał samochód rodziców pani młodej. Domagał się alkoholu, placków, papierosów. Gospodarz nie chciał otworzyć bagażnika. Bał się, bo tam co tydzień zdarzają się takie ekscesy. W zeszłym tygodniu, na innym weselu, otworzono bagażnik i Cyganie rozkradli wszystko, co było w środku. Zaczęła się szarpanina przy bagażniku i w pewnym momencie nadbiegła reszta Cyganów. Było ich mnóstwo, kobiety, dzieci. Zaczęli do nas doskakiwać, szarpać, bić, pluć, ciskali kamieniami, wyzywali od najgorszych. Dzwoniliśmy na policję – zero reakcji! Policja przyjechała po pół godziny, kiedy byliśmy już daleko od Maszkowic. Dzwonili do nas z pretensjami, dlaczego nie ma nas na miejscu zdarzenia. A na co mieliśmy czekać, żeby nas pozabijali?! Tam było 30 Cyganów na jeden samochód…
Początek wesela był smutny, bo wszyscy napuchnięci, posiniaczeni, prawie każdy oberwał, młodzi też, ale potem zabawa się rozkręciła. Najbardziej mi żal pani młodej…


**
- Nic wielkiego się nie zdarzyło, ludzie przesadzają, robią wielką aferę z niczego. Najlepszy dowód, że nikt dotąd nie złożył oficjalnego zawiadomienia o tym incydencie – stwierdził dziś przed południem oficer dyżurny Komisariatu Policji w Starym Sączu, który przyznał się, że brał udział w sobotniej interwencji w Maszkowicach.

Rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu, mł. asp. Iwona Grzebyk-Dulak poinformowała nas po południu, że musi zebrać komplet materiałów na temat sobotniego zdarzenia w Maszkowicach i oficjalnego komunikatu Policji należy się spodziewać w poniedziałek.

(HSZ)
Fot. Uczestnik wesela









Dziękujemy za przesłanie błędu