Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
24/06/2021 - 06:35

Małgorzata – prawie rok po COVID-19: choroba, potem strach

Małgorzata, moja koleżanka z pracy nie wspomina minionego lata raczej dobrze. Biorąc pod uwagę to, że przez prawie dwa tygodnie toczyła w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie w śpiączce walkę z zabójczym koronawirusem i ją wygrała należy uznać za …dar od Boga. W lipcu ubiegłego roku był taki czas, że balansowała na granicy życia i śmierci. Udało się. Pokonała koronawirusa. Na ile zmieniło to jej życie?

- Po pierwsze zachęcam wszystkich, którzy mają za sobą COVID-19, aby przeszli rehabilitację. To naprawdę pomaga. Rehabilitacja, jej intensywność, rodzaj ćwiczeń dobierane są do każdego pacjenta indywidualnie. Przede wszystkim są to ćwiczenia oddechowe, rozprężające płuca, poprawiające wydolność organizmu. Jest to też gimnastyka, ćwiczenia relaksująco-uspokajające, bieżnia, rowerek. Z tego co wiem coraz więcej ośrodków zdrowia prowadzi rehabilitację dla pacjentów po COVID-19. Warto się zainteresować i zapisać, nawet jeżeli trzeba poczekać na swoją kolejkę. Warto zapamiętać sobie te ćwiczenia i wykonywać je samemu w domu, na spacerze...

Czy po zakończeniu turnusu rehabilitacyjnego w Głuchołazach widziałaś różnicę w samopoczuciu? Chodzi mi o okres, kiedy trafiłaś do tego sanatorium i kiedy, po jego zakończeniu, wracałaś do domu do Nowego Sącza.

- Oczywiście i to zasadniczą. Trzy tygodnie rehabilitacji i różnica była odczuwalna. Czułam się dużo lepiej, poprawiła mi się wydolność oddechowa.

W grudniu ubiegłego roku, po kilkumiesięcznej przerwie wróciłaś do pracy. Co było dla Ciebie wtedy najtrudniejsze, odnalazłaś się w tej znanej ci zawodowej rzeczywistości?

- Wydaje mi się, że tak, odnalazłam się. Szczerze powiem, że trochę nie mogłam doczekać się powrotu do pracy, do takiej trochę normalności, do pobytu wśród ludzi, do obowiązków, które mobilizują i "stawiają człowieka do pionu" ... Co było dla mnie najtrudniejsze? Myślę, że obawa czy sobie poradzę, czy podołam i .... jednak strach przed ponownym zakażeniem się. 

Prawie rok temu balansowałaś na granicy życia i śmierci. To już prawie rok po twojej walce o życie. Jesteś tą samą Małgorzatą sprzed choroby, czy zauważasz jakieś zmiany w swoim życiu?

- Tą samą Małgośką, osobą otwartą do ludzi, kochającą zwierzęta, lubiącą pożartować.... Niestety, podobnie, jak w przypadku innych ozdrowieńców, zmagam się ze skutkami tej groźnej, nie zapominajmy w wielu przypadkach śmiertelnej choroby. 

Co masz na myśli?

- Kto mnie znał przed chorobą ten wiedział, że należałam do osób bardzo aktywnych, czerpiących z życia pełnymi garściami. Teraz – po chorobie moja aktywność, z uwagi na pocovidowe skutki infekcji – została znacznie ograniczona. Szybciej się męczę, częściej odpoczywam.

No właśnie u większości osób, które mają za sobą infekcję koronawirusową występują, niestety takie czy inne skutki uboczne tej choroby, czyli powikłania. Ty też je odczuwasz?

- Jak najbardziej. U mnie pojawiła się tzw. mleczna szyba. Doskonale było ją widać na zdjęciach tomograficznych moich płuc. Pojawiły się w nich też zwłóknienia. Bezpośrednio po infekcji utrzymywała się u mnie zadyszka, tak jakbym przebiegła spory dystans. Jeszcze teraz, od czasu do czasu wchodząc po schodach (szczególnie z zakupami) lub na jakąś górkę ona się pojawia. Mam jednak nadzieję, że z czasem ona nie będzie już tak odczuwalna, że przestanie mi dokuczać. Od pokonania choroby, jak zaznaczyłaś upłynął już prawie rok, więc powoli, również dzięki rehabilitacji moje płuca zaczynają się oczyszczać. Mleczna szyba widoczna jest jedynie w dolnej partii płuc. Zwłóknienia w płucach nadal są. Czy się cofną? Trudno w tej chwili powiedzieć.

Czy to jedyne powikłania, które u ciebie wystąpiły?

- W moim przypadku choroba głównie zaatakowała płuca. Pozostałe organy są raczej w porządku, choć czasami odczuwam taki dziwny niepokój i jakby kołatanie serca. Po respiratorze nadal mam wrażliwe gardło, a po długim leżeniu w szpitalu w śpiączce moje mięśnie nóg "nie wróciły do normy". Szczególnie bolesna jest prawa stopa i łydka. Najprawdopodobniej uszkodzony jest mięsień i w związku z tym chodzenie sprawia mi jeszcze pewną trudność. Pocowidową przypadłością, która na szczęście minęła, było wypadanie włosów.

Przed chorobą, jak zaznaczałaś byłaś osoba bardzo aktywną. A jak jest teraz?

- To, jakby niebo i ziemia. Człowiek nie ma tego dawnego powera. Jakby coś go ograniczało. Mam takie odczucie, jakby moje mięśnie były zupełnie inne, mniej elastyczne. Ogólnie brak jest takiej sprężystości w ruchach - wydaje mi się, że poruszam się jak robot zbudowany z metalowych części.... Takie odczucie mam nie tylko ja, ale wiele osób, które przeszły COVID-19, z którymi rozmawiałam.

Obecnie jesteś po kolejnej rehabilitacji - kilkutygodniowej w Oddziale Dziennej Rehabilitacji w Ośrodku Zdrowia w Brzeznej. Widzisz różnicę, jeśli chodzi o stan Twojego zdrowia, mając w pamięci to, jak się czułaś po wypisaniu Cię ze szpitala?

- Oczywiście. Tak jak już wspomniałam, każda rehabilitacja jest pomocna, każda rehabilitacja to taka cegiełka do odbudowy naszego dobrego samopoczucia, kondycji, zdrowia. W ośrodkach rehabilitacji są urządzenia, jest sprzęt, którego w domu nie mamy, jest kadra, która uczy nas jak i jakie ćwiczenia wykonywać.

Ale też poświęcasz sporo czasu na to, by się sama rehabilitować…

- Staram się. Polecam wszystkim osobom, które mają za sobą COVID-19 przede wszystkim ćwiczenia rozprężające płuca, ćwiczenia oddechowe i ćwiczenia relaksacyjne. Wykonuje je w domu i ... pewnie będę wykonywać do końca życia. Polecam też spacery, jazdę na rowerze. Róbmy tyle, ile możemy, na ile nasz organizm pozwala, pomalutku dodając bardziej wymagające czy trudniejsze ćwiczenia.

Jakbyś miała porównać swoje życie przed COVID-19 i po jego pokonaniu?

- Jest na pewno nieco inne, na pewno pod względem zdrowotnym Niekomfortowe. Uspokoję się wtedy, kiedy przyjdzie taka chwila, kiedy będę mogła zaczerpnąć pełną piersią powietrze. Na razie nie mam jeszcze takiego komfortu, ale może z czasem. To jednak stresuje. Stresuje mnie każda informacja, że ktoś jest zakażony albo ma podejrzenie tej choroby. Od razu zapala się mi czerwona lampka. Dlaczego? Bo były osoby, które powtórnie się zakaziły.

To, że balansowałaś w lipcu ubiegłego roku w szpitalu na granicy życia i śmierci i to, że nadal z nami jesteś nie wpłynęło w jakim stopniu na patrzenie przez Ciebie inaczej na życie?

- Dziękuje za to pytanie….

Całą rozmowę można przeczytać w czerwcowym numerze miesięcznika Sądeczanin.

[email protected], fot. Daniel Szlag.







Dziękujemy za przesłanie błędu