Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
25/08/2013 - 07:59

Ludowe rzemiosło uratowane przez Stary Sącz i...unijne dotacje

Do Starego Sącza zjechali miłośnicy rękodzieła z całej Polski a nawet z zagranicy. Wszystko z okazji Jarmarku Rzemiosła. Bednarze, wikliniarze, kowale i koronkarki zgodnie przyznają, że bez wsparcia samorządów i unijnych dotacji tradycja i pamięć o dawnych zawodach już dawno by zaginęły.
Turyści odwiedzający gród św. Kingi oraz mieszkańcy w czasie weekendu (24-25 sierpnia) mają wspaniałą okazję do niecodziennych zakupów, ale przede wszystkich do zapoznania się z lokalną tradycją. Do Starego Sącza zjechali rzemieślnicy i twórcy nie tylko z Polski, ale także i z zagranicy: Węgier, Słowacji. Około setki rzemieślników zajęło rozstawione na starosądeckim rynku kramy, które uginały się od lokalnych, małopolskich i nie tylko produktów oraz przysmaków.
Goście z kilkudziesięciu miejscowości prezentowali m.in.: szyte zabawki, anioły, ikony, ptaszki i koniki, biżuterię, tkaninę artystyczną, wyroby z drewna i ceramikę użytkową, broń średniowiecza, kwiaty z krepiny, ozdoby szydełkowe, haft krzyżykowy, wyroby z filcu, wikliny i drewna brzozowego, gorsety, serwety i biżuterię ze skóry, obrazy malowane na szkle, dekoracje z suszonych owoców i ziół, łyżkarstwo, metaloplastykę, serwety i obrusy haftowane, szydełkowe zabawki, torebki, odzież artystyczną z wełny, koronki klockowe, koronkę frywolitkową, gobeliny, fujarki, rzeźby sakralne, świece i figurki z wosku pszczelego.
Największą widownię gromadzili ci, którzy  „na żywo” zdradzali tajniki swojego rzemiosła. Umiejętnościami kowalskimi popisywali się Władysław Raczek i Wojciech Raczek z Pisarzowej. Wczoraj, w sobotę, spory tłumek zgromadził się też wokół bednarza. To Stanisław Duda z miejscowości Szerzyny (powiat tarnowski).
- Jestem bednarzem z legitymacją twórcy ludowego, jednym takim w Polsce – podkreśla z dumą. Przyznaje, że do tego fachu nie ciągnęło go od dziecka. - Skończyłem szkołę w innym kierunku, miałem pracować w fabryce w Dębicy, zrobiłem nawet maturę, ale bednarstwo to u nas rodzinna tradycja, dlatego ojciec w końcu nie wytrzymał i namówił mnie do tego fachu. Było to w sumie dość późno, bo zaczynałem w wieku 21 lat, wcześniej wcale mnie do tego nie ciągnęło. Pamiętam, że na początku sam sobie zrobiłem dziada, który służy mi do tej pory. Tak zwany dziad to ławka bednarska. W innych regionach nazywają ją też kobyłką. Jak to się u nas mówi siedzi dziad na dziadzie i dziada struga – śmieje się bednarz. Humor mu dopisuje, bo w ludowym stroju i przy swoim warsztacie, który rozstawił na starosądeckim rynku budzi spore zainteresowanie wśród gości imprezy. Jest jednak coś, co go trapi: - Nie mam niestety następców. Gdy chciałem syna nauczyć tego fachu to mi powiedział, że musiałby głupi być, żeby tak ciężko pracować. Fakt, to bardzo ciężka praca, mozolna, pracochłonna a rodzinę ciężko z tego utrzymać - ubolewa Duda.
Koszyki a nawet kołyski z wikliny wyplatał natomiast Kazimierz Stachurski z Pielgrzymki (Bieszczady). U niego też fach przechodzi z ojca na syna, a wikliniarstwo jest rodzinną tradycją.
- Takie na przykład koszyki na ziemniaki, na grzyby albo kołyski u mnie dawno temu kupowali biedni ludzie ze wsi. Teraz moda na takie wyroby nastała u bogaczy z miasta, którzy potrafią odszukać mnie w domu i coś zamówić. Zresztą u nas to cała wieś prawie pojechała za chlebem do miasta, a jeszcze więcej za granicę. Mimo tej mody to nieopłacalna robota, czasem wpadnie jakiś grosz z unijnych dopłat. Gdyby nie Stary Sącz i ten jarmark to już dawno bym dał sobie z tym spokój. Na szczęście tu dbają o to, by tradycja nie umarła razem ze starszym pokoleniem – mówi pan Kazimierz.
Panie bardziej były zainteresowane pracą koroniarek. Mieszkańcy Nowego Sącza z kolei mogli spotkać dobrze znanego w tym mieście pana Marka, zajmującego się płaskorzeźbą. Największy targ tradycyjnego rzemiosła, którego historia sięga ponoć czasów Zygmunta Augusta, w Starym Sączu co roku organizowany jest zawsze pod koniec sierpnia. Prezentacjom ludowego rzemiosła towarzyszą też występy zespołów folklorystycznych, obrzędy ludowe związane ze świętem plonów, występy zespołów folklorystycznych i oczywiście tradycyjne potrawy regionalne: chleb wiejski z łopaty, podpłomyki, domowy smalec, kiszone ogórki, marynowane grzyby i wiele innych. Sporym zainteresowaniem cieszyła się kulinarna oferta gości z Węgier, u których dodatkowo można było zaopatrzyć się w wyborne wino.
Przygotowano również bogatą część artystyczną. Na scenie występowali: Turnioki, Sądeczoki, Małe Podegrodzie, Mali Lipniczanie, Lipniczanie, Dolina Popradu, Jan Trebunia Tutka z zespołem Jazgot, Starosądeczanie, Kapela Kuligów, Dolina Dunajca, Górale Łąccy, Kapela Zachata, Góralsi oraz Kapela Ciupaga.
Imprezę organizuje Urząd Miejski w Starym Sączu ze środków Unii Europejskiej z Europejskiego Funduszu Rolnego Na Rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich w ramach działania 413 ”Wdrażanie lokalnych strategii rozwoju”, objętego PROW 2007–2013.

BOS
fot. BOS
 






Dziękujemy za przesłanie błędu