Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 17 kwietnia. Imieniny: Anicety, Klary, Rudolfina
21/08/2020 - 13:35

Skatowali biednego lisa, czy bestię, która uryzła dziecko. Jak wyglądało zajście?

Lis zaatakował i ugryzł dziecko - taka jest historia, opisana w komunikacie straży miejskiej. - Lis bronił się przed ludźmi, którzy znęcali się nad nim - twierdzi zaś czytelnik, który skontaktował się z redakcją "Sądeczanina". A potem rozmawialiśmy również z matką pogryzionej 12-latki. Przedstawiamy wszystkie te relacje.

Do zdarzenia doszło popołudniem, w środę 19 sierpnia. Dyżurny straży miejskiej otrzymał zgłoszenie, że na ulicy Paderewskiego w Nowym Sączu pokazał się lis. Osoba zgłaszająca twierdziła, że zwierzę jest bardzo agresywne i ugryzło dziecko. Funkcjonariuszom straży miejskiej udało się schwytać lisa, którego następnie przewieźli do weterynarza.

Jak się okazuje, to nie pierwsza taka sytuacja w tym roku. Strażnicy podjęli do tej pory w sumie 90 interwencji dotyczących dzikich zwierząt, 14 z nich dotyczyło lisów.

- Dzikie zwierzęta przebywające na terenie miasta mogą zachowywać się agresywnie, ponieważ nie przebywają w swoim naturalnym środowisku, mogą też być zarażone wścieklizną – przestrzegają strażnicy miejscy i apelują, aby nie podchodzić do napotkanych dzikich zwierząt, nie próbować ich karmić, wołać, ani zaganiać w otoczone miejsce. Zawsze należy zawiadomić odpowiednie służby.

Po publikacji artykułu skontaktował się z nami Czytelnik, który twierdzi, że ta historia wyglądała zupełnie inaczej. Według niego lis wcale nie był agresywny. Został zaatakowany przez kilka osób i broniąc się, jedynie podrapał agresywne dziecko. Strażnicy miejscy schwytali ledwo żywe zwierzę i przewieźli do weterynarza. Niestety, stan skatowanego przez "pokrzywdzonych" lisa był tak ciężki, że nie udało się go uratować i został uśpiony.

- Osoby, które znęcały się nad tym zwierzęciem powinny usłyszeć zarzuty prokuratorskie - mówi zdenerwowany Czytelnik.

- To wszystko nieprawda - mówi jednak matka 12-latki. - Wracałam z zakupów, widziałam to sama. Lis zachowywał się, jakby polował na moją córkę. Chociaż wszyscy krzyczeliśmy, próbowaliśmy go przegonić, koledzy zastawiali ją swoimi rowerami, lis biegł za nią, zębami szarpał za nogawki spodni, drapał, w końcu podskoczył i ugryzł ją w rękę. Nie dawał się odpędzić. Tak, został uderzony, przecież każdy by tak zrobił w takiej sytuacji. To była ostateczność, jesteśmy przecież normalnymi ludźmi, lubimy zwierzęta, ale tu chodziło o zdrowie naszej córki. Dziecko od wczoraj dostaje zresztą zastrzyki przeciw wściekliźnie.

Matka dziewczynki mówi, że o lisie, który regularnie pojawiał się wieczorem na dziecięcym placu zabaw, straż miejska była zawiadamiana już wiele razy. - Ale nikt nic z tym nie zrobił - dodaje z żalem kobieta. RG/TK ([email protected]) Fot. Ilustracyjna Pixabay







Dziękujemy za przesłanie błędu