Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
09/03/2014 - 00:52

Librantowa: Piłkarskie porachunki po piątkowym treningu?

W miniony piątek wieczorem, wychodzącego z treningu piłkarza A-klasowej Librantovi Librantowa poturbowali nieznani osobnicy. Poszkodowany zawodnik musiał skorzystać z pomocy lekarskiej (rozcięty łuk brwiowy, siniaki na ręce). Na miejsce przyjechała policja, a potem pogotowie ratunkowe.
Piłkarza zakończyli piątkowy trening ok. godz. 19, a następnie pojedynczo opuszczali boisko. Czekało na nich pięciu młodych mężczyzn, którzy przyjechali do Librantowej srebrnym Seatem. Nie mieli pokojowych zamiarów. 
- Zaatakowali jednego z naszych zawodników, któremu na pomoc ruszyli koledzy. Wtedy najbardziej agresywny napastnik uciekł, a nasze chłopaki przytrzymali resztę. Zabrali im kluczyki od Seata i zadzwonili na policję. W bagażniku samochodu znaleźli kije. Drugi grupa napastników czekała w samochodzie na dole, koło sklepu. To tam uciekł ten najbardziej agresywny napastnik, który uderzył naszego zawodnika – opowiada Eugeniusz Rosiek, prezes klubu. Nie był świadkiem zdarzenia. Jego przebieg zna z relacji piłkarzy. Z domowych pieleszy Rośka wyrwał telefon: „Naszych biją!”. Prezes natychmiast pobiegł pod stadion, bo mieszka w pobliżu i Librantovia Librantowa to jego życie. Nikt nie rozpoznał napastników. – To byli obcy ludzie, ktoś ich wynajął – uważa prezes.
Policja z grubsza potwierdza incydent.
„7 marca około godziny 20.00 patrol policji został skierowany przez oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu do miejscowości Librantowa, gdzie według zgłoszenia miało dojść do nieporozumienia między mężczyznami. Na miejscu okazało się, że w czasie sprzeczki jeden z mężczyzn został uderzony, w efekcie czego korzystał z pomocy medycznej. Trwają czynności mające na celu ustalenie dokładnego przebiegu i charakteru zdarzenia. Do tej pory nikt nie złożył zawiadomienia w tej sprawie” – informuje Aneta Izworska z Zespół ds. Komunikacji Społecznej KMP w Nowym Sączu.
**
Eugeniusz Rosiek nie ma wątpliwości, że piątkowe zajście to kolejna odsłona w wojnie o klub.
Rundę jesienną w sądeckiej A klasie piłkarze Librantovii Librantowa zakończyli na trzecim miejscu z dużymi szansami na awans do klasy okręgowej. W listopadzie, podczas walnego zebrania LKS doszło do „przewrotu pałacowego”, co zapoczątkowało kryzys w klubie. Dotychczasowego prezesa Józefa Wójcika zastąpił Eugeniusz Rosiek, dotąd wiceprezes. Nie wszystkim to się spodobało. Z klubu odeszli czołowi piłkarze, większość z nich mieszka w Nowym Sącza, którzy nie chcieli „grać dla Rośka”. Zarzucali nowemu prezesowi, że na plecach futbolistów chce jesienią tego roku dostać się do Rady Gminy Chełmiec. Buntownicy znaleźli sojusznika w osobie Kamila Zyzaka, ambitnego kierownika Wydziału Sportu i Rekreacji Urzędu Gminy Chełmiec. Zyzak wypowiedział klubowi umowę użyczenia boiska (3-miesięczne wypowiedzenie biegnie od 10 stycznia) i odmówił dotacji na działalność w br. Szef chełmieckiego sportu wystąpił też do OZPN o odebranie licencji Librantovii Librantowa i publicznie snuł plany o powołania nowego klubu, który przejąłby tradycję i dorobek punktowy w sądeckiej A-klasie Librantovii Librantowa.
Rosiek ze swoimi zwolennikami nie poddał się.
– Odbudowaliśmy drużynę w oparciu o zawodników, zamieszkałych wyłącznie w gminie Chełmiec. Mamy licencję i przygotowujemy się do występów w rundzie wiosennej. Naszym celem jest awans do okręgówki – zapowiada.
Seniorów trenuje Wacław Rosiek, który oprócz tego, że jest synem prezesa klubu, posiada papiery szkoleniowca piłki nożnej.
W ubiegłym tygodniu Eugeniusz Rosiek złożył wizytę wójtowi Bernardowi Stawiarskiemu. Prezes klubu długo opowiadał włodarzowi Chełmca o działalności LKS Librantovia Librantowa (oprócz seniorów działa prężna sekcja młodzieżowa) i chyba go przekonał. Stawiarski kazał odwołać się od decyzji o wypowiedzeniu umowy użyczenia boiska i obiecał pozytywnie rozpatrzyć nowe podanie o dotację dla klubu, co jest zapowiedzią ogromnych kłopotów Zyzaka, gdyż wójt Chełmca nie lubi być oszukiwany.
- Ja ten klub założyłem piętnaście lat temu, boisko zbudowaliśmy w czynie społecznym. Przez te wszystkie lata żebrałem u sponsorów, żeby seniorzy i trampkarze mogli grać i nie pozwolę zaprzepaścić naszego dorobku – mówi twardo Eugeniusz Rosiek, jeden z dwóch wielkich społeczników Librantowej. Tym drugim jest Jan Bieniek, przewodniczący Rady Gminy Chełmiec, z najdłuższym na Sądecczyźnie stażem samorządowym (pierwszy raz został radnym za wczesnego Gierka). Sęk w tym, że panowie się nie lubią. Ta wojna trwa już 30 lat, na czym wieś tylko korzysta, gdyż dwaj wielcy społecznicy rywalizują w dyscyplinie – Kto zrobił więcej dla Librantowej? Szala zwycięstwa przechyla się raz na stronę Rośka, to znów Bieniek jest górą. Jeśli chodzi o Librantovię Libratowa to pikanterii sprawie dodaje fakt, że liderem zbuntowanych piłkarzy, którzy odeszli z klubu, jest młody człowiek zatrudniony w piekarni należącej do… zięcia przewodniczącego RG.
- On wcześniej szkalował nas w Internecie – mówi Jan Rosiek.
Pierwszy mecz w rundzie wiosennej Librantovia Librantowa gra 30 marca z Zyndramem Łącko. Zapowiadają się wielkie, nie tylko sportowe emocje.

(HSZ)
fot. JEC, sportchelmiec.pl
Na  zdjęciu z prawej - Eugeniusz Rosiek








Dziękujemy za przesłanie błędu