Łącko: busiarze fundują tu ruletkę - nigdy nie wiesz czy i gdzie dojedziesz

Zamknięciem mostu heleńskiego i korkami w Nowym Sączu firma Darek BUS tłumaczy trzygodzinne opóźnienia swoich busów i fakt, że kierowcy zamiast dowieźć pasażerów ze Szczawnicy do Nowego Sącza wysadzają ich w Łącku. Twierdzą wprost – rozkład jazdy nie obowiązuje, a właściciel firmy z pretensjami każe nam się zgłosić do Urzędu Miasta w Nowym Sączu.

Jedna z kobiet stojących z nami na przystanku mieszka w Nowym Sączu a pracuje w Nowym Targu. Do momentu zamknięcia mostu heleńskiego wracała z pracy godzinę piętnaście minut z jedną przesiadką w Krościenku. Dziś powrót do domu zajmuje jej minimum trzy godziny, z dwoma przesiadkami. Wszyscy zgodnie podkreślają, że pracodawcy zaczynają tracić cierpliwość, domagają się odrabiania spóźnień bez oglądania się, ile pracownik jeszcze dodatkowo traci na podróże do i z pracy. Jak ktoś nie odrobi zaległości w pracy, to automatycznie traci część dochodów.

Skala problemu jest ogromna, dotyka nie tylko mieszkańców gminy Łącko, ale z wszystkich gmin na trasie ze Szczawnicy do Nowego Sącza i to zwłaszcza teraz, w sezonie letnim, gdy wielu z nich w pracuje w branży turystycznej.

Stoimy dalej. Co i rusz pojawia się jakiś bus Darek BUS – od jednego kierowcy słyszymy, że właśnie skończył pracę, od drugiego, że on już dziś na Nowy Sącz nie będzie jechał. – Paranoja jakaś – kwitujemy wszyscy zgodnie. Jedna z podróżnych traci cierpliwość i bierze od kolejnego kierowcy telefon do właściciela firmy. Dzwoni, tłumaczy sytuację i niczego się nie dowiaduje. Ani kiedy będzie kolejny bus na Nowy Sącza, ani czy w ogóle taki się pojawi.

Podróżni są już na dobre rozdrażnieni. Już na marginesie dodają, że wcześniej na trasie Nowy Sącz – Szczawnica jeździł też Lala Bus, ale został po prostu „wygryziony”. Lala Bus na przykład miał odjazd o 18.25, dosłownie o kilka minut wcześniej pojawiał się bus innej firmy i tak przejęli wszystkich pasażerów. Lala Bus zupełnie się stąd wycofał, a ci nas traktują tak, jak traktują – obrazują rozżaleni pasażerowie.

Po kolejnych kilkunastu minutach sama dzwonię do właściciela Darek BUS-a i z miejsca zastrzegam, że mam zamiar całe zamieszanie opisać. – Proszę zadzwonić do Urzędu Miasta w Nowym Sączu i zapytać dlaczego do Szczawnicy jeździ się trzy godziny.

Zobacz też: Łącko dołoży się do szynobusu do Nowego Sącza. A województwo da pół miliona

Gdy mówię, że pasażerowie chcą złożyć skargę do Urzędu Marszałkowskiego albo wojewody rozsierdzony przewoźnik ucina rozmowę krótko – po prostu się rozłącza. Oczywiście: czy i o której będzie jakiś jego bus na Nowy Sącz dowiedzieć mi się nie udało.

Chyba jednak dwa telefony – pasażerki i mój – jakiś skutek wywarły, bo nagle na przystanku pojawił się bus od Nowego Sącza. I choć na tabliczce informacyjnej jak byk było napisane: Szczawnica, kierowca zaprosił nad do środka, zawinął się na przystanku i zamiast do Szczawnicy ruszył na Nowy Sącz. Tego, czy jakiś autobus jechałby zgodnie z zapowiedzią po godz. 19. dowiedzieć już nam się nie udało.

Jeszcze na przystanku wszyscy, z którymi czekaliśmy twierdzą, że najlepszym rozwiązaniem dla nich byłoby teraz wydłużenie biegu autobusu MPK, który dojeżdża jedynie do Czarnego Potoku do dworca autobusowego w Łącku. – Na pewno miałby obłożenie byle w jakiś rozsądnych popołudniowych godzinach jeździł – deklarują.

Dzwonimy zatem do wójta gminy Łącko Jana Dziedziny. Ten z miejsca zastrzega, że już jakiś czas temu proponował, by autobusy MPK jeździły nie tylko do Czarnego Potoku, ale również przez Jazowsko do Łącka. Tyle, że propozycję storpedowali radni. Dziedzina nie ukrywa, że nasza publikacja będzie doskonałym argumentem do tego, by do dyskusji wrócić. – Na pewno tego tematu tak nie zostawię – gwarantuje samorządowiec.

W tej publikacji piszemy tylko jednej trasie i jednym przewoźniku, ale jeśli macie podobne doświadczenia również w innych gminach i z innymi firmami – czekamy na Wasze komentarze.

ES [email protected] Fot.: ilustracyjne sadeczanin.info