Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
21/10/2014 - 19:35

Kryniccy „goprowcy” spieszyli na ratunek w Bieszczady

Ośmiu ratowników Grupy Krynickiej GOPR znalazło się w gronie osób, uczestniczących w Bieszczadach w poszukiwaniach zaginionego 61-latka, podczas których niedźwiedź zaatakował „goprowców”. Wczoraj (20 października) mężczyzna został odnaleziony w okolicach Olszanicy (woj. podkarpackie). Niestety nie żył. Na jego ciele znaleziono ślady wskazujące na atak dzikiego zwierzęcia.
Zaginionego w Bieszczadach 61-latka szukało od soboty kilkadziesiąt osób m.in. ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR, Straż Leśna, Straż Pożarna. To właśnie w tym dniu dwóch „goprowców” jadących quadem zostało zaatakowanych przez niedźwiedzia. Ratownicy zdążyli wyskoczyć z pojazdu. Goprowcy nie ucierpieli, ale pojazd został uszkodzony. Niedźwiedź, który najprawdopodobniej został ranny, uciekł.
Ratownicy musieli wstrzymać na pewien czas poszukiwania 61-latka.

Wczoraj (20 października) do akcji poszukiwawczej, która jak się okazało miała niestety tragiczny finał, dołączyło rano ośmiu ratowników Grupy Krynickiej GOPR.

- Czekaliśmy w gotowości do wyjścia w teren, gdy otrzymaliśmy informację, że jeden z patroli biorących udział w poszukiwaniach znalazł zaginionego mężczyznę nieopodal miejsca, gdzie niedźwiedź zaatakował ratowników. Mężczyzna nie żył. Miał na ciele obrażenia, które mogą wskazywać na to, że został zaatakowany przez dzikie zwierzę – powiedział naszemu portalowi Maciej Więcek, rzecznik prasowy Grupy Krynickiej GOPR.

Co było przyczynę śmierci 61-latka będzie wiadomo dopiero po sekcji zwłok. Specjalistyczne badania powinny dać odpowiedź na pytanie, czy to niedźwiedź przyczynił się do śmierci mężczyzny, czy też zmarł on z innego powodu, a zwierzę dopiero okaleczyło jego zwłoki.

W Bieszczadach trwają poszukiwania niedźwiedzia, który najprawdopodobniej jest ranny, a przez to niebezpieczny.

(MIGA)
Fot. (MIGA)







Dziękujemy za przesłanie błędu