Krynica- Zdrój: Dorożkarze spierają się o postój i klientów
Dorożkarz ma pretensje do swoich kolegów z konkurencyjnego stowarzyszenia. – Kiedyś działaliśmy razem. Dogadywaliśmy się i nie było problemu. Jakieś 10 lat temu z inicjatywy jednego z młodszych kolegów, doszło do podziału i zaczęło się… Działają na szkodę krynickich dorożkarzy. Wożą gości cygańskimi wozami, do których ładują nawet po 20 osób. To nieporozumienie. Taki ciężar powinien ciągnąc traktor, a nie dwa konie! Do dorożki wchodzą cztery osoby i tak powinno być. Klientów zaczepiają na ulicy. To nie do pomyślenia, żeby w taki sposób zachowywał się dorożkarz.
Przedstawiciel Stowarzyszenia Dorożkarzy „Sokół” z Mochnaczki Niżnej uważa, że starsi koledzy im dokuczają i są względem nich nie w porządku. – Do dziś moglibyśmy działać razem, gdyby nas wiele razy nie wystawili do wiatru. Umawiałem się z nimi, że wezmą część moich klientów ze zorganizowanej grupy turystów. Ludzie przyjeżdżają, chcą jechać, a jeden z drugim pojechali na inny kurs. Tak się nie robi! Dlatego rozdzieliliśmy się i założyliśmy swoje stowarzyszenie.
Członkowie Krynickiego Stowarzyszenia Dorożkarzy Konnych wysłali kilka pism do burmistrza miasta z prośbą o pomoc w rozwiązaniu konfliktu.
- To są bardzo trudne sprawy – mówi Dariusz Reśko, burmistrz Krynicy-Zdroju. – Ten konflikt ma bowiem podłoże personalne, a nie merytoryczne. Obie strony czują do siebie niechęć i zdaję sobie sprawę, że zmienić tę sytuację będzie bardzo trudno.
Burmistrz obiecał, że zorganizuje spotkanie z dwoma konkurującymi stowarzyszeniami. – Chcę zaprosić zwaśnione strony na spotkanie. Postaram się, żeby zorganizować je na początku grudnia. Mam nadzieję, że się to uda. Szanuję pracę każdego w naszym mieście i liczę, że znajdziemy rozwiązanie.
Jednym z pomysłów jest wyznaczenie dwóch osobnych miejsc postoju dla dorożkarzy w mieście. – Nie mam jeszcze drugiej lokalizacji, ale będziemy jej szukać, o ile oczywiście strony się na to zgodzą.
Na ten pomysł przystaje przedstawiciel Krynickiego Stowarzyszenia Dorożkarzy Konnych. Ale na swoich warunkach: - Na nowe miejsce niech się przeniosą młodzi. My zostajemy.
Dorożkarz z Mochnaczki Niżnej komentuje: - Świetny pomysł. Niech się przeniosą w inne miejsce. My zostaniemy, mamy ładniejsze dorożki, jest nas więcej. Jeden z kolegów zainwestował ostatnio kilkanaście tysięcy złotych w nowy pojazd. Jesteśmy ładnie ubrani i dobrze będziemy reprezentować naszą gminę.
Wydaje się niestety, że dorożkarski, wieloletni konflikt będzie bardzo trudno zażegnać.
(M)
Fot. BK