Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
27/01/2013 - 10:50

Kazimierz Basta, rzeźbiarz ludowy, o przymiotach Lachów Sądeckich

Kazimierz Basta, znany rzeźbiarz z Stadeł w gminie Podegrodzie, jest nie tylko społecznikiem, który twierdzi, że najważniejszą rzeczą jest pomaganie drugiemu człowiekowi, ale i patriotą lokalnym, piewcą kultury Lachów.
Przez wiele lat pełnił funkcję radnego, był prezesem ochotniczej Straży Pożarnej, który zrealizował budowę remizy.

- Ojciec był założycielem komitetu elektryfikacji, był kilka razy radnym, zaszczepił mi bakcyla działacza –mówi o rodzinnych korzeniach i inspiracjach artysta ludowy. - Przy OSP w Stadłach działał teatrzyk ludowy, ojciec grał w przedstawieniach, malował, robił maski, w pewnym momencie ja sam zacząłem strugać nożykiem. Zauważyła to moja siostra, z którą oprócz więzi rodzinnych łączyła mnie wielka przyjaźń.

Rzeźbi od 1976 roku. Zaczął, kiedy był, 17 letnim młodzieńcem.
-Siostra była kierowniczką poczty w Podegrodziu, miała kontakt z ludźmi, poznała męża z Paszyna, gdzie działał św. pamięci ksiądz Nitka, znany kustosz sztuki ludowej  - wspomina. - Na mojej drodze życia stanęli też założyciele Muzeum Regionalnego w Podegrodziu Zofia i Stanisław Chrząstowscy.

Kazimierz Basta zaczął od rzeźby religijnej – jak przedstawienie Chrystusa frasobliwego, i scen rodzajowych pokazujących życie na wsi - kobieta z wiadrami, żniwiarz z kosą, mielenie na żarnach. Z czasem doszło ukazywanie piękna kobiecego ciała. I tym motywom pozostał w swojej twórczości wierny.

Sama aktywność kulturowa mu jednak nie wystarczała.
- Zaangażowałem się w działalność OSP, bo doszedłem do wniosku, jeśli my sobie sami nie pomożemy w potrzebie, to nikt nam nie pomoże. Służenie drugiemu człowiekowi to najpiękniejsza idea, która się trochę zatraca w kapitalizmie – przekonuje. - Oddałem 15 litrów krwi, byłem dwie kadencje radnym. Nie można się zamknąć w czterech ścianach. Człowiek jest tyle wart, ile z siebie może dać innym, na każdym szczeblu.

Zawodowo pracuje jako ślusarz – spawacz w dziale produkcji Newagu. Być może dlatego, że pracuje w metalu w działalności rzeźbiarskiej zwrócił się w stronę drewna, zwłaszcza lipowego, które jak twierdzi ma duszę, choć próbował także prac w kamieniu.

- Znam dobrze całą Polskę, Kaszuby, Kujawy, ale Lachy, są grupą specyficzną, nie tylko, jeśli chodzi o kulturę, ale o życie. Są bardzo ludzcy, przyjaźni, solidarni, liczy się dla nich pomoc braterska i sąsiedzka – charakteryzuje swoje środowisko. – Od kiedy pamiętam ludzie tutaj pomagali sobie nawzajem. Pomagali, kiedy sąsiad się spalił, kiedy rolnikowi padła krowa. Pamiętam z dzieciństwa, że kiedy biło się świnie, nie takie jak dziś, ale po 200-300 kg, na Boże Narodzenie albo Wielkanoc, rodzice wysyłali mnie z koszyczkiem kiełbasy do sąsiadów, dostawałem od nich drobne na cukierki, dla dziecka była to wielka satysfakcja. Kiedy sąsiedzi mieli świniobicie, tak samo się dzielili. Ważne było przywiązanie do tradycji, do wiary, do kościoła.

Anna Pawłowska
Fot. JEC
 






Dziękujemy za przesłanie błędu