Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
23/12/2021 - 16:40

Jerzy Giza o zmarłej Marii Giza-Podgórskiej: trudno mówić w czasie przeszłym

- Zmarła w Krakowie Maria Giza-Podgórska, była moją ciotką i matką chrzestną zarazem. Trudno mówić o Niej w tym najgorszym z czasów, w czasie przeszłym, w którym musimy wspominać naszych zmarłych - pisze Jerzy Giza, nauczyciel, wykładowca i historyk.

Nekrolog Maria Giza-Podgórska 

Była osobą, która nie lubiła publicznych wystąpień, choć zawsze miałaby co słuchaczom powiedzieć. Nie lubiła rzucać się w oczy, robiąc jedynie to w danym momencie, czego wymagało życie, sytuacja ogólna, przyrzeczenie harcerskie, przysięga żołnierska Polskiego Państwa Podziemnego, wiara przodków, odwieczny Matki – Polki obowiązek, czy zwykła ludzka przyzwoitość.

Gdyby przyszło jej żyć w normalnym czasie, przy jej pracowitości, przy jej inteligencji i zamiłowaniu do wszelkiej wiedzy, byłaby znakomitym naukowcem albo prawnikiem, bo takie studia po wojnie na UJ rozpoczęła. Stało się jednak inaczej, bo sytuacja rodzinna tego od Niej wymagała (opieka nad Matką i dużo młodszym bratem Tadeuszem), a to wszystko wobec pozostania na emigracji w Londynie jej Ojca i przejściu przez „zieloną granicę” do 2 Korpusu Polskiego gen. Andersa brata Kazimierza, zagrożonego aresztowaniem przez UB.

Pracowała w Rejonie Eksploatacji Dróg Publicznych, gdzie w 1980 r. współzakładała komórkę NSZZ „Solidarność”. To była kontynuacja jej niepodległościowej drogi, na którą wkroczyła podczas niemieckiej okupacji w Nowym Sączu, będąc łączniczką ZWZ-AK ps. „Maja”. To była też kontynuacja jej harcerskiej służby przed wybuchem wojny, której wyznacznikiem była dewiza: Ojczyzna – Nauka – Cnota, to jak dla żołnierza: Bóg – Honor – Ojczyzna.

W swoim patriotyzmie, nie na pokaz bynajmniej, kiedy odwaga staniała, była zawsze wierna swojemu Ojcu, oficerowi Wojska Polskiego i swemu bratu Mieczysławowi, który jako kapral podchorąży poległ we wrześniu 1939 r. w Radłowie nad Dunajcem, broniąc z gen. Józefem Kustroniem tej straceńczej pozycji. Po latach, kiedy Polska w 1989 r. wybiła się na jaką taką niepodległość, została awansowana do stopnia porucznika rezerwy WP. Lokalnej społeczności z Chełmca i okolic, ale i nowosądeckiej młodzieży i dzieciom, dała to, co miała najlepszego.

Maria Giza-Podgórska

Dziesiątki roczników uczniowskich uczyły się u Niej języków obcych, co nie było w PRL oczywistością. Kształciła je w języku niemieckim, angielskim i w łacinie. Przy okazji przemycała wątki kulturowe, wychowywała, wymuszając swoją surową konsekwencją, rzetelne przykładanie się do obowiązków i poleceń rodziców. Umiała zachęcić do stawania się lepszym i mądrzejszym, do inwestowania w swój osobisty rozwój, pokazując młodym ludziom, że to, co mają w sercu i umyśle żaden okupant, żaden zbrodniczy system im nie odbierze, no chyba, że z samym życiem, ale to już całkiem inna historia...

Trzeba też wspomnieć, że z jej domowej biblioteki korzystali często nie tylko uczniowie, ale i mieszkańcy Chełmca, bo w latach PRL dostęp do literatury nie był tak powszechny, jak obecnie. To wszystko sprawiło, że była takim cichym, lokalnym Bohaterem na froncie oświatowym i na froncie kulturowym, bo lubiła snuć opowieści na temat tego, co Cyceron w „Dysputach Tuskulańskich” nazwał cultura animi, czyli uprawą umysłu. Kultura śródziemnomorska była jej ulubioną dziedziną, czego egzemplifikacją stał się jej syn, Tomasz, egiptolog, a jakże! – archeolog śródziemnomorski...

Nasza pamięć z upływem lat staje się cmentarzem, bo gdzie nie spojrzeć groby suto opłakanych i tych mniej, i tamtych, nad którymi nikt nie zapłakał. Pozostaje pamięć, jakieś jej obrazki, jakieś sceny, sylwetki, twarze, głosy cieni.

Niech te słowa mojego wspomnienia będą jak pożegnanie i mój wyraz wdzięczności zarazem, bom wiele od Niej skorzystał! Niech Ją przyjmie do siebie Przedwieczny, jego Syn Zbawiciel narodów i jego Matka, Ta, „co Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie”, do której miała wyjątkowe nabożeństwo. Niech Ją otaczają swą opieką Anioły Ojczyzny.

Żegnam Cię, Ciociu, aż po kres wieczności z głębokim przeświadczeniem, że jesteś już ze swymi najbliższymi, którzy odeszli przed Tobą: z Matką, co nauczyła Cię pacierza i wiary dziadów, z Ojcem, co wierny żołnierskiej przysiędze zmarł na obczyźnie, z Bratem, co w jej obronie w 1939 r. poległ, z twoim Mężem, oficerem 1 p.s.p. AK, z twymi Towarzyszami broni – „pamiętnymi naszej Ojczyzny synami i córkami”.

Kiedy wkrótce oddamy Cię we władanie ziemi polskiej, ziemi sądeckiej, którą tak bardzo ukochałaś, kiedy spoczniesz na tym małym i skromnym cmentarzu św. Heleny, niech Ci te jego polskie drzewa, szumią wiecznie „Jeszcze Polska nie zginęła”. A tam, pośród tych zaświatów, niech Ci wybrzmi melodia harcerskiego, wieczornego hejnału. I pośród jej nut usłyszysz sama siebie sprzed lat, gdyś w harcerskim kręgu u harcerskiego ogniska, z Krzyżem Harcerskim na piersi, nuciła: „Idzie noc, (...), W cichym śnie spocznij już, Bóg jest tuż.”.

Jerzy Giza







Dziękujemy za przesłanie błędu