Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
28/12/2012 - 17:00

Jan Gawęcki: Związki z Ojcowizną są dla mnie najważniejsze

Kandydat na Sądeczanina Roku z Krzyżówki (gmina Łabowa), chociaż przez wiele lat mieszkał na Śląsku, nigdy nie zapomniał o swoich rodzinnych stronach. Nawet jego trzej synowie przyszli na świat na Sądecczyźnie. – Chciałem mieć górali, a nie Ślązaków, dlatego żona rodziła w krynickim szpitalu – mówi Jan Gawęcki.
Jan Gawęcki do 15 roku życia mieszkał w miejscowości Krzyżówka. Później przyszedł czas na przeprowadzkę na Śląsk. – W Jaworznie skończyłem szkołę zawodową. Tam zacząłem pracę. Górale lubią zarabiać pieniądze na Śląsku i inwestować je w rodzinnych stronach. Tak stało się i w naszym przypadku.

Kandydat na Sądeczanina Roku wrócił na Sądecczyznę sześć lat temu. – Moja mama zaczynała na Krzyżówce jako rolnik. 16 lat temu otworzyła gospodarstwo agroturystyczne. Kilka lat temu zmarła i postanowiliśmy kontynuować to, co rozpoczęła. Zarobione na Śląsku pieniądze zainwestowaliśmy właśnie w rodzinny biznes.

Jan Gawęcki jest radnym gminy Łabowa. To jego pierwsza kadencja. Został przedstawicielem mieszkańców gminy po śmierci swojego syna.

- Namówiłem Michała, żeby startował w wyborach. Miałem nadzieję, że zjednoczy starszych i młodszych mieszkańców. Był bardzo zaangażowany w życie społeczne gminy. Po wyrównanej walce dostał mandat. Niestety zginął w wypadku w ubiegłym roku. Postanowiłem, że będę kontynuował to, co rozpoczął syn.

W listopadzie ubiegłego roku Jan Gawęcki został radnym.

- Michał miał wspaniały kontakt z ludźmi. Pracował, ale i umiał się bawić, dlatego swoją otwartością zjednoczył sobie mieszkańców. Dziś wiem, że trzeba pracować i bawić się, wykorzystywać to, co daje los, bo życie jest nieprzewidywalne.

Radny przyznaje, że ma w sobie żyłkę społecznika, którą odziedziczył po swojej mamie.

- Udało mi się zrealizować kilka rzeczy. Na szczęście mieszkańcy gminy są chętni do współpracy i pomagają. Zorganizowaliśmy dożynki. Chcemy także co roku przygotowywać imprezę „Michasiówkę”, która ma nam przypominać o Michale. Odbywa się ona na placu przy boisku sportowym. Jest tam altanka, grill. W tym roku wzięła w niej udział połowa mieszkańców wsi.  

Przy okazji zorganizowano mecz siatkówki i piłki nożnej. – Bramki bronią kobiety, gole strzelają mężczyźni. Drużyny liczyły po sześć osób. Odbyła się także biesiada. Chcieliśmy wrócić do tradycji organizacji podobnych imprez.

Poczęstunek ufundował radny ze swojej diety. – Były m.in. kocioł grochówki, kiełbaska na grillu.

Jan Gawęcki zmobilizował mieszkańców do pomocy w sprzątaniu gminy. Bierzemy quada z przyczepką i ruszamy sprzątać. Zbieramy śmieci po rowach i potokach. Mamy czyściutko we wsi. Nasz region ma w sobie niepowtarzalny urok, dlatego warto o niego dbać. Całym sercem przyznaję się do mojej wsi i otwarcie mówię, że jestem wieśniakiem.

Funkcja radnego to pierwsze spotkanie kandydata na Sądeczanina Roku z samorządem. – Nikomu nie odmówię pomocy, niezależnie od pory dnia, czy nocy.

Radny był także inicjatorem pomocy dla rodzin, które straciły swoich bliskich. – Odeszli młodzi ojcowie, zostawiając żony z małymi dziećmi. Obok takich tragedii nie można przejść obojętnie.

Jan Gawęcki 32 lata temu poślubił panią Małgorzatę. Mają dwóch synów (trzeci zginął w wypadku) i troje wnucząt. Rodzina prowadzi gospodarstwo agroturystyczne Gawęckówka u Jasia i Małgosi.

 

(MC)

Fot. Archiwum Jana Gawęckiego 







Dziękujemy za przesłanie błędu